Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Barlinek: Na terenie gminy nie brakuje kłusowników

Jarosław Janik
Zygmunt Kudlaszyk, Robert Zacharek i Stanisław Banaszek kończą patrolowanie jeziora Barlineckiego. - Najwięcej kłusowników jest nocą - mówią strażnicy.
Zygmunt Kudlaszyk, Robert Zacharek i Stanisław Banaszek kończą patrolowanie jeziora Barlineckiego. - Najwięcej kłusowników jest nocą - mówią strażnicy. fot. Jarosław Janik
- Każdy musi zapłacić za złowione ryby. Są jednak tacy, którzy tego unikają chowając się pod osłoną nocy. Ich musimy wyeliminować - mówią członkowie straży rybackiej.

- Gdyby nie oni, to nie miałbym czego łowić. Przecież kłusownicy potrafią wytrzebić całe ławice ryb - mówi pan Janusz, którego spotkaliśmy, gdy wracał z połowu.

Niebezpieczna praca

Straż rybacka działa przy kole nr 1 Polskiego Związku Wędkarskiego w Barlinku. Została powołana przez starostwo do walki z kłusownikami. Grupę strażników tworzy 15 osób. Do pilnowania mają 16 jezior. - Wszyscy jesteśmy do pełnej dyspozycji, żeby tylko uporać się z kłusownikami. Nawet kosztem zdrowia i rodziny - mówi komendant straży rybackiej Zygmunt Kudlaszyk. Działa w straży od ośmiu lat.

Swoją pracę, podobnie jak inni strażnicy, wykonuje społecznie. I choć stoi na straży prawa, ma wiele nieprzyjemności. - Zniszczono mi drzewa w sadzie, wybito szyby na prywatnej posesji. Wiem, że to odwet złapanych przez nas kłusowników - mówi.

- Praca jest męcząca - dodaje strażnik Robert Zacharek. I zdradza, że miał przygodę z kłusownikami, którzy chcieli go utopić podczas akcji.

Zastawiają sieci

Poprzedni rok był bardzo pracowity. W styczniu na jeziorze Barlineckim strażnicy złapali dwie grupy złodziei ryb. W ujęciu pomogła policja. W marcu dostali wiadomość, że na jez. Okno są kłusownicy. Złapali dwóch mężczyzn i żonę jednego z nich, która transportowała sprzęt. W kwietniu na jez. Strąpie dwie osoby zarzuciły kilkanaście sieci. Były pijane. - Niestety często jest tak, że my ich łapiemy, a sąd wypuszcza tłumacząc się niską szkodliwością czynu - mówi komendant Kudlaszyk.

Ten rok jest spokojniejszy. Z jezior zdjęto siedem sieci. Łącznie ok. 350 metrów pułapek dla ryb. W ten sposób uratowano setki szczupaków, które miały tarło. Po akcji strażnicy zabierają kłusownikom sprzęt. Trafia on do zarządu okręgowego PZW. Najczęściej są to sieci. Przez lata działalności udało się wyeliminować kłusujących agregatami prądotwórczymi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska