Dariusz Klimek resztką sił przydreptał wczoraj na deptak. W sobotę do późnej nocy korzystał z uroków Winobrania. Przejechał się na karuzeli, kupił koszulkę z zabawnym napisem i razem z rodziną wybrał się na sytą kolację na stoisko z potrawami z grilla. Później w towarzystwie żony Danusi poszedł do Bachusowej Karczmy. Skończyło się na tańcach. - Już nie pamiętam kiedy tak się bawiłem - opowiada.
Na następną taką ucztę będzie musiał poczekać rok.
Bachus już zmęczony
Nie wiadomo jeszcze czy w przyszłym roku panu Dariuszowi uda się pobawić pod rządami tegorocznego Bachusa. Leszek Karaśkiewicz, który wcielił się w rolę boga wina chciałby przekazać pałeczkę swojemu następcy. - Czas odświeżyć oblicze Bachusa - mówi. - Uważam, że osoba, która się w niego wcieli, powinna być wybrana w ramach plebis-cytu. Ja właśnie taki plebiscyt wygrałem. Rządzę już od czterech lat.
Niewykluczone więc, że wybory Bachusa staną się kolejną tradycją miasta. Najwyższy czas, żeby zapuszczać wąsy i hodować brzuchy. Może do następnego Winobrania urosną.
Zabrakło... wina
W ciągu tygodnia mieliśmy okazję obejrzeć popisy zespołów z Ukrainy, Chin, Algierii, Portugalii, Węgier, Białorusi, Rosji, Włoch, Gruzji a nawet Indii. Dużą popularnością cieszyły się również bachusowe dyskoteki. Oprócz tańca zielonogórzanie lubią też się pośmiać. Najlepiej przy żartach Grzegorza Halamy, Łowców B. czy kabaretu Ciach, na których występy przyszły tłumy. Niepocieszeni są tylko wielbiciele wina, nie tylko z Zielonej Góry i okolic. Mimo że Bachus rozpoczynając Winobranie obiecywał, że wina nie zabraknie, brakowało. Szczególnie tego z lokalnych winnic, bo francuskie, hiszpańskie i bułgarskie lało się litrami. A po napój pochodzący właśnie z zielonogórskich winnic zjechali się niemieccy turyści. Zawiedzeni, odjechali z pustymi rękoma.
Smutno i pusto
Smutno również gitarzyście Szymonowi, który do Zielonej Góry przyjechał aż z Koszalina. - Nie powiem, że zarobiłem fortunę, ale na jedzenie i wino starczyło - opowiada. - Na Winobraniu byłem pierwszy raz. Wrócę tu za rok.
My również wrócimy. Razem z Szymonem, Bachusem i jego świtą. Miejmy nadzieję, że również z zielonogórskimi winiarzami, których nie odstraszy brak ustawy pozwalającej sprzedawać im swoje wyroby. A póki co wznieśmy ostatni toast i odpocznijmy po tygodniu hucznej zabawy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?