Rozmowy o książkach zaczęły się dwa lata temu. Odbywają się w Klenicy, w gminnej bibliotece, która ma dwie siedziby: w Klenicy i stołecznych Bojadłach. Tak jest sprawiedliwie: żeby nie było wojny między obiema wsiami...
- Zauważyłam u nas plakat informujący o pierwszym spotkaniu Dyskusyjnego Klubu Książki, postanowiłam pojechać ... rowerem - wspomina Teresa Terochilska z Bojadeł. Wraz z nią pojechało jeszcze pięć pań. - I tak już zostałyśmy, mamy teraz satysfakcję, że bierzemy udział w czymś ciekawym.
Dyskusyjne Kluby Książki, inspirowane przez Ministerstwo Kultury i Instytut Książki, istnieją w całej Polsce, głównie w miastach. Wiejski klub w Klenicy jest sympatycznym i udanym wyjątkiem.
- W końcu działamy we wsi, z której pochodzi znana polska pisarka, Olga Tokarczuk - wskazuje Regina Słowińska, kierowniczka biblioteki. - Wiele osób stąd wciąż pamięta jej rodziców, którzy uczyli w tutejszym Uniwersytecie Ludowym.
Panie zastanawiają się, czy dałoby się zaprosić Olgę Tokarczuk na dyskusję i na spotkanie.
- Trochę się boję czy to nie za trudna lektura na nasz poziom - powątpiewa (chyba na wyrost) Grażyna Śledź. - Dla nas do lektury dobre są panie Fox, Kowalewska, które zresztą były tutaj na miłych spotkaniach. Choć książki pani Olgi wzbudziły chyba jednak najwięcej emocji podczas dyskusji...
- No bo też nigdzie w swych powieściach nie wspomni o stronach rodzinnych, ani słowa o Klenicy, tylko o miejscowości "koło Sulechowa" - wtrąca Bronisława Kleibert.
Lubią się spotykać
- Zasada działania klubu jest taka, iż otrzymujemy wykaz książek do wyboru z biblioteki wojewódzkiej i jeśli zdecydujemy się na jakiś tytuł, to przychodzi potem do mnie kilkanaście egzemplarzy do czytania - tłumaczy kierowniczka. - Każda bierze lekturę do domu i po przeczytaniu spotykamy się, żeby pogadać. Z dyskusji piszemy relacje dla biblioteki wojewódzkiej i do internetu. Ale bywają koleżanki, które siadają do dyskusji z kartą pełną notatek.
Kobiety, bo żaden pan nie zechciał się dołączyć, wspominają różne "zaliczone" pozycje, choćby ostatnio czytany "Szkarłatny płatek i biały" Michela Fabera, który także wywołał spore emocje. - Generalnie wybieramy książki współczesne, dostosowane do naszych roczników - dodaje Jadwiga Jach. - Ale mamy w klubie młodsze panie i po lekturze możemy wymieniać się spostrzeżeniami.
Wymiana myśli o książkach to także okazja do rozmów towarzyskich. Ba, panie zdradzają, iż przygotowywanie się do spotkania to cały rytuał. W domu wszyscy wiedzą, żeby w tym dniu "dyskutantce książkowej" nie zawracać głowy. Trzeba się umalować, odpowiednio ubrać. Jednej z pań córka kupiła nawet bluzkę na tę okazję. - Będzie jak ulał na takie dyskusje - powiedziała mamie. Szykowanie trwa zatem od rana.
- Na to się czeka cały miesiąc - uważa Katarzyna Tomaszewska. - Bo człowieka jednak ciągnie do ludzi, do rozmowy. Choć złośliwi mówią, iż plotkujemy. Nieprawda...
- Poza tym w telewizji nic nie ma, w gminie ani kina, ani teatru, zatem tu jest taki nasz kinoteatr - dorzuca G. Śledź.
R. Słowińska, która pełni w klubie rolę tzw. moderatora jest bardzo zadowolona z tych spotkań: - Cieszę się, że przed emeryturą doczekałam czegoś tak sensownego - mówi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?