Bo mieli dość afer

Podczas nieobecności burmistrza Ryszarda Boratyńskiego (w środę wyjechał służbowo do Austrii), rada nadzorcza PGK zawiesiła prezesa firmy Jerzego Sikorskiego, a na jego miejsce wyznaczyła Konrada Bila. - To zwykły pucz - twierdzi burmistrz, który na wieść o tych wydarzeniach wrócił do Choszczna.

Bo mieli dość afer

- Do kilku członków rady nadzorczej dotarło, że mogą odpowiadać za afery finansowe, które miały tu miejsce - mówi K. Bil. - Jesteśmy w trakcie przygotowywania kilku wniosków do prokuratury, w których wskażemy niewłaściwie gospodarowanie finansami spółki - tłumaczy prezes. Dodaje, że obecnie PGK ma ponad 180 tys. zł zadłużenia i drugie tyle niezapłaconych faktur, a banki odmówiły udzielenia jakichkolwiek kredytów. Prawie wszystkie obiekty spółki zastawione są w bankach jako zabezpieczenie pożyczek, które ma do spłacenia UM.

Bo firma upada

Pierwszą decyzją K. Bila było wnioskowanie do Rady Miejskiej o zgodę na dyscyplinarne zwolnienie z pracy radnego Jerzego Lechnera, który pracował w PGK jako specjalista ds. marketingu, za naruszenie obowiązków pracowniczych. Rada zgodziła się na to. Przegłosowała też wniosek o odwołanie go z funkcji radnego. Pisaliśmy o tym w sobotę w artykule ,,Bez pracy i mandatu".
W tej chwili ponad 75 proc. kosztów PGK to płace dla pracowników. - Spółka jest w stanie egzystować przy stuosobowej załodze, a ostatnio przyjęto około 40 pracowników, z których lwia część nadaje się do zwolnienia. Więc będą zwolnienia - zapowiada prezes. Dodaje, że dowiedział się też o planach burmistrza, dotyczących zwolnienia z pracy prezesa Choszczeńskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego. - To po to, by nowy prezes zablokował pieniądze, które ChTBS płaci nam za wywóz śmieci i ścieki oraz byśmy nie odzyskali kilkudziesięciu tys. zł, z którymi zalega nam J. Lechner - tłumaczy Bil.