Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bolesne rozstanie

Janczo Todorow
Dzieci z ochotą przychodzą na lekcje, które prowadzą Beata Kozińska i Małgorzata Dobroń
Dzieci z ochotą przychodzą na lekcje, które prowadzą Beata Kozińska i Małgorzata Dobroń fot. Janczo Todorow
Szkoła tysiąclecia w Mirostowicach Górnych kończy swój żywot.

Zbudowana przez mieszkańców w latach 60. szkoła filialna przeżyła wspaniałe chwile - na korytarzach pełno było dzieci, było gwarno i wesoło. Dziś uczy się w niej garstka i gminie to się nie opłaca.

- Kiedyś, gdy była tu czynna kopalnia węgla brunatnego i ludzie mieli pracę, to i rodziły się dzieci. Przez to w szkole był komplet. Potem wszystko upadło, zakłady ceramiczne też i pracy nie ma. Przez to dzieci rodzi się coraz mniej - opowiada katecheta Jan Bełz.

To nowe czasy sprawiły, że piękna, parterowa szkoła z placem zabaw pozostanie jedynie pomnikiem dawnej świetności. Kiedyś było siedem klas, dziś zerówka połączona jest z klasą pierwszą W jedną połączone są także klasa druga i trzecia, a wszystkich uczniów jest tylko dziewięciu.

- Od kilku lat zamierzaliśmy zlikwidować szkolę filialną w Mirostowicach Górnych, ale ciągle zwlekaliśmy - mówi Ryszard Ochociński, kierownik zespołu ekonomiczno - administracyjnego w urzędzie gminy. - Teraz nie ma na co już czekać, bo dzieci jest coraz mniej, nasza analiza wykazała, że do 2013 roku uczniów w tej placówce będzie ok. 13. A koszty są duże, rocznie gmina wydaje ok. 100 tys. zł na utrzymanie szkoły.

Nie ma odwrotu

W lutym rada gmina podjęła uchwalę o zamiarze likwidacji szkoły. Powiadomiono władze oświatowe. W ostatnich dniach lubuski kurator oświaty Roman Sondej pozytywnie zaopiniował decyzję radnych. Teraz po raz kolejny rada gminy podejmie uchwalę w tej sprawie, tym razem o likwidacji z dniem 31 sierpnia tego roku.

- Rodzice rozumieją sytuację, nie protestowali, teraz dostaną na piśmie zawiadomienie o likwidacji placówki. Dzieci będą dowożone osobno od innych uczniów do szkoły w Mirostowicach Dolnych - zaznacza R. Ochociński.

Dzwonek zamilknie

Oprócz katechety, dzieci w szkole filialnej uczą nauczycielki Beata Kozińska i Malgorzata Dobroń.

- Martwimy się co z nami będzie, nam też jest smutno, że szkoła przestanie istnieć. Dzieciom też tłumaczyliśmy, że od września będą musiały dojeżdżać. Takie czasy. - To tragedia, ale co zrobić jak nie ma dzieci we wsi? - dodaje J. Bełz.

W urzędzie gminy uspakajają, że budynek szkolny nie popadnie w ruinę. Będzie się w nim zbierać koło gospodyń wiejskich, więcej pomieszczeń zajmie biblioteka. Ale szkolny dzwonek już nie zadzwoni więcej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska