Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezrobocie w Gorzowie nigdy nie było tak niskie. Ofert pracy jest dla 696 osób. A w pośredniaku spotykamy... dwie.

Tomasz Rusek
Tomasz Rusek
Uroczyste otwarcie centrum logistycznego Biedronki. Choć oficjalnie działa od października zeszłego roku, to cały czas organizuje nabory pracowników. A płaci powyżej 3 tys. brutto
Uroczyste otwarcie centrum logistycznego Biedronki. Choć oficjalnie działa od października zeszłego roku, to cały czas organizuje nabory pracowników. A płaci powyżej 3 tys. brutto Tomasz Rusek
Wczesny ranek. W pośredniaku czeka 185 ofert pracy dla 696 ludzi. A na korytarzu... dwie osoby. - Kiedyś to było nie do wyobrażenia - mówi Roman Rutkowski.

Dziś Rutkowski jest wiceszefem Powiatowego Urzędu Pracy w Gorzowie. Ale wcześniej był posłem i związkowcem. I to w czasach, gdy bezrobocie w mieście szalało.
- To ludzie szukali pracy. Przetestowali przed urzędami, prosili o pomoc... A dziś praca szuka ludzi. I często ma z tym problem, albo nie znajduje. Gdyby nie pracownicy z Ukrainy, to byśmy mieli w Gorzowie wielki kłopot. Jednak i Ukraina się kończy. Teraz przyjeżdżają ludzie z Białorusi, Mołdawi - wylicza.

Mało jak nigdy wcześniej

W twardych liczbach wygląda to tak: obecnie w Gorzowie bez pracy zarejestrowane są 1.684 osoby, czyli mniej niż 3 proc. zdolnych do pracy i aktywnych zawodowo. To wynik najniższy w dziejach miasta (w tych, których bada się i rejestruje bezrobocie, czyli od 1990 r.). W rekordowym 1992 r. było ich prawie dziesięć razy więcej: 11.112, a stopa dochodziła do 20 proc. Sam Stilon zwolnił wówczas 1.710 pracowników, czyli więcej, niż jest obecnie wszystkich bezrobotnych w całym Gorzowie.
To najlepiej oddaje skalę poprawy sytuacji na rynku. - Zaznaczmy, że poprawy dla pracownika. Bo taka sytuacja dla pracodawców nie jest wcale dobra. Problemy ze znalezieniem ludzi są ogromne - powtarza Rutkowski.

Kiedyś to były nabory

Kiedyś, jak ponad dekadę temu otwierała się fabryka TPV, to na spotkanie rekrutacyjne potrafiło przyjść i 200 osób. A jak niedawno centrum magazynowe robiło nabór, dając na rękę ponad 2,5 tys. zł i różne bonusy, to zjawiło się... 20 osób, z czego sześć było zainteresowanych.

To dlatego w mieście pracuje kilka tysięcy (nie ma konkretnej liczby) ludzi spoza Gorzowa i jeszcze więcej ludzi spoza... Polski. Tu liczby akurat są. W 2014 r. pośredniak wydał 2.112 pozwoleń na pracę dla osób zza granicy, w 2015 r. 4,8 tys., w 2016 r. 11,8 tys., a w zeszłym aż 17.788. Justyna Szymańska, która w urzędzie pracy zajmuje się właśnie obsługą spraw cudzoziemców zaznacza jednak, że i to źródełko może podeschnąć. - Pracownicy ze Wschodu nie chcą już pracować za płacę minimalną. Żądania płacowe wszystkich bezrobotnych są coraz wyższe - zauważa urzędniczka.

Jakie zarobki czekają?

Minimalna to nie okazja

Ale też i ofert pracy z minimalną pensją - czyli 2,1 tys. zł brutto - jest niewiele. Sprawdzamy kilka z tych, które są w pośredniaku. 3 tys. zł dla robotnika budowlanego, od 3 tys. zł dla operatora koparki, od 3,2 tys. zł dla serwisanta, do 5 tys. dla przedstawiciela handlowego, 2,65 tys. zł dla pracownika myjni. Tak, ogłoszenia z pensją 2,1 tys. zł też są, ale zazwyczaj jest to płaca na start.
Dlatego prezydent miasta Jacek Wójcicki w niskim bezrobociu dostrzega szansę. - Rozumiem, że pracodawcy mogą mieć trudności ze znalezieniem pracownika, ale dla pracowników to czas, gdy mogą liczyć na podwyżkę pensji. A my jako miasto staramy się pozyskiwać kolejnych inwestorów. Ich nigdy nie jest za dużo - mówi J. Wójcicki. A każdy przyjezdny pracownik to dla miasta konkretne pieniądze: tu kupuje jedzenie, korzysta z komunikacji, może docelowo zdecyduje się zamieszkać, albo chociaż wynająć mieszkanie (robią to tysiące Ukraińców)?

Nic nie jest na zawsze

W urzędzie pracy spotykamy dwóch bezrobotnych. Co ciekawe, obaj przyjechali samochodami. - Znam się na budowlance, robię fuchy. Zerkam, jakie są oferty, ale za mniej niż 4 tys. brutto pracować mi się po prostu nie opłaca - mówi pierwszy. Drugi planuje wyjazd za granicę. - Jak wielu innych zarejestrowanych gdzieś zarabiam. Bezrobocia nie ma. Tak naprawdę każdy z zarejestrowanych jest na liście, bo ma ubezpieczenie - odpowiada szczerze drugi.

I mówi mi kawał: „Bezrobotny śpi niespokojnie, szarpie się w nocy, w końcu budzi się spocony nad ranem. Żona głaszcze go po spoconych włosach i mówi: - Co ci się śniło, Zdzichu? Śniło mi się, że pośredniak mi pracę zaproponował”.
Choć w tym śnie, to raczej żona powinna się budzić z przerażeniem - bowiem ze statystyk wynika, że w Gorzowie spośród 1.684 osób bez pracy 920 - czyli większość - to właśnie kobiety. Poza tym najwięcej bezrobotnych jest w wieku od 30 do 50 lat.
Aż 473 zarejestrowanych gorzowian bez pracy nie ma jej długotrwale. Czyli w ciągu ostatnich dwóch lat byli w rejestrze minimum 12 miesięcy. - To zdecydowanie najtrudniejsze przypadki. Po długiej przerwie ciężko jest wrócić na rynek - słyszymy w urzędzie pracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska