Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bond w "Quantum of Solace" nadal szorski

ZDZISŁAW HACZEK 0 68 324 88 45 [email protected]
"Quantum of Solace” w gorzowskim Heliosie i zielonogórskim Cinema City
"Quantum of Solace” w gorzowskim Heliosie i zielonogórskim Cinema City fot. UIP
W 22. części najsłynniejszego cyklu filmowego świata Jamesa Bonda po raz drugi gra Daniel Craig. Akcja rusza z kopyta od pierwszej sceny.

O ile poprzednio - w "Casino Royale" - Bond na otwarcie urządził sobie gonitwę z ekwilibrystyką na budowlanym dźwigu, o tyle w "Quantum of Solace" sypią się mu spod butów średniowieczne dachówki włoskiej Sieny. Potem napięcie rośnie, choć... z przerwami. Wtedy widz może złapać oddech, a Bond pokazać wrażliwe serce. Targają nim bowiem wściekłość i tęsknota po Vesper, która zdradziła 007 i zginęła w "Casino Royale"... A ukraińska modelka Olga Kurylenko raczej bohatera nie pociesza.

Nowy Bond w wydaniu Craiga jest nadal szorstki, bardzo konkretny - chwilami działa niczym maszyna zemsty. Nie przypomina poprzedników - playboy'ów. W ogóle niewiele podrywa i rzadziej żartuje. Nie używa wynalazków, nie pije słynnego drinka, polega wyłącznie na sile własnych mięśni. Szybko porzuca rajdy ulubionym astonem martinem i przesiada się a to na motocykl, to na łódź, wreszcie zasiada za sterami samolotu... To zerwanie z tradycją powoduje jednak, że bajeczka o niezniszczalnym agencie staje się bardziej realna.
Reżyser Marc Forster ciekawie rysuje "matczyną" więź, jaka coraz mocniej łączy Bonda z M (rewelacyjna Judi Dench). Sporo dzieje się w dialogach. Wiele kwestii dopełnia rwany montaż. Jak na przykład ta o pewnym zabitym osobniku: "sprawa utknęła w martwym punkcie". Walorem "Quantum of Solace" jest niedopowiedzenie. Tym razem fani serii nie zobaczą na własne oczy, jaki los spotkał przedstawiciela złej organizacji - Dominica Greena (neurotyczna rola Mathieu Almarica), a tylko usłyszą... Ale to wystarcza, by parsknąć śmiechem.

Nowy Bond zamiast śmigać w kosmos i rozwalać czołgiem St. Petersburg stara się być bliżej rzeczywistości (jeśli w tej ponad 40-letniej serii jest to w ogóle możliwe...). Słychać np. echa światowego kryzysu: przestępcy płacą boliwijskim żołnierzom w... euro, bo dolar ostatnio nie wygląda najlepiej. Przy czym reżyser Forster kłania się bondowskiej tradycji: pokryte ropą ciało dziewczyny to cytat z "Goldfingera" z 1964 r., gdzie widzieliśmy martwą kobietę w złocie.

W sumie - kawałek rasowego kina rozrywkowego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska