Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Banki chętnie dają lokatę, ale pożyczają wybranym

Redakcja
Co nam sprzyja w sytuacji zagrożenia kryzysem finansowym? Konserwatywny nadzór nad bankowością i jeszcze mała rozrzutność Polaków.

Temat pieniędzy jest dziś na pierwszym miejscu, dlatego specjaliści odpowiadają na kilka ważnych pytań.

1. Chcę wziąć kredyt hipoteczny. Jakie bank może mi robić problemy?

- Banki bardzo zaostrzyły wymagania wobec klientów. Liczą się już nie tylko zarobki, ale to, w jakiej branży ktoś pracuje, czy np. nie jest ona zagrożona kryzysem, jak budownictwo czy finanse, czy jest to firma prywatna, mała, duża. Mam przykład z życia: klient nie dostał kredytu, bo pracuje w innym banku. Liczy się fakt, czy klient jest samotny, czy ma rodzinę, czy jest jedynym żywicielem. Drugi przykład: kobieta z zarobkami 3 tys. zł na rękę nie otrzymała pożyczki tylko na 100 tys. zł, bo jest sama. Bank obawia się, że w razie utraty pracy, nie będzie miał kto jej pomóc albo może - jako osoba wolna i bezdzietna - w każdej chwili wyjechać za granicę. Widać wyraźnie, że banki podwyższyły granicę ryzyka. Zaczęły rygorystycznie przewidywać, kto może mieć problem ze spłatą. Sama boję się o kilku moich klientów. Dziś słyszałam, że teraz - średnio w tygodniu - na osiem składanych wniosków o kredyt hipoteczny tylko jeden jest załatwiany pozytywnie.

2 Mam z mężem 4 tys. zł na rękę miesięcznego dochodu. Mamy dwójkę dzieci, nie mamy innych kredytów. Na jaką kwotę pożyczki hipotecznej możemy liczyć?

- Jeśli to kredyt na 30 lat i we frankach szwajcarskich, to można liczyć na 250 tys. zł. Przed miesiącem ta kwota na pewno byłaby wyższa. Instytucje zaczęły ograniczać maksymalny poziom finansowania zakupu nieruchomości do 90 lub 80 proc. jej wartości. Dotychczas część klientów mogła liczyć na kredyt wartości 100 lub 110 proc. wartości nieruchomości.

3. Jeśli mam już wzięty kredyt, czy mam się bać podwyżki rat?

- To zależy od waluty. Pożyczka we frankach może stanieć, bo spadły stopy oprocentowania, ale jeśli sama waluta pójdzie w górę, to raty podrożeją. Osoby zadłużone w walutach obcych muszą być przygotowane nawet na znaczne zmiany w wysokości comiesięcznych rat, głównie ze względu na wahania kursu walut, a nie ze względu na decyzję szwajcarskiego banku. Przy złotówkach trudno przewidzieć, co będzie się działo. Na razie Rada Polityki Pieniężnej nie zmieniła wysokości stóp, decyzja ma zapaść w ostatnim tygodniu października. Postępowanie rady będzie miało wpływ na działanie banków. Jeśli stopa zostanie podniesiona, to i one podniosą raty.

4. Podobno banki bardzo podniosły swoje marże? To też ma wpływ na wysokość rat.

- To prawda. W tym tygodniu niemal wszystkie banki podniosły marże o 0,5 proc. To bardzo dużo. Tylko że to oznacza droższy kredyt dla tych, którzy dopiero będą się o niego starać. Jeśli już podpisalismy umowę, podniesione koszty nie mają wpływu na wysokość wyliczonej nam raty.

5. Wszędzie słyszę, że nasze banki są bezpieczne, ale chcę wiedzieć, czy moje pieniądze w razie jakiejś katastrofy finansowej są w pełni do odzyskania?

- Zanim założymy jakiekolwiek konto, lokatę, podpiszemy umowę z bankiem na jakieś usługi, sprawdźmy jedno: czy ten bank należy do Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Ostrzegam, że są takie, które są poza tym funduszem. Wtedy nie korzystajmy z usług tej instytucji. Informacje o przynależności powinny wisieć w salach informacyjnych, muszą też być wpisane do wszelkich umów, które podpisujemy z bankiem.

6. Czy jest jakaś określona kwota moich oszczędności, która na pewno jest bezpieczna?
- Tak, jest podawana w euro. Wynosi 22,5 tys. Tyle mamy zabezpieczone właśnie przez fundusz gwarancyjny w razie na przykład upadku banku. Tylko od razu wyjaśnię. To jest całkowita kwota naszych oszczędności. Jeśli mamy na przykład na koncie oszczędnościowym 20 tys. zł, na lokacie 30 tys., a w jednostkach funduszu 40 tys., to gwarancja dotyczy sumy tych pieniędzy, a nie każdej z osobna.

7. Teraz banki kuszą lokatami. Jak na nie patrzeć, aby znaleźć najkorzystniejszą?

- Lokaty trzeba traktować bardziej jako ochronę pieniędzy niż sposób zarabiania. Co zjada nasze oszczędności, nawet jak są na oprocentowanej lokacie? Inflacja, czyli sytuacja, gdy za tę samą kwotę możemy mniej kupić. Poza tym pomniejsza oszczędności 19 proc. podatek Belki, a płacimy go od wszystkich usług bankowych, na których zarobimy. Banki prześcigają się z ofertami nowych lokat, bo walczą o pozyskanie pieniędzy od klientów. Oprocentowanie sięgnęło już 9 proc., a to już dużo. Trudno jednak liczyć na to, że nadal będą je podnosić, ponieważ byłoby to dla banków nieopłacalne w sytuacji, gdy nie zanosi się na podwyżki stóp procentowych NBP. Nawet jeśli pojawią się lepsze lokaty, różnice będą nieznaczne - nie ma co liczyć na rewolucyjne zmiany oprocentowania.

8. Czy są jakieś możliwości ulokowanie pieniędzy, aby nie płacić podatku Belki?

- Jedyną taką usługą są polisy ubezpieczeniowe. Wprowadziło je wiele banków, bo tak nawet reklamują ten produkt - brakiem podatku Belki. To rodzaj lokaty połączonej z polisą ubezpieczeniową. Na przykład zostawiamy 50 tys. zł, bank nam gwarantuje określoną wypłatę zysku, ale my musimy wykupić polisę ubezpieczeniową na przykład za 100 zł.

9. Wciąż mam pieniądze w funduszu akcyjnym...

- Należy zapomnieć o tych pieniądzach. Stan swojego konta sprawdź za dwa lata. Jeśli wciąż będzie tam niesatysfakcjonująca kwota, sprawdź za kolejne dwa. Jeśli uzyskany zysk będzie akceptowalny, dopiero wtedy wypłać. Fundusze zaczną odrabiać straty, gdy skończy się bessa i ceny akcji ponownie zaczną rosnąć. Trudno w tej chwili wskazać, kiedy to nastąpi, ale jak pokazuje historia, z całą pewnością nastąpi. Inwestowanie w fundusz akcji można uznać za mało ryzykowne, jeśli inwestujemy na wiele lat. W długim okresie z reguły przynoszą one godziwe zyski.

10. Czy w obecnych czasach można jakoś bezpiecznie zainwestować oszczędności?

- Najbezpieczniejsze zawsze są lokaty w bankach lub obligacje skarbowe. Nie dają zarobić tyle, ile fundusze w czasie hossy, ale za to nie sposób stracić nawet w dobie kryzysu finansowego. Mamy gwarantowany dochód w wysokości 6-9 proc.

11. Czy warto teraz brać kredyt, czy lepiej poczekać?

- Skończyły się czasy łatwych kredytów, choć tak naprawdę kredyty mieszkaniowe w Polsce nigdy nie były rozdawane (jak w USA). Jeśli teraz bank jest skłonny pożyczyć nam pieniądze, to warto skorzystać, bo za miesiąc możemy otrzymać je na innych warunkach lub w mniejszej wysokości. Jeśli masz spłacać przez długi czas co miesiąc wysoką ratę, rozważ wstrzymanie się z zakupem mieszkania, bo ceny nieruchomości mogą nieco spaść. Już teraz kupujący mogą negocjować cenę, a na rynku pierwotnym oczekiwać od dewelopera bonusów (np. wykończenie mieszkania gratis, garaż w cenie mieszkania). Można więc wstrzymać się z decyzją, tym bardziej, że w bankach będzie coraz trudniej o kredyt, ubędzie więc klientów skłonnych nabyć mieszkanie. A na rynku pojawiło się sporo mieszkań, których budowę rozpoczęto, gdy na rynku mieszkaniowym trwała hossa. Ceny mieszkań muszą więc dostosować się do nowych, mniejszych zdolności kredytowych klientów.

12. Czy przez fatalne wyniki otwartych funduszy emerytalnych, które straciły na giełdzie, będziemy mieli niższe emerytury?

- Nie ma powodów do obaw z uwagi na bardzo długi okres, przez jaki są inwestowane nasze pieniądze zebrane przez fundusze emerytalne. Wprawdzie podczas bessy OFE mają straty, ale są one odrabiane z nawiązką w okresach hossy, które z reguły trwają dłużej. Poza tym udział akcji w portfelach funduszy emerytalnych nie przekracza 40 proc. Pozostałą część stanowią bezpieczne inwestycje.

