Zdaniem Władysława Rudowicza, wojewódzkiego inspektora budowlanego do katastrofy mogło dojść na skutek nieszczelności w górnej części budowli.
- Mur ma przeszło metr grubości - stwierdza Rudowicz. - Część zewnętrzna zbudowana jest z cegieł, a wewnętrzna z kamienia, w środku zaś wsypano gruz i tam zapewne zbierała się woda.
Opinię tę potwierdza Adam Gonciarz, historyk z muzeum regionalnego: - Tej części nie uzupełniono zaprawą, są tam szczeliny, więc materiał nie ma się czego trzymać. Przed laty baszta była remontowana, a odpadł właśnie dosztukowany fragment muru.
Jeszcze we wtorek w nocy strażacy pod nadzorem komendanta i inspektora usunęli niebezpieczne nawisy kamieni. Sprawdzili też, czy pod gruzami nie ma człowieka.
Co dalej z basztą? Władysław Rudowicz zauważa, że w takich przypadkach zabytki są odbudowywane.
Sprawą zainteresowała się Barbara Bielinis-Kopeć, wojewódzka konserwator zabytków. - Jestem w kontakcie z burmistrzem i inspektorem budowlanym - informuje konserwator. - W tej chwili trwają oględziny. Najpierw trzeba ustalić, co spowodowało zniszczenie, żeby właściwie przeprowadzić odbudowę.
Umocnienia z kamienia polnego i cegły wznoszono w Świebodzinie od XIV do XVI wieku. W końcu XVI wieku miasto otoczone było murami z dwunastoma basztami i trzema bramami. Dziś pozostały fragmenty murów, w najlepszym stanie są w częściach: południowej, zachodniej i północno-zachodniej. Zachowały się też trzy baszty.
- Ta zawalona to w zasadzie basteja, czyli baszta bez zadaszenia, z półokrągłą częścią skierowaną na zewnątrz i z otwartym dojściem od strony miasta - tłumaczy Adam Gonciarz, historyk z muzeum regionalnego w Świebodzinie. - Ta była dość mocno wysunięta i służyła do obrony dużego fragmentu murów. Zapewne strzelano z niej z muszkietów czy łuków.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?