W Drągowinie przymrozki dały o sobie znać już w końcówce kwietnia. Dorota Szmit i Paweł Kopania tylko za głowy się złapali. Kwiaty na krzakach ich porzeczek zbrązowiały i zaczęły opadać. A trudno osłaniać przed mrozem 30 ha krzewów. - To, że u nas były przymrozki potwierdził Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej we Wrocławiu - opowiada Szmit. - Żal było, ale i w specjalną panikę nie wpadaliśmy i z ulgą pomyśleliśmy, że znaczną część plantacji przezornie ubezpieczyliśmy.
O wizycie rzeczoznawcy z PZU spokojnie plantatorzy nie potrafią opowiadać.
Przezorny zawsze ubezpieczony?
Niby wszystko szło po ich myśli, gdyż oszacowała straty w kwiatostanie na jakieś 30 proc., a zgodnie z polisą straty upoważniające do odszkodowania to 10 proc. Jednak rzeczoznawca ostudził ich zapał. W przypadku porzeczek szkody winny sięgać 39 proc. - Przecież to absurd - denerwuje się Szmit. - Dlaczego w polisie podano jedną wartość, a w rzeczywistości obowiązuje inna?
Antoni Sołtys, zajmujący się likwidacją szkód rolniczych w zielonogórskim PZU, nie widzi żadnej niekonsekwencji. Rzeczywiście odszkodowanie należałoby się przy 10 proc. strat w uprawach, ale... uprawą nie są przecież kwiaty porzeczki, ale owoce. Tymczasem kwiaty opadają z różnych powodów, nie tylko za sprawą mrozu. Według przelicznika PZU, aby uznać, że przymrozkowe straty w owocach sięgają 10 proc., kwiatów musi opaść 40 proc.
- Często rolnicy nie do końca rozumieją zasady wypłacania odszkodowań i stąd uważają je za absurdalne - dodaje Sołtys. - Na przykład przy podtopieniech uznajemy szkodę całkowitą, gdy rolnik zgłasza stratę jakiś czas po zalaniu, a mniej, jeśli natychmiast po fakcie. Przecież w tym drugim przypadku ma jeszcze szansę na inne wykorzystanie tej ziemi.
I po owocach
- Będziemy mieli o połowę owoców mniej - dodaje Szmit. - Zastanawiamy się, czy teraz plantację ubezpieczać. To nie ma sensu, jeśli firma za każdym razem będzie wykorzystywała rozmaite kruczki. Plantację mamy już od sześciu lat i naprawdę potrafimy powiedzieć, które straty spowodowane są przez mróz, a które przez inne czynniki.
Rolnicy, jak i specjaliści od doradztwa rolniczego przyznają, że często mają spore zastrzeżenia do rozmaitych zasad, którymi kierują się ubezpieczyciele. Na przykład w ubiegłym roku, gdy wojewoda ogłosił w regionie stan klęski suszy firmy ubezpieczeniowe nagle doszły do wniosku, że suszy nie podlega... kukurydza.
- To już nie jest dopisywanie do umów czegoś drobnym drukiem - mówi jeden z doradców. - To ewidentny brak w momencie podpisywania polisy informacji o zasadach, którymi ubezpieczyciel się kieruje. Nie tylko w przypadku plantatorów porzeczek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?