Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Boks nie znosi fuszerki. Kto się obija podczas treningu, ten na ringu dostanie lanie. Tak trenują w BKS Orkan Gorzów

Robert Gorbat
Robert Gorbat
Bokserzy BKS Orkan Gorzów wylewają wiele potu na treningach, by święcić triumfy na krajowych i międzynarodowych ringach
Bokserzy BKS Orkan Gorzów wylewają wiele potu na treningach, by święcić triumfy na krajowych i międzynarodowych ringach Robert Gorbat
- U mnie na treningach nie ma zmiłuj - mówi stanowczo trener Grzegorz Swadowski z BKS Orkan Gorzów. - Za gadanie od razu wyrzucam z sali. Jak chłopak albo dziewczyna mają charakter, to wracają. Wtedy od razu wiem, że to jest materiał na boksera.

Bokserski Klub Sportowy Orkan to poważny gracz w gorzowskim środowisku sportowym. Powstał w 1991 roku, stając się naturalnym kontynuatorem tradycji i dorobku rozwiązanej rok wcześniej sekcji bokserskiej Stali. Od 2004 roku nieprzerwanie zdobywa w każdym sezonie medale mistrzostw Polski. A takie nazwiska, jak: Aleksandra Paczka, Wioletta Szawiel, Ewa Celejewska, Tomasz Niedźwiecki, Kamil Holka, Damian Smogór, Kamil Offman czy ostatnio Sandra Lipińska, Aleks Kramarz i Oskar Kopera są doskonale znane wszystkim polskim sympatykom boksu.

Trzeba mieć charakter

Grzegorz Swadowski skończył 67 lat. Kiedyś, w latach 1968-1971 sam boksował. W Stali Drezdenko, Stali Gorzów, Stilonie Gorzów. Ale w końcu lekarze zabronili - wada serca. Więc został trenerem. Za rok stuknie mu w tym fachu trzecia dycha.
- Jak się zdobywa młodzież do trenowania? - zastanawia się głośno. - Kiedyś wędrowałem po szkołach, drzwi do sali praktycznie się nie zamykały, ale na wiele się to nie zdawało. Chłopcy przychodzili na jeden, dwa treningi i więcej ich nie było. Teraz wolimy pocztę pantoflową. Jak jeden drugiemu opowie, że w naszej sali dzieje się coś fajnego, to zaglądają. Z ciekawości. Ale wciąż mamy dużą rotację. Bo boks to trudny, wymagający sport. A młodzież dziś wygodna. Jeśli ktoś ma charakter i dostanie pomoc od rodziców, to wytrzyma ciężkie treningi wytrzymałościowe. I w końcu wyjdzie na ring do walki.

W Orkanie trenują chłopcy i dziewczęta

W Orkanie trenuje dziś około 30 chłopaków i 8 dziewcząt. Połowa w grupie zaawansowanej (ci ćwiczą trzy razy w tygodniu), połowa w niezaawansowanej (dwa razy). Czasem spotykają się na wspólnych zajęciach, rzadziej na sparingach.
- Po dwóch, trzech treningach wiem, czy chłopak lub dziewczyna nadają się do tego sportu - zapewnia Swadowski. - W boksie trzeba mieć siłę, dynamikę, szybkość, wytrzymałość, technikę, koordynację ruchową. I to najważniejsze: głowę. Trzeba umieć pokonywać stres. Bo odczuwa go każdy, kto wchodzi na ring. Nie ma wyjątków. A tam jest się zdanym tylko na siebie. Jeśli czegoś brakuje, wtedy przeciwnik brutalnie to zweryfikuje.

Minimum rok do pierwszej walki

Trenerzy boksu mają takie ulubione powiedzenie: „Ten chłopak w sali umie wszystko, ale gdy wyjdzie na ring, wtedy zostaje mu najwyżej 30 procent umiejętności.”

- Rzeczywiście tak jest - potwierdza szkoleniowiec Orkana. - Dlaczego? To kwestia psychiki. Czasem zawodnicy nie wierzą w swoje umiejętności, czasem wystraszą się dużego i silnego chłopa, który stoi w drugim narożniku. Boks kształtuje charaktery. Jeśli ktoś przełamie te opory, to ma szansę wyjść na ludzi. Czyli stać się dobrym bokserem. I na dodatek takim, który poza salą będzie się umiał hamować i nigdy nie wykorzysta swoich sportowych umiejętności w jakiejś bijatyce.
Jeśli zawodnik jest utalentowany i ciężko pracuje, to na przygotowanie się do pierwszej walki potrzebuje minimum roku. Najpierw musi zbudować siłę i dynamikę, potem wytrzymałość. Trzy rundy po trzy minuty bezwzględnie pokazują, jak kto pracował w sali treningowej.

- Ja byłem wyjątkiem, bo do pierwszej walki w eliminacjach mistrzostw Polski młodzików stanąłem po zaledwie dwóch miesiącach treningów - przyznaje 19-letni Oskar Kopera. - Pojedynek trwał zaledwie 20 sekund, przeciwnik został poddany po dwóch liczeniach. Ale ja walczę w wadze ciężkiej, powyżej 91 kilogramów. W boksie to trochę inny świat.

Na horyzoncie igrzyska

Kopera jest dziś największą nadzieją Orkana. Nawet na występ w Igrzyskach Olimpijskich. Ale tych następnych, w 2024 roku w Paryżu. Ten były pływak, a dziś student pierwszego roku gorzowskiego ZWKF ma już w dorobku brązowy medal mistrzostw Europy juniorów, piąte miejsce w mistrzostwach świata juniorów i tytuł młodzieżowego mistrza Polski (do 23 lat). Ostatni laur zdobył po wygraniu finałowej walki z Oskarem Safarjanem z Concordii Knurów, aktualnym i dwukrotnym mistrzem Polski seniorów. To wszystko po zaledwie pięciu latach treningów.

- Oskar to talent czystej wody - twierdzi Swadowski. - Związek chciał go na siłę włączyć do grupy, przygotowującej się do przyszłorocznych igrzysk w Tokio, ale nie zgodziłem się na to. To jest waga ciężka, łatwo można zrobić chłopakowi krzywdę.
Kopera stoczył do tej pory 65 walk: 55 wygrał, 10 przegrał. - Dwa razy poległem przed czasem - przyznaje. - Bo w boksie nie ma zawodników odpornych na ciosy. Są tylko źle trafieni.

Oskar został na pierwszy trening... przyprowadzony przez kolegę. Szybko zdecydował się zamienić basen na salę bokserską. Ma 188 centymetrów wzrostu i 108 kilogramów wagi. - Z tą wagą jest OK, ale przydałoby się, by urósł jeszcze przynajmniej cztery centymetry - mówi trener. - Jego atutami są praca nóg, kondycja i wytrzymałość. I odwrotna pozycja, bo jest leworęczny. A co musi poprawić? Na pewno wzmocnić się siłowo i cały czas pracować nad techniką.

Oskar przyznaje, że musiało upłynąć trochę czasu, zanim zaczął sobie radzić ze stresem na ringu. - Największy jest przed walką, gdy myśli się o klasie rywala - wyznaje. - Później, w miarę rozwoju kariery, człowiek uczy się kontrolować te stany. Ale trener ma rację: stres i strach są zawsze. Kto ich nie odczuwa, nigdy nie będzie prawdziwym bokserem.

Prezes... też bokser

W Orkanie nikt nie ukrywa, że organizacyjne podwaliny klubu zbudował Andrzej Nowak. Cztery lata temu na funkcji prezesa zmienił go Robert Kotuła - młody, 42-letni przedsiębiorca, właściciel firm budowlanej i handlowej. W przeszłości - w latach 2002-2007 - sam boksował w Orkanie w kategorii do 81 kilogramów. Nawet zajmował w tej wadze trzecie miejsce w ogólnopolskim rankingu.

- Między liny już nie wychodzę, nawet treningowo - śmieje się. - Ale zrobię wszystko, by do tego sportu trafili dwaj moi bardzo mali dziś synowie. Po sobie wiem, ile w życiu zawdzięczam boksowi.

Kotuła przyznaje, że roczny budżet klubu wynosi zaledwie 60 tys. zł. - Niemal w całości pochodzi z miejskiej dotacji - przyznaje. - Trochę dokładają sponsorzy. Rodziny naszych zawodników nic nie płacą. Wystarczy, by ich pociechy chciały trenować.
Bazą Orkana jest sala przy ul. Kosynierów Gdyńskich 86, kiedyś należąca do „Gastronomika”. - Trochę błąkaliśmy się po mieście, zaczynaliśmy w „Jedynce” przy Dąbrowskiego - wspomina prezes. - Dziś mamy komfort: salę utrzymuje miasto, dwa lata temu dostaliśmy nowy ring, a pieniędzy z dotacji starcza nawet na zakup sprzętu dla zawodników. Miasto pomaga, bo widzi naszą pracę i wyniki. Wszystko to razem sprawia, że mamy fajny klub. Taki nasz, wypieszczony i wychuchany.

Sami amatorzy

Żaden z zawodników Orkana nie żyje z boksu. Na zawodowstwo, czyli odpowiednie wypłaty i treningi po dwa razy dziennie nikt nie może sobie na razie pozwolić. Jedynym zawodnikiem, który wyszedł z Gorzowa do profesjonalnego świata jest Niedźwiecki. Trafił w tym roku do Rashh Kielce, klubu z dużymi ambicjami i możliwościami.

- Dla nas ważniejsze jest wychowywanie młodych ludzi - zapewnia Kotuła. - Mówimy między sobą, że zagospodarowujemy kilkadziesiąt ludzkich istnień. Trener wie wszystko o każdym zawodniku: jak się uczy, kiedy dostał jedynkę z matmy, jakie ma warunki w domu, czy zszedł mu już paznokieć z kontuzjowanego palca. A na zgrupowaniu każdy musi zdjąć swoją pościel i ułożyć ją elegancko w nogach łóżka. Kiedyś na adres gorzowskiej Wojewódzkiej Federacji Sportu wpłynęło podziękowanie dla Orkana od właścicieli jednego z ośrodków. Wcześniej koszykarze z Międzychodu powyrzucali im pościel przez okna. A potem przyjechaliśmy my i zachowaliśmy się zgodnie z naszymi standardami. Dla tamtych ludzi był to szok, dla nas normalność. Bo właśnie takie postawy chcemy kształtować w naszej młodzieży poprzez boks.

WIDEO: Skandal na gali Fame MMA 8. Marcin Najman został zdyskwalifikowany za kopnięcie rywala

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska