Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Biegli mówią, że jestem zdrowy. A to nieprawda - mówi pan Jerzy

Filip Pobihuszka 68 387 52 87 [email protected]
- Biegli chcą mnie przedstawić przed sądem jako osobę niewiarygodną. Dlaczego? Bo mają jakieś uprzedzenia do mnie? Bo taki jest ich kaprys? - pyta pan Jerzy, który od dwóch lat walczy o ponowne przyznanie renty.

Sprawa pana Jerzego (dane znane redakcji) była opisywana na łamach "GL" już dwukrotnie. Nasz czytelnik od 15 lat leczy się na tzw. częstoskurcz serca. Schorzenie to charakteryzują nagłe przyspieszenia akcji serca osiągające nawet 250 uderzeń na minutę. U zdrowego człowieka wartość ta nie przekracza 90 uderzeń. Pan Jerzy 8 lat temu przeszedł na rentę, właśnie ze względu na problemy kardiologiczne.

Przez wszystkie lata swojej choroby nasz czytelnik zdołał skompletować sporo specjalistycznej dokumentacji, w tym cztery opinie biegłych lekarzy sądowych z lat 1998, 2003, 2005 i 2007r. Tylko opinia biegłych z 1998 r. jest dla niego niekorzystna, gdyż wydał ją lekarz, który napisał, że jestem zdrowy, i gdyby pan Jerzy poddałby się skomplikowanemu zabiegowi na sercu to mama szansę się wyleczyć. - Pozostałe opinie biegłych lekarzy sądowych są dla mnie korzystne i przedstawiają faktyczny stan mojego zdrowia - mówi.

W lutym 2008 r. panu Jerzemu skończyła się renta okresowa. Po raz kolejny złożył o nią wniosek, jednak miesiąc później lekarz orzecznik ZUS stwierdził, że nasz czytelnik jest zdolny do pracy. - Na badaniu stwierdziłem, że brakuje mojej dokumentacji medycznej, około 40 dokumentów. Natomiast w aktach znajdowała się opinia biegłego z 1998 roku - mówi pan Jerzy.

Mógł wtedy liczyć jedynie na niewielki zasiłek, więc pozwał ZUS do sądu. Sąd natomiast zwrócił się o opinie lekarskie do biegłych kardiologów. Ci z kolei orzekli, że pan Jerzy jest... zdolny do pracy. Okazało się, że walka z biegłymi z czasem zdominowała bój o ponowne przyznanie renty. - Sąd powołał biegłych, więc wysłałem do nich zapytania - mówi nasz czytelnik. - Pytałem w piśmie m.in. o to, czy napad częstoskurczu jest stanem bezpośredniego zagrożenia życia - pan Jerzy pokazuje odpowiednie pismo.

"Napady częstoskurczu mogą występować raz w życiu i mogą nigdy się nie powtarzać. (...) Stan taki może wystąpić u każdej osoby z dolegliwościami sercowymi i w takim przypadku każdy musiałby być na rencie" - czytamy w uzupełnieniu opinii sądowo-lekarskiej. - Zdaniem biegłych wygląda to na próbę wyłudzenia jakiejś kwoty pieniędzy - pan Jerzy pokazuje kolejne pismo. "Wnioskodawca liczy pewnie na to, że Sąd w końcu "zmięknie" i przyzna mu rację nie licząc się z doświadczeniem wielu (...) lekarzy" - czytamy.

- To są pomówienia! - bulwersuje się pan Jerzy. - Poinformuję o tym prokuraturę! Biegli chcą mnie przedstawić przed sądem jako osobę niewiarygodną. Dlaczego? Bo mają jakieś uprzedzenia do mnie? Bo taki jest ich kaprys? - pyta. - W sądzie przewodniczący zachowuje się jak pracownik skarbu państwa, kryjąc przedstawicielkę ZUS. Zasięgnął nawet jej opinii w sprawie mojego wniosku o adwokata, którego z resztą nie dostałem - mówi pan Jerzy.

Do tej pory ZUS wydał jedynie krótki komunikat w sprawie pana Jerzego: "Sprawa (...) jest rozpatrywana przez Sąd Okręgowy oraz Sąd Cywilny w Zielonej Górze. ZUS oczekuje na prawomocne rozstrzygnięcia spraw i wykona wyroki, które będą wiążące dla Zakładu i wnioskodawcy."

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska