- Jak wygląda życie biznesmena po pracy?
- Niestety, nie znajduję na relaks zbyt dużo czasu. Ale kiedy mam okazję, staram się wyskoczyć na kort. Gram z kolegami z Sulechowskiego Stowarzyszenia Tenisowego trzy razy w tygodniu. Niestety, tutaj (rozmawiamy podczas X turnieju tenisowego biznesmenów o puchar wójta w Trzebiechowie), nie udało mi się odnieść sukcesu. Widać muszę jeszcze trochę potrenować.
- Konkurencja była silna?
- Pewnie. Każdy chce wygrać. Można mieć wrażenie, że skoro sobie dogadujemy podczas gry, to się nie lubimy. A to nie prawda! Nie ma wśród nas zazdrości. Często widujemy się w stowarzyszeniu, razem ćwiczymy, latem w Sulechowie, a zimą jeszcze w Trzebiechowie. A po treningach wyskakujemy na piwko. Wśród niektórych ten kontakt obejmuje całe rodziny, znają się i przyjaźnią. Sześć razy w roku rywalizujemy na korcie podczas turniejów.
- A rodzina nie narzeka, że przez tenis nie ma pan dla niej chwili?
- Tak źle nie jest. Najbliżsi cieszą się, że mam ciekawe zainteresowania i uprawiam sport. Zresztą ja muszę umieć dobrze gospodarować swoim czasem, bo pracuję przez cały tydzień, od poniedziałku do niedzieli. A kiedy mam ochotę się oderwać, zabieram swoje trzy psy i wychodzę na spacer. W Kruszynie są piękne lasy, pola, jest dokąd wyjść.
- Jaki jest pana przepis na sukces? Co mógłby pan doradzić początkującym przedsiębiorcom?
- Jeśli chcą cokolwiek osiągnąć, muszą pamiętać, że najważniejsza jest praca, praca i jeszcze raz praca.
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?