Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brama na trzy czwarte

Eugeniusz Kurzawa
Zdzisław Wiktorski przejmuje się sprawami publicznymi, czyli chodnikiem i drogą na lotnisko, jaki i dotyczącymi bramy na jego posesji
Zdzisław Wiktorski przejmuje się sprawami publicznymi, czyli chodnikiem i drogą na lotnisko, jaki i dotyczącymi bramy na jego posesji fot. Mariusz Kapała
Zdzisław Wiktorski z Nowego Kramska wskazuje na nieprawidłowości po przebudowie ul. Szkolnej, zarazem drogi wojewódzkiej do lotniska.

- Modernizowali ul. Szkolną, która prowadzi też do lotniska - wyjaśnia Z. Wiktorski mieszkający przy tejże ulicy w budynku należącym kiedyś do oświaty, obecnie komunalnym. Nie jest jednak całkowicie zadowolony z prac przeprowadzonych przez zielonogórski Zarząd Dróg Wojewódzkich, choć po naprawach ulica jest szersza, zyskała nowe chodniki i lepszy profil na zakręcie.

- Ale powstała tu taka sprawa, że sąsiad, pan Jurga, udostępnił "drogom wojewódzkim" pas swego gruntu, żeby powstał chodnik, a oni tego nie wykorzystali - pokazuje na ulicy Z. Wiktorski. - O, przedtem był tutaj tylko wąski pasek wyłożony płytkami, ale dzieci mogły iść do szkoły, bo szkoła jest po tej stronie. "Drogi wojewódzkie" chciały więcej ziemi, no i dostały. Jednak ostatecznie chodnik zbudowały po drugiej stronie, a to od Jurgi zostawiły. Zarasta zielskiem. A dzieci muszą przechodzić przez jezdnię.

Chodnik z drugiej strony

- Zgadza się, prowadziliśmy rozmowy z panem Jurgą, żeby odstąpił grunt na chodnik - potwierdza Ewa Staruch, wicedyrektor ZDW w Zielonej Górze. - Jednak pan Jurga sprzedał nam zbyt mało; potrzebowaliśmy bowiem, zgodnie z normami, 1,5 m szerokości gruntu. Powiedział, że więcej nie da. W sumie oceniam dziś, że dobrze się stało. Poszerzyliśmy drogę do lotniska na zakręcie, zaś szeroki chodnik daliśmy drugą stroną. Zresztą "wyciągnęliśmy" go aż do drogi wojewódzkiej nr 304 przy kapliczce.

Z. Wiktorski uważa, że przechodzenie na drugą stronę jest dla dzieci niebezpieczne, bo czasem jeżdżą tędy osoby mocno spieszące się na lotnisko.

- Pracujemy nad wprowadzeniem w tym miejscu wzbudzanej sygnalizacji dla pieszych - dodaje E. Staruch. Jej zdaniem, jesienią, gdy uczniowie pójdą do szkoły sygnalizacja będzie działać.

Wysyłam dwóch ludzi

Z. Wiktorski oprócz uwag tyczących spraw publicznych ma także uwagi związane z posesją, na której mieszka.

- Przed remontem ulicy brama wjazdowa na posesję miała słupki betonowe i otwierała się bez problemów, "kładła się" aż na płot - demonstruje. - Teraz są słupki metalowe, a brama otwiera się tylko na trzy czwarte. Jeśli w czasie wyjeżdżania samochodu powieje wiatr, to może bramę zamknąć "na samochód".

Z. Wiktorski otwiera bramę w stronę ulicy. Pokazuje, że nie ma jak zatrzymać jej skrzydeł, np. opuszczając metalowy pręt na chodnik. Zapytana w tej sprawie E. Staruch reaguje tak: - Przecież brama nie może się otwierać na zewnątrz! To jest niebezpieczne! - mówi. Zwracamy się do właściciela posesji, czyli samorządu babimojskiego, z prośbą o załatwienie kwestii.

- Nic o tym nie wiem, ale jaki tu problem?! - przyjmuje wiadomość wiceburmistrz Zbigniew Woziński. - Przecież wystarczyłyby dwa sztychy łopatą i bramę można otwierać jak trzeba na podwórze. Zaraz wysyłam tam dwóch ludzi!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska