Pani Joanna (imię zmienione - red.) z Kostrzyna telefon odebrała w piątek około 10.00. - Zaniepokoiłam się, od razu zapaliła mi się lampka. Tyle przecież słyszy się o oszustach. Powiedziałam żeby się przedstawił - mówi pani Joanna.
W tym momencie mężczyzna odłożył słuchawkę. - Ty oszuście jeden - pomyślała kobieta.
Pani Joanna nie zdążyła odejść od telefonu, kiedy rozległ się drugi dzwonek. - Tym razem zadzwonił miły pan, podawał się za policjanta, mówił, że wyświetlił im się mój numer i że podsłuchiwali moją rozmowę z oszustem - relacjonuje kobieta. Rzekomy policjant mówił, że na tropie przestępcy funkcjonariusze są już od ośmiu lat, że nie mogą go złapać i proszą o pomoc.
- Jaką pomoc? - zapytała kobieta. Głos w słuchawce polecił zapakowanie całej kwoty, to jest 10 tys. zł w kopertę i przekazanie jej mężczyźnie, który pojawi się pod blokiem. Całą akcję mieli obserwować policjanci, którzy zatrzymaliby oszusta na gorącym uczynku. - Mam zapakować w kopertę prawdziwe pieniądze i dać je nieznajomemu mężczyźnie? - dopytywała pani Joanna. - Tak.
Jak zakończyła się cała historia? Jakie było najbardziej spektakularne oszustwo metodą "na wnuczka"? Jaki jest procent wykrywalności takich przestępstw?
Przeczytasz o tym we wtorkowym, papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"
Nie masz możliwości kupienia papierowej "GL"? Teraz możesz czytać ją na monitorze już od 4.00 rano.
Kliknij tutaj, by przejść na stronę e-lubuska.pl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?