Agnieszka Stawiarska
0 68 324 88 51
astawiarska@gazetalubuska

JAK TO SIĘ STAŁO, CZYLI KALENDARIUM KRACHU

  • Jesień 2006 - w USA pęka tzw. bańka spekulacyjna na rynku kredytów hipotecznych. Okazuje się, że kredyty są nic niewarte, bo były udzielane zbyt pochopnie, bez oceny ryzyka i na wielką skalę. Kredytobiorcy nie są w stanie ich spłacać, a banki ich wyegzekwować. Coraz więcej zadłużonych nieruchomości trafia na sprzedaż, ich ceny lecą na łeb na szyję. Okazuje się to bombą z opóźnionym zapłonem w światowym systemie finansowym.

    ROK 2008

  • 15 września - bankrutuje jeden z największych banków inwestycyjnych w Ameryce - Lehmann Brothers. Banki nagle tracą do siebie zaufanie, nie chcą pożyczać sobie pieniędzy. Stopa oprocentowania pożyczek międzybankowych idzie ostro w górę. To pociąga za sobą lawinę.

  • 16 września - na krawędzi bankructwa staje AIG, czyli światowy gigant w branży bankowo-ubezpieczeniowej, posiadający także oddziały w Polsce. Prosi amerykański bank centralny o 40 mld dol. pożyczki, by uniknąć bankructwa. Jednocześnie pierwsze duże spadki odnotowuje Warszawski Indeks Giełdowy (WIG20).

  • 17 września - rząd USA decyduje o ratowaniu giganta AIG i udziela mu pożyczki w wysokości 85 mld dol. To chwilowo uspokaja sytuację na giełdach.

  • 18 września - media ujawniają, w jakim stopniu kryzys za oceanem i dołujące giełdy uderzyły w otwarte fundusze emerytalne w Polsce. Najwięcej tracą: Commercial Union, ING, PZU i AIG.

  • 20 września - w Ameryce powstaje tzw. plan Paulsona (sekretarza skarbu USA), przewidujący wpompowanie 700 mld dol. z kieszeni podatników w ratowanie banków, poprzez wykupienie toksycznych kredytów. Popierają go obaj rywale do prezydenckiego fotela: Barack Obama i John McCain.

  • 26 września - w Polsce prezydent Lech Kaczyński domaga się nadzwyczajnego zwołania Rady Gabinetowej z udziałem premiera w sprawie widma kryzysu. Donald Tusk określa to jako "niefortunny pomysł", bo sytuacja gospodarcza w Polsce tego nie wymaga.

  • 27 września - prezydent Francji Nicolas Sarkozy (Francja przewodniczy obecnie Unii Europejskiej) zwołuje posiedzenie przywódców Niemiec, Wielkiej Brytanii i Włoch w Paryżu, by radzić nad kryzysem finansowym w Europie. Francuski rząd przyznaje, że gospodarka kraju jest już w recesji.

  • 29 września - w USA plan Paulsona zostaje odrzucony w Kongresie głosami Republikanów, lecz kilka dni później przyjmuje go w zmodyfikowanej wersji amerykański Senat, a 5 października Izba Reprezentantów. Ale to nie poprawia nastrojów na giełdach.

  • 30 września - kilka europejskich rządów - m.in. Irlandii, Grecji i Danii - ogłasza gwarancje oszczędności na lokatach bankowych z pieniędzy publicznych. To jednak, zamiast uspokoić sytuację na giełdach, pokazuje inwestorom, że rzeczywiście jest źle. Giełdy znów odnotowują rekordowe spadki.

  • 1 października - minister finansów Jacek Rostowski oraz przedstawiciele rządu zapewniają, że nasz system bankowy jest stabilny, a gospodarka trzyma się mocno. Niewykluczone jednak, że trzeba będzie korygować zbyt optymistyczne założenia przyszłorocznego budżetu państwa.

    * 2-6 października - europejskie banki centralne ze strachu przed kryzysem tną stopy procentowe. Ekonomiści po obu stronach Atlantyku coraz głośniej mówią, że mamy do czynienia z największym giełdowym krachem od 1929 r. I że gospodarkę czeka bolesna recesja.

  • 9 października - "New York Times" pisze, że kryzys bankowy na razie omija Europę Wschodnią i Polskę. Zdaniem dziennika, zawdzięczamy to restrykcyjnym mechanizmom kontroli banków, a przede wszystkim temu, że nie inwestowaliśmy na rynku ryzykownych pożyczek hipotecznych.

    (mich)
  • Dołącz do nas na Facebooku!

    Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

    Polub nas na Facebooku!

    Kontakt z redakcją

    Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

    Napisz do nas!
    Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska