Wieprzyce, już nie miasto, jeszcze nie wieś. Nad obejściem (domek, rozpadająca się stodoła, obora) góruje gniazdo na słupie, a w nim bocian. Żeby go sfotografować, nasz reporter drapie się na wielki klon. - Panie, nie właź pan, bo spadniesz! - lamentuje od dołu pani Grażyna (piątka wnuków, prawnuk i syberyjska odporność, w ten ziąb śmiga po podwórku w laczkach na bose nogi). Bociek lekceważy i lament, i obiektyw.
- Posiedzi, posiedzi i gdzieś tak koło dziewiątej ruszy na łąki, żeby znaleźć coś do jedzenia - opowiada pani Grażyna. Jest ósma z minutami. Kobita martwi się, bo gryzonie i pędraki w mróz pochowały się pod ziemią. - A bocian to musi zjeść mięsa, żaba to dla niego tylko deser - deklaruje Grażyna Adamczyk, która kocha oglądać filmy i czytać o przyrodzie.
Jest przekonana, że to nie pierwsza zima Klekusia u niej w gnieździe. - Był też w lutym zeszłego roku, potem gdzieś się przechował, a jak moje stałe bociany odleciały, to on znów się zjawił. Był 20 listopada, na urodziny męża przyleciał. Z początku to nawet nie uwierzyłam, ale wychodzę na dwór, patrzę, jest! - opowiada pani Grażyna.
Teraz się o Klekusia martwi. I ma rację. - Zima jest mroźna i śnieżna, trzeba mu pomóc. Bociany żywią się myszami i innymi gryzoniami. Przy takiej pogodzie trudno jest mu znaleźć coś na polach - tłumaczy Przemysław Szymoński z Gorzowa, fotograf i znawca zwierząt. W jego ocenie dobrze byłoby ptaka złapać i oddać pod opiekę fachowcom, a przynajmniej dożywiać, bo mrozy wytrzyma, ale głodu nie. - Bocian potrzebuje sierści, piór, skór, chrząstek. Dobrze byłoby mu rzucać odpady z wylęgarni drobiu, czyli martwe małe kurczaki - podpowiada Szymoński. U Adamczyków się nie przelewa, żeby kupowali takie frykasy, więc pani Grażyna (z zawodu emerytka) zwracała się do urzędu w Bogdańcu (Wieprzyce należy do gminy).
Usłyszała, że niewiele mogą jej pomóc. - W ZOO Safari w Świerkocinie dowiedzieliśmy się, że zmieniły się przepisy i teraz przed przyjęciem ptaka, musiałby być on przejść miesięczną kwarantannę - tłumaczy wójt Krystyna Pławska.
Wczoraj już rozmawiała z ochroną środowiska w gorzowskim starostwie. Decyzja zapadła: gmina i starostwo pomogą. - Są na naszym terenie fermy drobiu. Na pewno coś razem z panią Adamczyk wskóramy, żeby bociek bezpiecznie przezimował - obiecała wczoraj wójt Pławska.
Klekuś mówi, że trzyma za słowo. My też.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?