Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bronisław Przygrodzki: - Mają wielki potencjał

Przemysław Piotrowski 0 68 324 88 69 [email protected]
Bronisław Przygrodzki Ma 62 lata, mieszka w Starym Kisielinie. Karierę trenerską zaczynał w Rudzie Śląskiej. Prowadził Zryw i Lechię Zielona Góra, Chrobrego Głogów, Pogoń Świebodzin, Promień Żary i Arkę Nowa Sól. Dziś trener młodzików FKP Kisielin.
Bronisław Przygrodzki Ma 62 lata, mieszka w Starym Kisielinie. Karierę trenerską zaczynał w Rudzie Śląskiej. Prowadził Zryw i Lechię Zielona Góra, Chrobrego Głogów, Pogoń Świebodzin, Promień Żary i Arkę Nowa Sól. Dziś trener młodzików FKP Kisielin. fot. Bartłomiej Kudowicz
Rozmowa z Bronisławem Przygrodzkim, byłym trenerem Lechii Polmozbyt, która w 1995 roku uzyskała historyczny awans do drugiej ligi.

- Jak porównałby pan te dwie Lechie, tę z 1995 roku i dzisiejszą?
- To zupełnie inne drużyny. Dzisiejszy zespół jest bardzo młody. Średnia wieku to około 20 lat, a to bardzo rzadko spotykane. W przeciwieństwie do Lechii sprzed 13 lat, ta ekipa ma zawodników świetnie wyszkolonych technicznie. My raczej forowaliśmy futbol angielski, siłowy. Myślę, że wola walki była również większa niż teraz. Dzisiejsza drużyna gra trochę na stojąco, zachowawczo, ale dobrze technicznie. My atakowaliśmy bramkarza rywali od pierwszej do ostatniej minuty.

- Co pan myśli o obecnej sytuacji w zielonogórskim futbolu?
- Przede wszystkim jest kiepska atmosfera. Chodzi taka dziwna fama, że nie ma zainteresowania piłką wśród kibiców. Zapewniam, że gdyby nasi awansowali do I ligi to przychodziłoby po kilka tysięcy kibiców.

- A jeśli chodzi o organizację w klubie?
- Tu jak zwykle wszystko rozbija się o pieniądze. Z tego, co wiem, Lechia ma chyba najuboższy budżet z wszystkich zespołów. Mam też wrażenie, że czasem brakuje, tak zawodnikom, jak i działaczom wiary w sukces. Są młodzi, sporo im brakuje, ale myślę, że to perspektywiczna drużyna i stać ją na wiele. Oni mają wielki potencjał.

- Widzi pan jakieś nieprzeciętne talenty?
- Jest kilku ciekawych chłopaków. Michał Kojder jest bardzo skuteczny i wybija się na jedną z czołowych postaci. Diamencikiem do oszlifowania jest Adrian Jeremicz. Ma niesamowitą "kiwkę". On czasem potrafi sam wygrać mecz. Czegoś mu jednak brakuje, ale jak swój talent poprze uczciwą pracą, to wróżę mu świetlaną przyszłość.

- A jak pan ocenia połączenie się Lechii z UKP?
- Uważam to za świetny pomysł. My też kiedyś współpracowaliśmy z zielonogórskim Zrywem. Na podobnej zasadzie wybieraliśmy do podstawowego składu najlepszych chłopaków. Jednak nie wiem, czy dziś to nie przesada. Drużyna jest bardzo młoda i przez to nieobliczalna. Przydałoby się dwóch doświadczonych zawodników, którzy wprowadziliby trochę spokoju. Szczególnie brakuje takich osób w obronie i pomocy. Co najważniejsze, nie można najlepszych od razu odsprzedawać.

- Ma pan jakiś pomysł, aby ich zatrzymać w Zielonej Górze?
- Niestety wszystko rozbija się o pieniądze. Musi ich być w klubie więcej. Bo nie sądzę, żeby młodzi, często jeszcze nastoletni zawodnicy, chcieli tak szybko opuszczać miasto. Tu mają szkołę, znajomych, rodzinę. Ale jak ktoś zaproponuje im kilka razy więcej, to odejdą. Takie są brutalne prawa futbolu.

- Co pan myśli o fuzji rezerw Lechii z ekipą z Nowogrodu Bobrz.?
- To jest dla mnie całkowicie niezrozumiałe. Myślałem, że tam będą występować chłopcy, którzy kończą wiek juniora. Niestety, w większości grają starsi, nawet 30-letni zawodnicy. To jest bardzo złe. Ale tu, jak zwykle, chodzi chyba znów o pieniądze. Myślę, że Lechii po prostu nie stać na utrzymanie drugiego zespołu. A szkoda, bo to obiera młodym szansę na lepszą przyszłość.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska