Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bestie zgwałciły i zadźgały 22-latkę. Brutalni mordercy-gwałciciele ciało ofiary ukryli w lesie

Piotr Jędzura 0 68 324 88 80 [email protected]
W lesie pod wsią Radomia koło Zielonej Górą znaleziono zwłoki kobiety. Morderca ukrył je pod stertą gałęzi. Dziewczyna miała rany na piersiach i zdartą bieliznę.

To działo się w marcu 1999 r. Po identyfikacji zwłok okazało się, że brutalnie zgwałcona i zamordowana dziewczyna to 22-letnia Grażyna, studentka żarskiej filii Politechniki Zielonogórskiej. Była poszukiwana od 30 stycznia 1999 r., kiedy zgłoszono jej zaginięcie.

Ustalono, że Grażyna skończyła zajęcia na uczelni i razem z koleżanką wróciła autobusem do Zielonej Góry. Miały autobus do Krosna, ale Grażyna zdecydowała się jechać do domu autostopem. Wtedy ostatni raz widziała ją koleżanka.

Wpadł Mariusz

Po znalezieniu ciała zamordowanej dziewczyny ruszyło śledztwo. Zielonogórska prokuratura prowadziła już sprawę dotyczącą serii gwałtów. Dochodziło do nich w okolicach Zielonej Góry.

Ofiary same zawiadamiały organy ścigania o tym, że zostały zgwałcone. Informowały zeznając, że sprawcy gwałtów to trzej młodzi mężczyźni. Gwałciciele swoim ofiarom proponowali podwiezienie samochodem. Z drogi skręcali w las i tam gwałcili dziewczyny. Ustalono, że mężczyźni jeździli hondą. Jedna z ofiar zapamiętała numer rejestracyjny.

Dzięki temu zatrzymano pierwszego podejrzanego. Był nim Mariusz W. Podczas przesłuchania zeznał, że jeździli z Tomaszem K., na dziewczyny hondą. Zapewniał, że te, które zabierali z poboczy dróg dobrowolnie odbywały z nimi stosunki seksualne. Długo kłamał. Nie chciał nic więcej zdradzić, aż w końcu nie wytrzymał.

Zatrzymanie Tomasza

W pewnym momencie opowiedział o rudej dziewczynie zabranej z przestanku. Miało to miejsce na przełomie stycznia i lutego. Autostopowiczka chciała jechać do Krosna Odrz. Zabrali ją z drogi. Usiadła z tyły. W okolicach Leśniowa Wielkiego honda skręciła w las.

Przesłuchiwany dalej snuł makabryczną opowieść. Zeznał, że najpierw rudowłosą dziewczynę zgwałcił on. Powiedział, że ofiara broniła się.

Potem do kobiety dobrał się Tomasz. Brutalnie zgwałcona dziewczyna uciekła z auta. Wtedy Tomasz pobiegł za ofiarą. Chwycił tylko coś ze schowka.

Makabryczne zeznania nadal trwały. Tomasz wrócił do auta po około 20 minutach. Był bardzo zdenerwowany. Wsiadł, zamknął drzwi i kazał jak najszybciej wyjechać z lasu.

Z ziemi wystawały buty

Po chwili wrócili do lasu. Tomasz powiedział, żeby zebrali gałęzie. Razem poszli do na miejsce. Usypali gałęzie tam, gdzie z "ziemi wystawały czarne buty". Na tym Mariusz skończył zeznania. Więcej nie chciał mówić twierdząc, że musi wszystko jeszcze raz przemyśleć.

Podczas kolejnego dnia przesłuchania powiedział jednak, że po butach wystających z ziemi poznał ciało zgwałconej Grażyny. Wracając z lasu, w którym zostawili zakrytą gałęziami dziewczynę, Tomek wyrzucił jej rzeczy przez okno.

Potem swoje wszystkie zeznania odwołał.

Ekstradycja trzeciego

Śledztwo ruszyło na dobre. Było coraz więcej dowodów potwornej zbrodni oraz obraz jej sprawców. Wkrótce aresztowano Tomasza K. Ten szedł w zaparte. Nie przyznawał się do mordu.

Trzeci z poszukiwanych podejrzanych gwałcicieli przebywał za granicą. Został aresztowany w jednym z krajów Beneluksu. W wyniku ekstradycji trafił do Polski. Złożył wyjaśnienia na policji. Sąd apelacyjny postanowił przesłuchać go w Poznaniu.

Świadek przypomniał sobie zdarzenie z wiosny 1999 r. Opowiadał, że jechał samochodem z Tomaszem i Mariuszem z Zielonej Góry do Krosna. W miejscu skrętu do Radomii Mariusz miał wyjąć ze schowka połówkę nożyczek i zapytać Tomasza: "Pamiętasz". Zrobił przy tym kilka ruchów naśladujących dźganie. Tomasz warknął na niego, skinął głową na siedzącego z tyłu świadka i mówiąc "zamknij się". Te zeznania rzuciły nowe światło na sprawców zbrodni.

Śledczy nie mieli jednak narzędzia zbrodni. Początkowo sądzono, że to połówka nożyczek znalezionych w hondzie Mariusza. Biegli medycyny sądowej stwierdzili, że wielkość ran w ciele Grażyny nie odpowiadała szerokości ostrzy nożyczek. Wskazywano na bagnet lub szeroki nóż.

Usłyszeli wyroki

W 2000 r. Mariusz W. i Tomasz K. stanęli przed sądem. Z uwagi na drastyczne okoliczności, proces został utajniony. W grudniu 2001 r. Tomasz K. dostał 25 lat więzienia za zabójstwo i gwałty, a Mariusz W. - 15 lat za gwałty i zacieranie śladów zbrodni.

Obrońcy wnieśli apelację.

Proces powtórzono za zamkniętymi drzwiami. Sąd wymierzył kary 25 lat kary dla Tomasza za gwałt i zabójstwo, a Mariusz dostał trzy lata za zacieranie śladów zbrodni, jednak łącznie z wyrokiem za gwałty, spędzi w więzieniu 13 lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska