Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bieszczady przywitały nas deszczem, a pożegnały winem z kufla

Jakub Pikulik 0 95 722 57 72 [email protected]
Takie widoki tylko w Bieszczadach...
Takie widoki tylko w Bieszczadach... fot. Jakub Pikulik
Rozkładasz namiot w ogromnej ulewie, idziesz spać zziębnięty do szpiku kości, a budzisz się w piekącym słońcu. Dzień spędzasz nad brzegiem spokojnego strumienia z chłodnym napojem w dłoni, albo na szlaku. Gdzie to jest? Oczywiście, w Bieszczadach.
Bieszczady przywitały nas deszczem, a pożegnały winem z kufla

Rozkładasz namiot w ogromnej ulewie, idziesz spać zziębnięty do szpiku kości, a budzisz się w piekącym słońcu. Dzień spędzasz nad brzegiem spokojnego strumienia z chłodnym napojem w dłoni, albo na szlaku. Gdzie to jest? Oczywiście, w Bieszczadach.

Odwiedziliśmy tę krainę w połowie sierpnia. Do Cisnej dotarliśmy autobusem z Krakowa. Wcześniej podróżowaliśmy pociągiem. Choć podróż trwała w sumie kilkanaście godzin i była niezwykle męcząca, była warto. Zakres ruchów możliwych do wykonania w jadącym ponad pięć godzin autobusie ograniczał się do lekkiego wysunięcia nóg do przodu. Trudno, trzeba było zagryźć zęby i jechać. Wszak mogło być gorzej.

Cisna przywitała nas deszczem. Wypakowaliśmy z bagażnika autobusu ciężkie plecaki i nieco lżejsze namioty. W miasteczku rozpoczynał się właśnie Festiwal Sztuk Różnych "Bieszczadzkie Anioły". Kupiliśmy karnety i udaliśmy się na pole namiotowe Tramp. Jak się miało później okazać, miejscówka była idealna. Do sceny, na której odbywały się koncerty i polany, na której w piknikowym nastroju wylegiwała się publiczność mieliśmy zaledwie kilka kroków.

Mokry namiot, ciuchy i cała masa błota

Bieszczady przywitały nas deszczem, a pożegnały winem z kufla

Ale po kolei. Po przyjeździe miny mieliśmy nietęgie. Z nieba kapał deszcz, my nie mieliśmy jeszcze rozbitego namiotu. Odnalezienie pola namiotowego trwało kilkanaście minut. Wystarczyło, żeby solidnie zmoknąć. Noclegi nie były drogie, zaledwie kilkanaście złotych za dobę. Zwykle jest jeszcze taniej, ale festiwal podbił ceny noclegów, jedzenia i w ogóle wszystkiego. Znak, że nawet w Bieszczady wkrada się już komercja.

Rozbicie namiotów potrwało około pól godziny. W międzyczasie zdążyło wyjść słońce, później padał deszcz, później znowu słońce i znów opady. Jak to w górach.

Noc. Lubicie dźwięk kropel wody uderzających o namiot? Takie właśnie odgłosy towarzyszyły nam niemal przez całą noc.

Kolejny dzień również dżdżysty. Postanowiliśmy odwiedzić zaporę nad Soliną. Konstrukcja robi wrażenie. Powrót, noc już nieco bardziej pogodna. I poranek, który obudził nas piekącym wręcz słońcem. Decyzja była szybka i w zasadzie jedyna słuszna - idziemy w góry!

Śniadanie na kolanie, kanapki do plecaka, picie i coś słodkiego. Rzut okiem na mapę i już wiemy, idziemy na Jasło. Przy wyjściu z pola namiotowego pytamy miejscowych, jak dojść na szlak. Młoda dziewczyna wskazuje drogę i rzuca za plecami: - Zobaczycie, co znaczy strome, bieszczadzkie podejście.

My się tylko uśmiechamy. Ale wkrótce uśmiech znika z naszych twarzy. Kiedy tylko wchodzimy do lasu, napotykamy na błoto. Na masę błota. Na całe tony lepkiej, gęstej, brązowej masy, która skutecznie spowalnia marsz. Idziemy dalej, i wkrótce zapominamy o błocie. Bo oto przed naszymi oczyma wyrasta ściana. Pot leje się ciurkiem, woda okazuje się zbawieniem, a piekące słońce już wcale nie jest takie fajnie, jak jeszcze kilka godzin temu.

Wszystkie niedogodności mijają wraz z pokonywaniem kolejnych metrów. Widoki coraz piękniejsze, las coraz rzadszy. I nagle, Małe Jasło i widok, który zapiera dech w piersiach. To tu robimy pierwszy dłuższy przystanek. Kilkadziesiąt minut dalej Jasło i jeszcze piękniejsze widoki. Śniadanie, przyjemnie chłodny wiatr i bezchmurne niebo. Aż nie chciało się schodzić w dół. Ale trzeba było, bo już wieczorem miały się rozpocząć pierwsze koncerty.

Cała masa dobrej muzyki

Bieszczadzkie Anioły to festiwal inny niż wszystkie. Tam muzyka przeplata się z piknikową atmosferą. To tam serdeczność ludzi jest dużo większa niż zazwyczaj, w każdym innym miejscu Polski. To tam wreszcie czas płynie tak wolno, że ma się wrażenie, że zatrzymał się w miejscu.

Następny dzień spędziliśmy nad Solinką. To potok przepływający tuż za polem namiotowym. Piekące słońce i przyjemny chłód szemrzącej o kamienie wody to idealny kontrast. Do tego chłodny, orzeźwiający i gazowany napój i w zasadzie niczego więcej nie trzeba.

Wieczorem znów muzyka i koncerty.

Iść, czy nie iść?

Wędrówka do Jasła dwa dni wcześniej dała nam w kość do tego stopnia, że zastanawialiśmy się, czy wypuścić się na kolejny szlak, tym razem na Smerek. Zastanawialiśmy się tak do południa. Ale w końcu, do cholery, właśnie po to tu przyjechaliśmy. I znów buty, plecak, mapa i w drogę. Złapaliśmy stopa do Kalnicy, stamtąd czerwonym szlakiem.

I tym razem nie było łatwo. Ba, było dłużej i bardziej stromo. Ale widoki... Tego nie da się opisać, tam po prostu trzeba wejść i zobaczyć. Widok ze Smerka naprawdę zapiera dech w piersi. Trzeba mieć kurtkę, bo maszerujemy grzbietem gór i wiatr czasami jest dość chłodny. I trzeba uważać i podziwiać nie tylko widoki, ale też grunt pod nogami. Łatwo się zagapić, a wtedy o skręcenie kostki nietrudno.

Dotarliśmy tak aż do schroniska Chatka Puchatka. Zbliżał się wieczór, a wraz z nim kolejne koncerty w Cisnej, więc trzeba było schodzić. Ze złapaniem stopa problemów było nieco więcej niż rano, ale ostatecznie dotarliśmy do urokliwego miasteczka. Prysznic, kolacja i... cała masa dobrej muzyki.

Żal wyjeżdzać...

Siekierezada - tak nazywała się knajpa, w której spędziliśmy ostatni wieczór. Ciepli, przyjaźnie nastawieni ludzie, niebanalny wystrój i niepowtarzalny klimat sprawiły, że z pewnością tam wrócimy. Aha, i jeszcze jedno. Piliście kiedyś lane wino z kufla? Nie? Tam można spróbować. Pyszne. A jak się po nim śpi...

Do zobaczenia na szlaku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska