Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bociek został i chodzi po ogrodzie

Janczo todorow
Jolanta Frankowska podkarmia bociana wątróbką, która ptakowi bardzo smakuje.
Jolanta Frankowska podkarmia bociana wątróbką, która ptakowi bardzo smakuje. Janczo Todorow
W Lubomyślu w przydomowym ogrodzie zamieszkał bocian. Ptak nie był w stanie odlecieć do ciepłych krajów. Domownicy zaopiekowali się nim i pragną, żeby został u nich na zawsze.

Na początku sierpnia znajomy przywiózł do domu Jolanty Frankowskiej bociana ze złamanym skrzydłem. Ktoś znalazł go przy drodze koło Lubska. Skrzydło ptaka było złamane i zwisało. Było jasne, że w takim stanie nie będzie mógł odlecieć do ciepłych krajów, a mógł najzwyczajniej na świecie zginąć. Pani Jolanta bardzo chętnie przyjęła nowego domownika i od razu zaopiekowała się nim. - Od początku nazwaliśmy go Kubuś i tak pozostało. Jest bardzo pracowity, chodzi cały dzień po ogrodzie i zjada ślimaki bez muszli, które mi szkodzą, bo pożerają warzywa. Dzięki temu będę miała pożytek z nowego lokatora. Nawet koleżanki chcą go pożyczać do swoich ogrodów, żeby i tam pozjadał szkodników - opowiada pani Jolanta.

Pani domu zapewnia, że Kubuś nie będzie zimował pod gołym niebem. Znajdzie się dla niego miejsce w budynku gospodarczym. - Chcemy go koniecznie wyleczyć, jeżeli to będzie w ogóle możliwe. Mąż jest zootechnikiem, będzie mógł się tym zająć. Ale i tak, nawet wyleczony, nie wiem czy bocian będzie całkiem sprawny, żeby mógł lecieć do Afryki. Najlepiej, żeby został u nas. Moje dzieci Julia i Jaś już się do niego przywiązały i też go bardzo kochają - zapewnia pani Jolanta.

Bocian chodzi wolnym krokiem po ogrodzie, kilka razy okrąża dom i szuka coś dobrego do zjedzenia. Dom stoi na małym podwyższeniu, więc ptak pnie się do góry, a potem zlatuje w dół. - Chce mu się latać, ale nie może. Tylko próbuje, żeby nie zapomnieć - śmieje się jego opiekunka. I dba o niego jak o honorowy gość. Kupuje mu wątróbkę, którą bociek uwielbia. Ptak jednak boi się podejść zbyt blisko, na razie nie daje się złapać. - Oswoi się, trzeba trochę czasu - dodaje pani Jolanta.

Gospodarze ustawili latem w ogrodzie nadmuchiwany basen. Po ostatnich deszczach zostało w nim sporo wody. Bocian uwielbia taplać się w basenie, więc najczęściej domownicy wrzucają mu do środka kawałki wątróbki. Ptak chętnie je wyławia i zjada, niczym żaby ze stawu.

Córka Frankowskiej, Julia ma sporo papużek, o których troszczy się codziennie. Teraz ma i bociana. Tak samo i Jaś bardzo polubił boćka i czeka, kiedy da się pogłaskać. Tylko domowy pies ciągle szczeka, kiedy bocian przechodzi w pobliżu. Przyzwyczajony do kur, które nie sprawiają na nim wrażenia, dziwny ptak budzi u niego niepokój. - Jak nie może lecieć, bociek nie ucieknie z naszego ogrodu. I jest prawdziwą ozdobą. Niektórzy kupują sobie plastykowe bociany, a my mamy żywego. Kto wie, może w przyszłym roku jak wyzdrowieje uwije sobie gniazdo na dachu naszego domu. Mówią przecież, że bocian przynosi szczęście - śmieje się Jolanta Frankowska.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska