Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezdomni żyją na śmietniku

Janczo Todorow
- Tu na dworcu będę obchodził urodziny i imieniny, może ktoś mnie odwiedzi? - mówi z goryczą pan Seweryn
- Tu na dworcu będę obchodził urodziny i imieniny, może ktoś mnie odwiedzi? - mówi z goryczą pan Seweryn Fot. Janczo Todorow
W mieście nie ma jeszcze noclegowni, a bezdomni nie chcą mieszkać w tzw. lokalach readaptacyjnych. Wolą nocować na śmietnikach.

W niedzielny poranek w pobliżu śmietnika przy ul. Podchorążych znaleziono zwłoki 59-letniego mężczyzny. Był bezdomny, od jakiegoś czasu nocował po śmietnikach. Lekarze stwierdzili, że to zgon naturalny. Niecałe dwa tygodnie temu inny bezdomny zakończył swoje życie w Brzostowej koło Lipinek Łużyckich.

- Patrole policyjne odwiedzają miejsca, w których najczęściej nocują bezdomni - dworzec kolejowy, ogródki działkowe, dawną wagonownię albo śmietniki - mówi Sebastian Wojciechowski, naczelnik wydziału prewencji żarskiej policji. - Prowadzimy ich dokładną ewidencję, ostatnio zwróciliśmy się do pomocy społecznej o aktualizację wykazu bezdomnych.

- Nasz ośrodek również nie ma dokładnych danych - stwierdza Stefan Łyskawa, kierownik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. - Nie jesteśmy w stanie dotrzeć do każdego bezdomnego, dlatego nie wiemy dokładnie ilu ich jest. Tym, których znamy oferujemy pomoc, najczęściej proponujemy, żeby zamieszkali w mieszkaniach readaptacyjnych, czyli w takich, w których wracają powoli do normalnego życia.

Nie ma tłoku

Miasto ma dwa takie lokale, mieszka w nich tylko czterech bezdomnych, jest jeszcze sześć wolnych miejsc. Ale mało kto chce w nich zostać, bezdomni wolą wolność, a niektórym po prostu nie odpowiada towarzystwo. Mimo wszystko miasto zamierza w najbliższym czasie otworzyć mieszkanie readaptacyjne dla kobiet. - To, że bezdomni wolą mieszkać na śmietniku, to problem psychiki, a psychikę trudno zmienić - zaznacza S. Łyskawa.

W niedzielę późnym wieczorem spotkaliśmy bezdomnego mężczyznę na dworcu kolejowym. 57-letni pan Seweryn szykował się do noclegu na twardym siedzeniu w holu dworca. Jest tam jedynie światło, ogrzewania nie ma. - Tak to wyszło - wzdycha pan Seweryn. - Mam rodzinę, ale mnie nie chcą, od kilku lat po odejściu od żony tułam się po różnych kątach. Od wiosny mieszkam na żarskim dworcu. Latem spadłem ze schodów i dostałem wstrząsu mózgu, trafiłem do szpitala. Jak mnie wypisali, to wróciłem na dworzec.

Pan Seweryn dostaje stały zasiłek pieniężny. Tyle, żeby jakoś przeżyć. - Pracy nie mogę podjąć, mam chorą rękę - zaznacza. - Opieka społeczna? Nikt tu mnie nie odwiedza, ja też nie mam ochoty nachodzić urzędników. Staram się o mieszkanie socjalne, to jest dla mnie najlepsze wyjście. Może kiedyś je dostanę…

Trzeba poczekać

Tego samego wieczora pan Seweryn próbował dostać się do miejskiej ogrzewalni przy ul. Bohaterów Getta. Zastał zamknięte na głucho drzwi. - Zamarznę tu na dworcu, jest coraz chłodniej. Ogrzewalnia powinna już być czynna - żali się.

Miejska ogrzewalnia dla bezdomnych została otwarta dwa lata temu. Może się w niej umyć i przenocować 15 osób. - Można zmieścić i dwa razy tyle osób w razie potrzeby, ale chętnych jakoś brakuje, nigdy nie było kompletu - wyjaśnia S. Łyskawa. - O tym, czy ogrzewalnię można otworzyć już teraz, może zadecydować burmistrz, bo to miasto finansuje i zarządza tym obiektem.

- Od dwóch lat, odkąd istnieje, ogrzewalnia czynna jest od 1 grudnia do końca marca w godzinach od 18.00 do 8.00 - informuje zastępca burmistrza Franciszek Wołowicz. - Możliwe jest, żebyśmy ją otworzyli wcześniej, ale na razie nie ma takich mrozów, te ochłodzenia są przejściowe. Ponadto musimy się uporać z procedurą, która nakazuje ogłoszenie konkursu ofert na prowadzenie ogrzewalni. Nie ma innej możliwości, bo obiekt jest finansowany z publicznych pieniędzy. Jeżeli pogoda się pogorszy i będzie bardzo zimno, to ogrzewalnię moglibyśmy otworzyć najwcześniej w połowie listopada.

Koniec datków?

- Ogrzewalnia nie załatwia sprawy, w mieście czas najwyższy otworzyć noclegownię - uważa Dariusz Grochla, przewodniczący rady miejskiej. - Jeżeli miasto może wydać kilka milionów na modernizację parku, to może dać i na noclegownię. A tłumaczenie, że w żarskiej noclegowni będą nocować mieszkańcy innych miejscowości, jest nieludzkie. Trzeba po prostu wspólnie z władzami powiatu postarać się i otworzyć taki obiekt. To, że jest tylu bezdomnych, psuje wizerunek miasta.

Od wielu lat Towarzystwo Pomocy św. Brata Alberta prowadzi stołówkę charytatywną, która dzień w dzień wydaje ok. 300 zup dla bezdomnych i biednych. - Gdyby nie pieniądze miasta, to stołówka wydawałaby o wiele mniej porcji, sponsorzy już nie są tak hojni, jak kiedyś, piekarze już nie dają chleba za darmo - tłumaczy S. Łyskawa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska