Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bronisław Bugiel wyciąga zdjęcia z szuflady, czyli alfabet znanego fotoreportera Gazety Lubuskiej

Leszek [email protected]
Bronisław Bugiel, rocznik 1934, ponad pół wieku zajmuje się fotografią. Miał 16 wystaw indywidualnych i 10 współautorskich. Zdobył wiele nagród i wyróżnień. Od 1991 roku członek Związku Polskich Artystów Fotografików. Dziś wykonuje niewiele zdjęć w technice gumowej. Interesuje się też sadownictwem i pszczelarstwem. Ma żonę Hannę, trzech synów i pięcioro wnuków.
Bronisław Bugiel, rocznik 1934, ponad pół wieku zajmuje się fotografią. Miał 16 wystaw indywidualnych i 10 współautorskich. Zdobył wiele nagród i wyróżnień. Od 1991 roku członek Związku Polskich Artystów Fotografików. Dziś wykonuje niewiele zdjęć w technice gumowej. Interesuje się też sadownictwem i pszczelarstwem. Ma żonę Hannę, trzech synów i pięcioro wnuków.
Bronisław Bugiel, wieloletni fotoreporter ,,Gazety Lubuskiej'', prezentuje na wystawie zdjęcia z epoki oficjalnej przyjaźni PRL z NRD. Archiwum jego fotografii, liczące ponad sto tysięcy negatywów, kupiło miasto Zielona Góra. By ocalić ślady historii od zapomnienia.

A - jak aparat. - Miałem ich wiele. Najpierw kupiłem za ciężkie pieniądze od Ruskich. Potem, już w gazecie, pracowałem na niemieckich, z DDR-u. Głównie na Praktikach. Te pierwsze aparaty nie miały synchronizacji błysku. Nie wszędzie dało się zrobić zdjęcie. Żarówki się stosowało. Wybuchały za każdym razem. Takie jednorazówki. Były obudowane, żeby odpryski krzywdy nie zrobiły. Kiedyś np. miałem obsługę w Hali Ludowej. Kolegę zabrałem i walizkę żarówek. On ,,dawał'' światło, a ja w tym momencie musiałem zrobić zdjęcie.

B - jak bok. - Bokiem lub tyłem nie wolno było fotografować osób. Naczelny Lemiesz miał taką zasadę, że ludzie na zdjęciach musieli być pokazani z przodu. Jeśli zrobiłem kogoś bokiem, nie było szans na publikację. Czasem cholera mnie brała, bo udało się zrobić naprawdę oryginalne ujęcie, a fotka trafić miała do kosza.

C - jak Chorzów. - Mieszkałem w Chorzowie, uczyłem się w technikum fotograficznym w Katowicach. Jeździłem tramwajami. Po szkole dostałem nakaz pracy. Do Zielonej Góry. Przyjeżdżam pociągiem. Wysiadam na dworcu PKP. I co? Zamiast tramwajów sama zieleń. Ogrody, drzewa. A gdzie to miasto? - zdziwiłem się. - Cała aleja Stalina (dziś Niepodległości) tonęła w zieleni. Gdzie ja trafiłem?!

D - jak dyplom. - Jestem też artystą fotografikiem. Pracę dyplomową zrobiłem o 1 maju. To takie satyrycznie pokazanie tego święta. Raz tylko pokazałem - na wystawie w muzeum - te fotografie.

E - jak emocje. - Nie brakowało ich podczas pracy, zwłaszcza jak osobistości ze świata polityki przyjeżdżały, Chruszczow, Breżniew, Cyrankiewicz, Gierek, Honecker… Co prawda, fotoreporterów pracowało niewielu, znano nas, ale i tak przedrzeć się przez tłum nie było łatwo.

F - jak fotografia. - Zawsze interesowała mnie fotografia czarno-biała. Barwnej nigdy nie robiłem. Czasem jeszcze fotografuję. Znikające w mieście miejsca. Np. winiarnię, na miejscu której powstają bloki. Hotel Polan, zrównany z ziemią. Te widoki nie będą już do odtworzenia. Zostaną tylko na starych zdjęciach.

G - jak GS. - Kiedy jeździliśmy w teren, jedynym pożywieniem była bułka i końska kiełbasa kupiona w sklepie GS. Tak się człowiek odżywiał, że po latach nabawił się wrzodów i nie tylko. Część dwunastnicy trzeba było wyciąć.

H - jak hotel. - Po przyjeździe do Zielonej Góry zamieszkałem w hotelu. Zarabiałem tak jak wszyscy, mogłem odłożyć na jedno krzesło. Ale życie towarzyskie kwitło. Ludzie mieli czas, by się ze sobą spotykać i rozmawiać. Nie to co dziś.

I - jak internet. - Nie mam internetu, nie mam komórki. Żyję jak dawniej, w zgodzie z naturą. Wokół domu mam zieleń, ale całe lato i tak spędzam poza miastem.

J - jak jubileusz. - Przez 35 lat pracy najpierw w ,,Gazecie Zielonogórskiej", a potem pod szyldem ,,Gazety Lubuskiej'' to szmat czasu. Oj, wiele się działo, wiele…

K - jak komitet. - W Komitecie Wojewódzkim była stołówka, za nieduże pieniądze można tam było zjeść na śniadanie jakąś kiełbaskę albo coś innego. No to korzystaliśmy z tego, gdy byliśmy na miejscu.

L - jak latanie. - Człowiek latał po mieście, czuł się naprawdę u siebie, bo ciągle kogoś znajomego spotykał. Klem Felchnerowski, Marian Szpakowski, Heniu Ankiewicz... To były osobowości, nazwiska. Dziś? To już inna Zielona Góra. Ludzie mi nieznani. Już drugie pokolenie, z którym pracowałem, odchodzi…

Ł - jak łatanie historii. - Cieszę się, że znów mogę pokazać swoje zdjęcia. Wystawa ,,Pogranicze polsko-niemieckie na starej fotografii z epoki PRL-u i NRD'' ze Słubic, Gubina, Zielonej Góry, przypomina oficjalne wizyty głów państwa na Ziemi Lubuskiej. Dla młodych ludzi to lekcja historii. Teraz wystawa jest w zielonogórskim ratuszu, potem pojedzie do Cottbus.

M - jak marzenia. - Teraz chciałbym jak najszybciej wrócić do dawnej sprawności. Chorowałem, dobrze nie widzę, nie słyszę. Biorę leki, zastrzyki, chodzę na zabiegi. Ale na otwarciu wystawy musiałem być. Bo jakże?!

N- jak normy. Obowiązywały nas w gazecie. Na jedno opublikowane zdjęcie przypadało siedem klatek na kliszy. Nie to co dziś, cyfrowymi aparatami można strzelać fotki, ile się tylko chce.

O - jak oparcie. - Kiedy przyjechał Chruszczow do Frankfurtu nad Odrą i wraz z Ulbrichtem schodził z trybuny po stromych schodach, miał przerażoną minę. Widać było, że obaj panowie są mocno skupieni na tej czynności. Nie tylko kurczowo chwycili za oparcie. Jeden trzyma za rękę drugiego... Zrobiłem fotkę. Długo nikomu nie pokazywałem. Dopiero niedawno ujrzało światło dzienne.

P - jak pierwsze zdjęcie, które zrobił do gazety. - Pamiętam, że to był jakiś wyścig. Motorowy czy rowerowy. Wypstrykałem całą kliszę, a opublikowano tylko jedną fotografię.

R - jak rozliczanie. - Był w redakcji człowiek, który nas rozliczał. Ile klatek wypstrykałem, ile papieru zużyłem. Musiałem się pilnować, by nie przekroczyć limitu. Stare negatywy wyrzucał do kosza. Dlatego do 1965 roku niewiele zdjęć udało mi się zachować.

S - jak skoda. - Czym jeździliśmy w teren? Mieliśmy w redakcji starą skodę, fiacika. Oczywiście nieogrzewane. Więc strasznie zimno było. Z czasem dali nam kożuchy. Ale na niewiele się to zdało. Auta się psuły, trudno było wrócić do redakcji. Jaka radość zapanowała, gdy dowiedzieliśmy się, że przyjedzie do nas warszawa. Ogrzewana! A potem wołgi…

T - jak telewizja. - Nie mieliśmy telewizji, rzadko kto w mieście miał radio. Mimo że roboty było wiele, pracowało się w każdą niedzielę, robienie zdjęć to także ciemnia, chemikalia, wywoływanie fotografii. Ale czasu mieliśmy dla siebie więcej…

U - jak umiejętność. - Fotograficznych umiejętności w rodzinie nikt nie przejął. Chociaż moja wnuczka próbuje. Mam nadzieję, że połknie bakcyla.

W - jak wojsko. - Nie wolno było fotografować wojska. Nie było go u nas! Tymczasem w każdym mieście funkcjonowała jednostka. Nawet gdy coś zrobiłem, wiedziałem, że i tak nie masz szans, by pokazało się w gazecie.

Z - jak Zielona Góra. Kocham to miasto, czuję się zielonogórzaninem w pełni. Żałuję tylko, że znikły takie zakłady jak Polska Wełna czy winiarnia. Że banki i apteki zastąpiły restauracje i kawiarnie.

Ż - jak żal. - Po przewrocie odszedłem z gazety na rentę. Chorowałem. Żal było, bo człowiek się przyzwyczaił. Ale na pół etatu pracowałem jeszcze u wojewódzkiego konserwatora zabytków. Inaczej spojrzałem na miasto. Robiłem zdjęcia kościołów, zabytków, Dostrzegłem szczegóły, których wcześniej nie zauważałem.

Bronisław Bugiel, rocznik 1934, ponad pół wieku zajmuje się fotografią. Miał 16 wystaw indywidualnych i 10 współautorskich. Zdobył wiele nagród i wyróżnień. Od 1991 roku członek Związku Polskich Artystów Fotografików. Dziś wykonuje niewiele zdjęć w technice gumowej. Interesuje się też sadownictwem i pszczelarstwem. Ma żonę Hannę, trzech synów i pięcioro wnuków.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska