Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Batalia o kury w Mirocinie Dolnym

Michał Iwanowski 0 68 324 88 12 [email protected]
Sprawą kur państwa Szulców zajmowała się już policja i prokuratora. Ale wygląda na to, że dopiero interwencja "GL” załatwi problem.
Sprawą kur państwa Szulców zajmowała się już policja i prokuratora. Ale wygląda na to, że dopiero interwencja "GL” załatwi problem. fot. Tomasz Gawałkiewicz
Państwo Szulcowie z Mirocina Dolnego wpłacili w maju 50 zł zaliczki na kury nioski. Do dziś nie dostali ani kur ani zwrotu pieniędzy. Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie oszustwa. Ale po telefonie z "GL" mogą odebrać towar.

W domu państwa Janiny i Lucjana Szulców nie przelewa się. Każdą złotówkę kilka razy oglądają, zanim ją wydadzą. Mają niewielkie gospodarstwo, do tego hodują kury na własne potrzeby. Dlatego 50 zł zaliczki, jaką wpłacili na zakup kurczaków - to dla nich strata, z jaką do dziś się nie pogodzili. Zawiadomili policję i prokuraturę. Nie pomogło. Wtedy zaalarmowali "GL". - To dla nas zwykłe oszustwo - mówią. - Chodzi już nie tylko o te pieniądze, ale i o zasadę.

Brak znamion oszustwa

W maju po Mirocinie Dolnym jeździł przedstawiciel firmy, sprzedającej pasze. Zatrzymał się przy domu Szulców. Okazało się, że jego firma oferuje również kury nioski. - Od razu się zdecydowaliśmy, ale trzeba było wpłacić 50 zł zaliczki - relacjonuje pan Lucjan.

Mężczyzna z firmy paszowej przyjął pieniądze i wystawił im odręcznie spisane pokwitowanie. Zobowiązał się, że kury dostarczy do domu najpóźniej do końca czerwca. Szulcowie czekali, czekali, ale się nie doczekali. Interwencje w firmie nic nie dały.

- Zawiadomiliśmy policję o wyłudzeniu pieniędzy. Co mieliśmy robić? - mówią.
Sprawę przejęła nowosolska prokuratura, która jednak kilka dni temu przysłała zawiadomienie o umorzeniu śledztwa, z powodu... braku znamion czynu zabronionego. - Czy to znaczy, że można sobie brać pieniądze i nie wywiązywać się ze zobowiązań? - dziwi się pani Janina.

Zapraszam po towar

Dlaczego śledztwo umorzono? - Przesłuchaliśmy właściciela firmy, tłumaczył, że chciał dostarczyć towar, ale tych państwa nie było w domu - odpowiada nowosolska prokurator rejonowa Ewa Kańduła. - Uznaliśmy, że firma nie działała z zamiarem nie wywiązania się ze zobowiązań. Ci państwo mogą dochodzić swoich roszczeń na drodze powództwa cywilnego, albo zaskarżyć nasze postanowienie.
Szulcowie ubolewają: - Cały czas byliśmy w domu, czekaliśmy wyznaczonego dnia na kury. Sami nie wiemy, co teraz robić...

Dzwonimy do właściciela firmy. Pytamy, jak zamierza teraz rozwiązać tę sprawę. - Zapraszam państwa Szulców do oddziału mojej firmy we Wschowie i jeśli tylko okażą mi pokwitowanie wpłaty zaliczki, natychmiast wydam im zamówione kury.

Szkopuł w tym, że oryginał pokwitowania Szulcowie musieli załączyć do akt śledztwa prokuratorskiego. - Nie ma problemu - zapewnia jednak prokurator Kańduła. - Na życzenie tych państwa, oryginał pokwitowania zostanie im zwrócony.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska