Przeczytaj też: Michał Szpak: - Jestem jak wolny ptak!
Niby impreza zaczęła się o 17.00, ale apogeum nastąpiło, gdy z niepozornego busa wysiadł Kamil Bednarek. To wtedy jego fanki zaczęły piszczeć i nawoływać go do wspólnego zdjęcia. Jednak to nie przeszkodziło Bednarkowi zagrać koncertu na wysokim poziomie.
- Bądźcie sobą! - nawoływał. I tłumaczył, że reggae to nie tylko trzy kolory i autograf, ale głębsze przesłanie - zrozumienia, tolerancji i szacunku do drugiego człowieka.
Kto wie, czy w głowach fanek Kamila to przesłanie pozostało, bo tuż po jego występie, jak oszalałe napierały na barierki, by zdobyć autograf swojego idola. - Kamil, kocham cię! Kamil, chodź do zdjęcia! Kamil, spójrz tutaj! Kamil, chodź do nas! - krzyczały bez opamiętania. I podsuwały kartki, karteczki, plakaty, płyty, zdjęcia.
Szaleństwo jeszcze nie ucichło, gdy na scenie pojawiła się gwiazda wieczoru - zespół Strachy na Lachy z Grabażem na czele. I trzeba oddać im pełen profesjonalizm. Tłum z muzykami śpiewał największe przeboje. Zabawa przednia. Na bisy publiczność doczekała się wielkiego przeboju "Piła Tango". Jednak brakowało tej młodzieńczej żywiołowości, którą prezentowali ich młodsi poprzednicy.
Koncert zaliczamy do udanych. Zielona Góra na moment stała się miejscem, gdzie dobra muzyka rozbrzmiewa głosami wielu, wielu ludzi. W piątek powtórka z rozrywki. Wystąpią Muchy, Abradab, Dżem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?