Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bój nad Smoleńskiem

oprac. (decha)
Światowa prasa donosi, że Polacy oskarżają Rosjan o spowodowanie katastrofy. Tymczasem u nas do walki ruszyli politycy. Emocje sięgają zenitu.

Wczoraj znów zasypywano nas szczegółami, dotyczącymi katastrofy prezydenckiego samolotu. Sensacja goni sensację. Piloci Tu-154M wiedzieli, że tuż przed pasem lotniska w Smoleńsku znajduje się głęboki jar... Roman Kuźniar, doradca prezydenta ds. polityki zagranicznej stwierdził, że "to okropne, ale mam wrażenie, że kontrolerzy lotów z wieży w Smoleńsku mieli więcej wyobraźni, niż osoby w kokpicie polskiego Tu-154". "Wieża sobie, a piloci sobie. Nie ma wzajemnej współpracy, która na takim etapie lądowania musi być" - to z kolei płk Stefan Gruszczyk... Powoli stajemy się ekspertami od ścieżek podejścia i każdy z nas mógłby z zamkniętymi oczami wylądować w Smoleńsku.

Chociaż nie. Gdyż w tej samej chwili na smoleńskim niebie toczy się walka powietrzna polskich polityków. Słowa "kłamstwo", "zdrada" "hańba" padają na każdym kroku i trudno oprzeć się wrażeniu, że katastrofa smoleńska jest w tym wszystkim najmniej istotna, a poziom adrenaliny wart innej sprawy. Państwo skaczą sobie do oczu i niestety te gesty obliczone są na efekt polityczny.

Tymczasem Międzypaństwowy Komitet Lotniczy zamieścił w internecie 85 stron zapisu rozmów, prowadzonych przez osoby znajdujące się 10 kwietnia rano w wieży kontroli lotów w Smoleńsku. Publikacja transkrypcji nagrań nastąpiła po tym, jak ich treść ujawnili polscy eksperci, by dowieść, że kontrolerzy lotów popełnili wiele błędów i działając pod presją z Moskwy nie pomogli załodze Tu-154M w procesie lądowania. Z analizy treści tych zapisów wynika, że kontrolerzy od początku swojej pracy tego dnia mieli świadomość, że warunki pogodowe nie pozwalają na przyjęcie samolotu z prezydentem Lechem Kaczyńskim na pokładzie.

Najbardziej dramatyczny jest końcowy fragment zapisu z otwartego mikrofonu. "Gdzie on jest?" - pada o 10.41.09. pytanie. 39 sekund później, po wcześniejszej serii przekleństw, słychać komendę: "Dawajcie tu strażaków, gdzie...". Kolejna minuta to niecenzuralne słowa i próba ustalenia, w którym miejscu spadł tupolew. O prawie o 10.43 słychać: "Na drugi krąg zaczął odchodzić i przepadł". Nawet dwie minuty po katastrofie kontrolerzy wciąż jeszcze mieli nadzieję, że nie doszło do tragedii i że nie znali właściwej sytuacji Tu-154M...
Zdaniem ekspertów, ustalenia komisji Millera, badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej, nie zrzucają odpowiedzialności na rosyjskich kontrolerów. Tomasz Hypki, wydawca "Skrzydlatej Polski" uważa, że informacje z zapisu z wieży kontrolnej nie wnoszą nic nowego do wyjaśnienia przyczyn tragedii.

We wczorajszym przemówieniu premier Tusk powiedział, że naszym zadaniem było wygranie prawdy o katastrofie. Z sali słychać było okrzyki "zdrajca" i "hańba". Jarosław Kaczyński chce też wygrać prawdę. Swoją. - Pod kierownictwem Donalda Tuska idzie ku temu, że stracimy godność, a wolność też będzie zagrożona - powiedział.

ANTONI MACIEREWICZ, poseł klubu PiS: - Nie było w dziejach Polskiego narodu takiego kłamstwa i zaprzaństwa. Jest niebywałe żeby najwyżsi urzędnicy państwowi, mając w ręku dowody na nieprawdziwość tez tego raportu, ukrywali te dowody. Pozwolono, by powielano fałszywe insynuacje, że prawdziwą przyczyną są naciski pijanego generała i naciski prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Wszyscy przedstawiciele rządu Tuska po opublikowaniu kłamliwego raportu pani Anodiny mówili, że nie kwestionują konkluzji i proszą tylko o uzupełnienie. Prawda jest taka, że między 13 a 15 kwietnia, w trybie ustnym lub domniemania została zawarta umowa z panem Putinem, i zdecydowano w ten sposób, że sprawa ta będzie toczyć się na podstawie załącznika 13. Konwencji Chicagowskiej.

BOGDAN KLICH, minister obrony narodowej: To nieprawda. To są słowa niegodne polskiego posła. Oskarżenia Antoniego Macierewicza to demagogia. Czy ma rację pan Macierewicz, czy polski rząd? Czy pan premier, który stanął twarzą w twarz z tą katastrofą, czy pan Macierewicz, który tchórzliwie uciekł z Katynia? Czy w Polsce istnieje prawo, czy demagogia komisji posła Macierewicza, jakoby samolot był uszkodzony wyciekiem paliwa. Obsługa techniczna mówiła, że to ściekająca po myciu samolotu woda. Wszyscy zgodzili się, że raport MAK nie zawiera wszystkich szczegółów. Wierzę, że prawda, nawet jeśli będzie bolesna, będzie widoczna w raporcie komisji i prokuratury. Piloci zdecydowali się nie odchodzić na inne lotnisko, bo chcieli wykonać zadanie jak każdy polski żołnierz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska