Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bestia zaatakowała dzieci

Dagmara Dobosz 0 68 324 88 71 [email protected]
fot. Paweł Janczaruk
Niewiele brakowało, a w niedzielny poranek mogło dojść do tragedii. Podczas spaceru dwóch braci zaatakował duży pies. W obronie chłopców stanął ich kundelek, który został rozszarpany.

- Widziałem, jak zaatakowały naszego Dżekiego. Słyszałem, jak piszczał - mówi cicho 9-letni Kuba Raczkowski, który wybrał się na spacer ze starszym bratem Gracjanem i kundelkiem. - Bardzo się bałem, było strasznie. Brat kazał mi schować się w zaroślach, a potem szybko pobiegliśmy do domu.

W niedzielne przedpołudnie bracia wyszli z kundelkiem na pole za domem przy ul. Podgórnej w Nowej Soli. Nagle 15-letni Gracjan Raczkowski zauważył, że biegnie na niego duży pies. Znieruchomiał i polecił bratu skryć się w wysokiej trawie. Wtem przed chłopca wybiegł Dżeki, na którym skupił uwagę szarżujący zwierzak. To dało chłopcom szansę na ucieczkę.

Po chwili słychać było tylko pisk dzielnego kundla duszonego przez bestię. Po chwili dołączyła do niej suka i wspólnie rozszarpały pieska.

Zakrwawione pyski

Bestia zaatakowała dzieci
fot. Paweł Janczaruk

Rozszalałe psy skakały na auto Marka Raczkowskiego. Widać wyraźne rysy.
(fot. fot. Paweł Janczaruk)

Dzieci zaalarmowały ojca. - Widok był straszny. Psy rozrywały ciało martwego już kundla. Miały pyski całe we krwi - wspomina z przejęciem Marek Raczkowski. - Dżeki był z nami 14 lat. Moje dzieci wychowywały się z nim. Aż strach pomyśleć, co by było gdyby nie było go z synami... Być może uratował im życie! - dodaje pan Marek.

Kiedy mężczyzna czekał na przyjazd funkcjonariuszy w aucie psy skakały na drzwi, drapały lakier. Oprócz policjantów przyjechał również Tadeusz Kopeć, który na zlecenie urzędu miejskiego wyłapuje bezpańskie psów. Od razu poznał jedną z bestii z nich, ponieważ niedawno zaatakował innego czworonoga. Ustalono właściciela, którego wezwano po odbiór zwierząt.

- Nawet nie usłyszeliśmy "przepraszam". Nie czuł się odpowiedzialny za psy twierdząc, że należą do jego bratanka mieszkającego pod Jelenią Górą, a on tylko się nimi opiekuje - mówi oburzona Liliana Raczkowska, matka chłopców. My również skontaktowaliśmy się z właścicielem. Powtórzył to samo.

Duży pies - duży kłopot

Sąsiedzi nie czują się bezpieczni, wielu z nich lubiło chodzić na spacer właśnie w tej okolicy.

- Boję się wyjść z własnym pupilem na przechadzkę - przyznaje Wioleta Rytwińska. Postanowiliśmy zobaczyć zwierzęta. Rzeczywiście wyglądają groźnie.

- Właściciel przywozi jedzenie, a ja karmię psy - twierdzi mężczyzna pracujący na jego działce. Przyznaje jednak, że większy, uwiązany na cienkiej lince, jest bardziej agresywny. I twierdzi, że w ogrodzeniu nie ma żadnych dziur, przez które zwierzaki mogłyby się wydostać.

Nie pierwszy taki wybryk

(fot. fot. Paweł Janczaruk)

Okazuje się, że 15 listopada jeden z psów zaatakował na ul. Zielonogórskiej czworonoga prowadzonego na smyczy przez kobietę. Zwierzę zostało wówczas poddane kwarantannie. Ponownie trafiło do właściciela, z zalecaniem sprawowania właściwej opieki. Ponadto za niedopilnowanie go został on ukarany zgodnie z taryfikatorem 200 złotowym mandatem.

- Tym razem sprawę skierujemy do sądu grodzkiego, zachowanie właściciela psów jest karygodne. Wspólnie ze strażą miejską i powiatowym lekarzem weterynarii skontrolujemy, w jakich warunkach są one przetrzymywane. Jeśli w niewłaściwych, podejmiemy kroki, aby odebrać zwierzęta właścicielowi - mówi Teresa Janusz, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Nowej Soli.

Pytanie do... Macieja Łazara, trener psów, dyplomowanego instruktora kynoterapii

- Nie do końca da się przewidzieć, jak się zachowa pies w nowej albo nagłej sytuacji. Może się zdarzyć, że choć ułożony i posłuszny, pewnego dnia zareaguje w sposób agresywny.

Dlatego na właścicielu spoczywa obowiązek wychowania, a potem pilnowania ulubieńca. I zgodnie z przepisami powinien dbać o to, by czworonóg był na smyczy i w kagańcu za każdym razem, gdy ma iść na spacer. To kwestia odpowiedzialności za innych, za siebie i za psa.

Jeśli zostaniemy pogryzieni, nie dajmy sobie wmówić, że atak to nasza wina, bo tak czy inaczej się zachowaliśmy. Każdy niech zapamięta: za psa odpowiada właściciel.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska