Dało się wybudować i otworzyć basen za 150 mln zł., a do tej pory nie udało się zielonogórskim samorządowcom rozwiązać problemów basenowej spółki Aquarena. Od 10 lat firma produkuje tylko długi i procesy. Nie trzeba nawet pieniędzy na jej rozwiązanie, wystarczy jedynie zgodna decyzja samorządu i prezydenta. Tej jednak nie ma i jak pokazała ostatnia decyzja radnych w sprawie długów basenowej spółki, raczej w tej kadencji nie będzie.
Prezydent Janusz Kubicki zaproponował w tym tygodniu radnym, by wyłożyć 200 tys. zł. na długi basenowej spółki. Drugie tyle miał dołożyć Leszek Jarząbek. - Pieniądze podniosłyby kapitał spółki, firma spłaciłaby nimi długi wobec biura rachunkowego, księgowych, prawników, projektantów - wyjaśnia przedsiębiorca i główny akcjonariusz Aquareny.
Takie argumenty prezydenta i L. Jarząbka nie przekonały jednak radnych. Nie zgodzili się na podwyższenie kapitału firmy. - Chodziło o publiczne pieniądze - przypomina przewodniczący rady miasta Adam Urbaniak. - Wszystko musi być przejrzyste. Tymczasem dane o długach spółki pochodziły z początku roku. Okazało się też, że mamy płacić nie tylko zaległe długi firmy, ale także koszty obecnego jej funkcjonowania.
Chodzi m.in. o to, że firma chciała zapłacić za wizualizację osiedla mieszkaniowego, którą przedstawiono radnym na poprzednich sesjach, by przekonać do zmiany przeznaczenia terenu ze sportowego na mieszkaniowy. Projekt kosztował 2,5 tys. zł. I też nie przekonał radnych do decyzji i zmiany gruntu z basenowego na budowlany.
Radni nie mieli też wątpliwości, że nie będzie żadnych korzyści dla miasta z dołożenia pieniędzy spółce. - Wyłożymy 200 tysięcy, a problem spółki i tak pozostanie nierozwiązany - mówi przewodniczący Urbaniak.
Radni stwierdzili, że mogą to być kolejne pieniądze „utopione” w basenowej spółce. I powiedzieli „nie”. I sprawa Aquareny nadal jest w zawieszeniu.
- Jakąś decyzję trzeba w końcu podjąć, bo grunt zostanie zlicytowany - przekonuje L. Jarząbek. - Proponowałem wiele rozwiązań, jestem otwarty na różne decyzje. Ale miasto wciąż nie może podjąć żadnej. Moim zdaniem problem jest tylko jeden. Korzystne dla miasta rozwiązanie oznaczałoby też korzyści innych akcjonariuszy. Czyli moje. I niektórzy nie chcą do tego dopuścić.
Ostatnia decyzja radnych o braku dofinansowania w najlepszym przypadku spowoduje narastanie długów firmy. Już dziś jest ich ok. 800 tysięcy, najwięcej wobec L. Jarząbka - 300 tysięcy i podobna kwota to podatki miejskie.
Kwoty mogą tylko rosnąć, ale też część wierzycieli może w końcu stracić cierpliwość i poprosić komornika o windykację. I wtedy już zupełnie stracimy basenowy grunt przy ul. Urszuli.
- W takim przypadku po spłaceniu długów firmy każdemu z wierzycieli zostanie ok. 700 tysięcy złotych, miasto poniesie stratę - wylicza prezydent Kubicki.
Miasto może jednak samo kupić grunt w licytacji. - Nie mam takiego zamiaru, potrzebne byłyby wtedy pieniądze w budżecie na kupno gruntu, uchwała dotycząca zadłużenia... Uchwał nie ma, a radni idą na wakacje - mówi prezydent.
Radni biorą pod uwagę możliwość licytacji gruntu, ale uważają to za mało prawdopodobne. - Takie zagrożenie jest już od wielu miesięcy i nic - argumentują.
Niektórzy twierdzą, że sprawa Aquareny ciągnie się tak długo z powodów politycznych. - Proces też się latami ciągnie. Nie chodzi o to, by złapać króliczka, ale by go gonić - mówi adwokat jednego z oskarżonych w procesie lewicowych polityków.
Czy w tej kadencji będzie kolejne podejście do rozwiązania Aquareny? - Nie wiem - odpowiada prezydent.
Strefa Biznesu: W Polsce drastycznie wzrosną podatki? Winna demografia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?