Pretendujący do awansu akademicy jechali nad morze po sześć punktów. Sześć, bo w piątek mieli je zdobyć w pojedynku z Treflem II Gdańsk, a w sobotę z Czarnymi Pruszcz Gdański. Zadanie wykonali już w połowie, bo tym pierwszym nie dali większych szans.
Co prawda pierwszy set przegrali, ale było to wynikiem raczej braku koncentracji niż umiejętności. - Na parkiet wyszliśmy praktycznie prosto z autobusu i nie mieliśmy czasu, aby spokojnie się przygotować - mówił trener AZS-u UZ-u Tomasz Paluch.
Nasi szybko jednak wybili z głowy młodej drużynie gospodarzy wiarę w końcowy triumf. W drugiej odsłonie szybko wyszli na kilkopunktowe prowadzenie i bez najmniejszych problemów dowieźli je do końca. Grę uspokoił wprowadzony w połowie Łukasz Gwadera, który prezentował się wyśmienicie. W trzeciej partii nasi jakby trochę odpuścili i pozwolili gospodarzom grać na styku. Ale i tak mieli wszystko pod kontrolą i ostatecznie zwyciężyli dwoma "oczkami".
Ostatni set to była już miazga. Akademicy bombardowali parkiet rywali niemiłosiernie, a gdańszczanie nie mieli żadnej recepty na mocne ataki Wojciecha Lisa, Mateusza Świerzewskiego i Piotra Borkowskiego.
- Cieszy zwycięstwo na inaugurację, bo odrobinkę obawialiśmy się tego spotkania - mówił Paluch. - Nowi zawodnicy świetnie wkomponowali się w zespół i wszyscy zagrali bardzo dobrze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?