Mniej ludzi na Winobraniu to mniejszy zarobek
Zazwyczaj na jarmarku winobraniowym mamy około 300 stoisk standardowych oraz 100 mniejszych, mobilnych lub tzw. dostawek. W tym roku ze względów bezpieczeństwa związanych z epidemią koronawirusa organizatorzy zmniejszyli ich liczbę do 134. Mogłoby się wydawać, że mniej stoisk to większy zarobek dla pozostałych wystawców. Tak się jednak nie stało... Dlaczego?
- Widać, że na Winobraniu jest zdecydowanie mniejsza liczba ludzi - twierdzi Jolanta Marszałek, członkini Lubuskiego Stowarzyszenia Twórców Rękodzieła Ludowego i Artystycznego z Ochli, która przy ul. Dr Pieniężnego sprzedaje swoje wyroby. - Pogoda jest wspaniała w tym roku, ale biznes idzie cienko. Ktoś przyjedzie, zapyta o coś, popatrzy i spaceruje dalej. Nie wiem, z czego to wynika, być może dlatego, że nasze stoiska z rękodziełem znajdują się nieco na uboczu? A może ludzie we wrześniu mają ważniejsze wydatki? - zastanawia się nasza rozmówczyni. Ale po chwili dodaje z uśmiechem, że i tak cieszy się z Winobrania. - To zawsze dobra okazja, aby spotkać nowych ludzi - przekonuje pani Jolanta.
Nie pomagają nawet koncerty?
Mniejszy ruch wśród klientów jest jednak wyraźnie odczuwalny również w popularnym ogródku piwnym, który znajduje się przy samym pl. Teatralnym. O tej miejscówce ciężko już powiedzieć, aby znajdowała się na uboczu... - Zdecydowanie mniej uczestników. Przybywa ich nieco wieczorami, bowiem na placu odbywają się koncerty. Ale szału i tak nie ma - kręci głową pan Olek, który pracuje w tym miejscu. - Weźmy na przykład koncert Meli Koteluk. Przyszło na niego bardzo dużo osób, ale większość wyszła przed końcem. Nie zatrzymali się u nas, nie usiedli i nie składali zamówień - kontynuuje mężczyzna. Jego zdaniem miasto powinno w większym stopniu stawiać na jarmarku na stoiska z produktami regionalnymi, a nie z przysłowiowymi majtkami czy garnkami... - Może to ściągnęłoby mieszkańców na Winobranie - dodaje.
"Dobrze, że Winobranie w ogóle się odbyło"
Pan Waldemar Hensel prowadzi na deptaku przy ul. Żeromskiego swój sklep. Podczas zeszłorocznej edycji dni miasta kontaktował się z redakcją "GL" skarżąc się m.in. na to, że namioty winobraniowe zasłoniły jego witrynę. - W tym roku nie mam żadnych uwag do organizatorów - podkreśla. Jak jednak ocenia sam ruch w biznesie? - Rozmawiałem z kolegami, wszyscy zgodnie mówią jedno: na Winobranie przyjechała mniejsza liczba turystów. Wygląda na to, że nie uda nam się jakoś specjalnie zarobić w tym roku. Cieszę się jednak, że urząd miasta w ogóle zdecydował się zorganizować Winobranie i że w ogóle się odbyło - twierdzi Hensel.
W miasteczku winiarskim również spokojnie
Jedną z atrakcji Winobrania jest miasteczko winiarskie zlokalizowane przy ratuszu. Tradycyjnie w tym miejscu była również ustawiana jedna ze scen. Teraz jednak jej zabrakło. Jak to przełożyło się na handel? - Uważam, że dzięki temu mamy bardziej winobraniowy a mniej jarmarczny klimat. To na pewno zmiana na plus - twierdzi pan Tomasz z Winnicy Miłosz. - Nie mamy tylu klientów, ale i tak jest przyjemnie. Może brakuje nam w tym miejscu nieco ławeczek czy też beczek, a z drugiej strony widziałem, że niektórzy winiarze sami sobie radzili z tym problemem. Liczymy, że w weekend będzie na starówce więcej osób!
Wideo: Winobranie 2020 w Zielonej Górze
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?