Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bo będzie lawina

KRZYSZTOF KOZIOŁEK
Rafał Stalewski zaproponował gminie sprzedaż nieruchomości. Wójt Krzysztof Frąckowiak nie chce tego komentować.

Przypomnijmy, R. Stalewski od kilku miesięcy walczy z uciążliwym dla niego gminnym zakładem komunalnym - jest za płotem jego posesji, produkuje elementy betonowe. Teczka skarg do władz gminy, różnych instytucji, prokuratury, czy nawet Najwyższej Izby Kontroli jest coraz grubsza. Problemu nie rozwiązało nawet spotkanie 17 lutego. Wtedy wójtowi, radzie sołeckiej i radnym R. Stalewski przedstawił propozycję wykupu mieszkanie po cenie wolnorynkowej.

Bo będzie lawina

Jak mówi, to "wyjście naprzeciw wójtowi". - Ale nie jestem pazerny na pieniądze. Wyobraża pan sobie życie w takim sąsiedztwie? Zamiast zajmować się rodziną, muszę pilnować działalności zakładu, prowadzić korespondencję z urzędami i pisać wnioski o ciągłe kontrole. Tak się nie da żyć. Zimą jest cisza, ale latem to jest ogromnie uciążliwe - tłumaczy R. Stalewski.
Wójt Krzysztof Frąckowiak propozycji nie chce komentować. - Bo przyniesie ona lawinę następnych i to nie tylko pana Stalewskiego. Za chwilę może znaleźć się kolejny mieszkaniec, któremu będzie przeszkadzało sąsiedztwo "czegoś gminnego" - tłumaczy wójt. Propozycji nie chce też komentować z innego powodu. - W piśmie od pana Stalewskiego są inwektywy i oskarżenia, nie tylko pod moim adresem.
Sprawę zna też przewodniczący rady gminy Marek Matusewicz. Przypomina, że więcej wątpliwości było, gdy w budynku dzisiejszego zakładu pijacy urządzili sobie melinę. Ale przyznaje też, że takie sąsiedztwo dla R. Stalewskiego na pewno nie jest "miłe".

Za wcześnie na decyzję

- Nie przeczę, że to nie jest uciążliwe, ale kierownik zakładu stara się to minimalizować. Na sprawę musimy patrzeć przez pryzmat wszystkich mieszkańców, a nie tylko jednego. Może sytuacja byłaby inna, gdyby skargi pisała duża grupa mieszkańców Kiełcza, rada sołecka lub miejscowi radni? - zastanawia się przewodniczący. Propozycję wykupu nieruchomości przedstawił już radnym na komisjach. - Ale jest za wcześnie, żeby już podejmować decyzję. Będziemy o tym rozmawiać z kierownikiem zakładu komunalnego i wójtem - zapowiada M. Matusewicz.
Przy okazji "dostało się" też Januszowi Kowalczykowi, wieloletniemu działaczowi Solidarności, który pomaga R. Stalewskiemu. - Za tę pomoc zostałem obrażony wulgarnymi słowami przez jednego z radnych - mówi. M.in. padły słowa "degenerat" i "zero". Sprawę oddał do sądu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska