Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bombowe jaskółki

Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz Archiwum GL
Nie ma jak dobra bomba. Na bombowy pomysł wpadli w Tarnowie. Nie, o transferach nie będę wspominał, bo o tym wiadomo już wszem i wobec, i w dodatku nie od dziś.

Tamtejsi włodarze - siedziba klubu znajduje się w okolicach zakładów chemicznych - najwyraźniej poczuli ochotę na zrobienie czegoś wyjątkowego. Główny sponsor przedstawiciel sektora Wielkiej Syntezy Chemicznej nadzwyczajnie podziałał na wyobraźnie klubowych sterników. Ci wzorem Zakładów Azotowych też postanowili dokonać rzeczy Wielkiej. Zamiast spłacać długi wobec zawodników, obliczyli swoje straty. Wyszło, że mają sporą górkę. Można powiedzieć górę forsy. W końcu nieudany sezon to wina… zawodników. Sebastian Ułamek i Krzysztof Kasprzak wyraźnie zaniżyli, więc muszą zapłacić.

Logicznie brzmi to dobrze. Drużyna jechała słabo, przegrywając mecz za meczem. Kibice ciągłego bicia "Jaskółek" oglądać nie chcieli, więc nie kupowali biletów. Frekwencja spadła. Sponsorzy omijali Unię szerokim łukiem, bo któż chciałby być kojarzony z "czerwoną latarnią" ligi. Koło się zamknęło. Dochody spadły, klub przyniósł straty. Zawodnicy - "bezczelnie" upomnieli się o wypłaty, klub o odszkodowania. Sprawa trafi do sądu. Tarnowski pomysł to zupełna nowość w sporcie. Już widzę oczami wyobraźni jak właściciel Wisły Kraków - korzystając z tego pomysłu - obciąży piłkarzy swojego klubu, którzy w blisko dziesięciu podejściach nie zdołali awansować do Ligi Mistrzów. To dopiero będzie wielka kasa. Taki Maciej Żurawski, Kamil Kosowski czy bracia Brożkowie mają o czym myśleć. Tarnowski pomysł, może do góry nogami przewrócić cały sport nie tylko w Polsce, śmiem twierdzić, że na całym świecie o Unii będzie głośno.

Sprawa ma drugie dno. To dno nazywa się licencje. W perspektywie ubiegania się o możliwość startów w przyszłym sezonie w klubowych finansach o minusie mowy być nie może. W Tarnowie jednym pomysłem, z minusa zrobiono duży plus. Sprawa wydaje się być zbudowana na absurdzie, ale jeśli trafi do sądu to przed rozpoczęciem procesu licencyjnego tarnowska Sportowa Spółka Akcyjna długów wobec Ułamka i Kasprzaka płacić nie będzie musiała. Może zrobi to w grudniu, może w marcu, a może nawet w czerwcu. Taki sprytny sposób na przedłużenie sposobu płatności w majestacie prawa.
Przy okazji, a właściwie trochę wcześniej głośno zrobiło się o sportowych sponsorach. Mecenasów w żużlu mamy różnych. W poprzednich latach głośno krytykowano kluby, które sięgają do miejskiej kasy.

Uzasadnienie wydatków nazywane "promocją poprzez sport" wielu prezesów uznawało za ewidentne omijanie prawa, które zabrania samorządom dotowania sportu. Kto krzyczał najgłośniej? Ano ci z miast gdzie władze żużlowcom pokazały figę. We Wrocławiu, Gdańsku czy Częstochowie uznano, że wyścigi na czterech facetów ciągle w lewo splendoru tym miastom nie dają. Obecnie na tapecie znalazły się spółki Skarbu Państwa. Temat przerabiany od lat w innych dyscyplinach. Doczekał się już odpowiednich przepisów i ustaw regulujących wydawanie publicznych pieniędzy na sport. Dlaczego w żużlu stało się o nim głośno? I tu znów wracamy do Tarnowa. Szeroko groszem na szalone zakupy Unii sypnęły Zakłady Azotowe i Tauron. Wreszcie sypnęły, bo teraz mogą. Obie firmy od kilku miesięcy nie są już spółkami Skarbu Państwa, zostały sprywatyzowane. Drugiej bomby w Tarnowie nie udało się znaleźć.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska