Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezduszne przepisy ubezpieczalni uniemożliwiają wypłatę odszkodowania

Dariusz Chajewski 0 68 324 88 36 [email protected]
Dorota Szmit i i Paweł Kopania liczą straty spowodowane przez przymrozki. Już wiedzą, że ubezpieczyciel im nie pomoże
Dorota Szmit i i Paweł Kopania liczą straty spowodowane przez przymrozki. Już wiedzą, że ubezpieczyciel im nie pomoże fot. Paweł Janczaruk
Właściciele plantacji porzeczek, której zaszkodziły przymrozki, uważają, że ubezpieczyciele nie chcą im pomóc, mimo że mają polisy. - Nie będziemy już się ubezpieczać - mówią zawiedzeni Dorota Szmit i Paweł Kopania.

W Drągowinie przymrozki dały o sobie znać już w końcówce kwietnia. Dorota Szmit i Paweł Kopania tylko za głowy się złapali. Kwiaty na krzakach ich porzeczek zbrązowiały i zaczęły opadać. A trudno osłaniać przed mrozem 30 ha krzewów. - To, że u nas były przymrozki potwierdził Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej we Wrocławiu - opowiada Szmit. - Żal było, ale i w specjalną panikę nie wpadaliśmy i z ulgą pomyśleliśmy, że znaczną część plantacji przezornie ubezpieczyliśmy.

O wizycie rzeczoznawcy z PZU spokojnie plantatorzy nie potrafią opowiadać.

Przezorny zawsze ubezpieczony?

Niby wszystko szło po ich myśli, gdyż oszacowała straty w kwiatostanie na jakieś 30 proc., a zgodnie z polisą straty upoważniające do odszkodowania to 10 proc. Jednak rzeczoznawca ostudził ich zapał. W przypadku porzeczek szkody winny sięgać 39 proc. - Przecież to absurd - denerwuje się Szmit. - Dlaczego w polisie podano jedną wartość, a w rzeczywistości obowiązuje inna?

Antoni Sołtys, zajmujący się likwidacją szkód rolniczych w zielonogórskim PZU, nie widzi żadnej niekonsekwencji. Rzeczywiście odszkodowanie należałoby się przy 10 proc. strat w uprawach, ale... uprawą nie są przecież kwiaty porzeczki, ale owoce. Tymczasem kwiaty opadają z różnych powodów, nie tylko za sprawą mrozu. Według przelicznika PZU, aby uznać, że przymrozkowe straty w owocach sięgają 10 proc., kwiatów musi opaść 40 proc.

- Często rolnicy nie do końca rozumieją zasady wypłacania odszkodowań i stąd uważają je za absurdalne - dodaje Sołtys. - Na przykład przy podtopieniech uznajemy szkodę całkowitą, gdy rolnik zgłasza stratę jakiś czas po zalaniu, a mniej, jeśli natychmiast po fakcie. Przecież w tym drugim przypadku ma jeszcze szansę na inne wykorzystanie tej ziemi.

I po owocach

- Będziemy mieli o połowę owoców mniej - dodaje Szmit. - Zastanawiamy się, czy teraz plantację ubezpieczać. To nie ma sensu, jeśli firma za każdym razem będzie wykorzystywała rozmaite kruczki. Plantację mamy już od sześciu lat i naprawdę potrafimy powiedzieć, które straty spowodowane są przez mróz, a które przez inne czynniki.

Rolnicy, jak i specjaliści od doradztwa rolniczego przyznają, że często mają spore zastrzeżenia do rozmaitych zasad, którymi kierują się ubezpieczyciele. Na przykład w ubiegłym roku, gdy wojewoda ogłosił w regionie stan klęski suszy firmy ubezpieczeniowe nagle doszły do wniosku, że suszy nie podlega... kukurydza.
- To już nie jest dopisywanie do umów czegoś drobnym drukiem - mówi jeden z doradców. - To ewidentny brak w momencie podpisywania polisy informacji o zasadach, którymi ubezpieczyciel się kieruje. Nie tylko w przypadku plantatorów porzeczek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska