Będzie bój o prezydenturę Zielonej Góry

Jednego pewniaka w wyborach prezydenckich przyszłego roku już mamy. To obecny gospodarz miasta Janusz Kubicki. - SLD już właściwie rozpoczęło kampanię - żartuje jeden z prawicowych polityków, komentując afisze o miejskich imprezach z twarzą Janusza Kubickiego.

Podobnie odbierana jest zapowiedź hucznej imprezy na zakończenie budowy basenu i hali. Sam prezydent mówi skromnie, że chciałby po prostu kontynuować to, co rozpoczął w tej kadencji. A mniej skromnie podkreśla, że dla rozwoju Zielonej Góry wiele zrobił. Jego zdaniem wiele rzeczy mu się udało.

Podobnie sądzą jego partyjni koledzy. Nawet szef SLD Grzegorz Napieralski zachwalał prezydenta Zielonej Góry. - Dziś na 99 procent Janusz Kubicki jest naszym kandydatem w zielonogórskich wyborach - mówi też szef wojewódzkiego SLD Bogusław Wontor. - Oczywiście, wszystkie procedury muszą być dopełnione. Ale to właściwie pewna kandydatura.

B. Wontor mówi tak nawet mimo tego, że prezydent miasta ma partyjną karę za niepłacenie w całości składek i dziś jeszcze nie mógłby startować w wyborach. Partyjny dług ma być jednak uregulowany, czyli kandydat jest prawie pewny.

Jeśli Marian Miłek zgodzi się na kandydowanie w barwach PiS, też będzie pewniakiem. Profesor i były senator jest od kilku miesięcy namawiany do kandydowania. Na razie mówi "nie". - A ja ciągle mam nadzieję, że profesor się zgodzi - podkreśla poseł PiS Jerzy Materna. - Jest kryzys partii politycznych, a pan profesor nie należy do żadnej partii, natomiast ma ogromne osiągnięcia. I wielkie doświadczenie: parlamentarne, ministerialne.

M. Miłek znamy jest z konkretnych dokonań - tworzenia politechniki, utworzenia od podstaw uczelni w Sulechowie. I bardzo dobrze kojarzy się zielonogórzanom. Stąd starania PiS o jego zgodę na kandydowanie. Jeśli profesor wytrwa w swoim "nie" , kandydować do prezydenckiego fotela będzie J. Materna. - Już rozmawiałem o tym w szefostwie partii i zgłosiłem swoją chęć - przyznaje parlamentarzysta. Jego zdaniem PiS będzie musiał ostro walczyć o prezydenturę, a nawet o miejsca w radzie. Miasto zwykle chętniej głosuje na inne partie. - Ale trzeba walczyć, starać się - mówi J. Materna.

Jacek Budziński, który już wcześniej deklarował, że jeśli partia zechce, będzie walczył o fotel w magistracie, po ewentualnej wygranej PiS miałby otrzymać stanowisko wiceprezydenta ds. oświaty.
W PO też był pewniak - Artur Zasada. Ale dostał się do europarlamentu. - Niestety - żartują w Platformie. B. Wontor mówi, że gdyby A. Zasadzie zależało na mieście tak, jak deklaruje, wystartowałby w wyborach prezydenckich. Na to rozwiązanie na razie jednak PO nie stawia.

- Mamy kilku kandydatów na kandydatów. To politycy, przedsiębiorcy. Tego jedynego jeszcze nie wybraliśmy - mówi poseł Bożenna Bukiewicz. Podkreśla, że będzie on typowany w sposób demokratyczny, w kołach. Bardzo ważne, by "wybranek" miał dużą motywację i ciężko przy wyborach pracował. - A mocna konkurencja nam może sprzyjać - uważa posłanka. - Zmobilizuje ludzi do głosowania.

W Platformie wymienia się kilka nazwisk, z czego niektóre są bardzo mało prawdopodobnymi kandydatami... Na przykład Wadim Tyszkiewicz. - Ostatnio krytykował naszą partię - potwierdza szefowa lubuskiego PO. Wśród ciekawych kandydatur na kandydata wymienia się jeszcze Roberta Dowhana czy radnego Krzysztofa Machalicę. - Ostatecznie kandydata wyłonimy prawdopodobnie w lutym, za długa kampania też nie służy wyborom - ucina te dywagacje B. Bukiewicz.