Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brońmy naszej żużlowej młodzieży

Szymon Kozica 68 324 88 63 [email protected]
Mamy jednych z najlepszych juniorów w kraju. Gdyby nie kontuzje Patryk Dudek i Bartek Zmarzlik pewnie walczyliby teraz o medale mistrzostw świata juniorów.
Mamy jednych z najlepszych juniorów w kraju. Gdyby nie kontuzje Patryk Dudek i Bartek Zmarzlik pewnie walczyliby teraz o medale mistrzostw świata juniorów. Bogusław Sacharczuk
Maciej Janowski w sobotę ma ostatnią szansę, by obronić tytuł mistrza świata juniorów. O złoto z powodzeniem mogliby też walczyć Patryk Dudek, Bartosz Zmarzlik czy Przemysław Pawlicki. Mamy kopalnie talentów i bogactwo urodzaju?

- Patryk to syn dobrego żużlowca, od początku jest mądrze prowadzony. Bartek lubi to, bardzo chce jeździć. Ma oparcie w ojcu, w rodzicach, którzy dobrze kierują jego karierą już od startów na minitorze. Poczuł to. Janowskim szybko zaopiekował się Greg Hancock - wylicza Piotr Paluch, szkoleniowiec Stali Gorzów.

Podczas każdych zawodów przy dwóch synach czuwa Piotr Pawlicki, były żużlowiec. - Ojciec trener to najlepsze rozwiązanie, bo natychmiast wyłapie i wyeliminuje błędy, które kiedyś sam popełniał - zauważa Paluch. Podobne zdanie o rodzinnych teamach ma Rafał Dobrucki, szkoleniowiec Stelmetu Falubazu Zielona Góra i reprezentacji Polski do lat 19. - Pod warunkiem, że to wszystko jest rozsądnie, mądrze prowadzone - zastrzega.

Jeśli chodzi o wysyp młodych zdolnych, to jest jeszcze druga strona medalu. To regulamin, który od niedawna nakazuje, by na pozycjach juniorów jeździli tylko i wyłącznie Polacy. Bo wcześniej zdarzało się, że obcokrajowiec, choć wcale nie był lepszy, blokował miejsce naszemu młokosowi. Kliniczny przypadek? Tak, tak, Falubaz i osławiony Artëm Wodjakow. Pamiętacie? Rosjanin miał abonament na występy w ekstraklasie, dopóki nie odbiła mu palma. Wtedy szansę dostał niespełna 17-letni Patryk Dudek. W elicie zadebiutował w maju 2009. A trzy miesiące później został młodzieżowym mistrzem kraju!

- Myślę, że ten przepis miał duży wpływ na rozwój naszych juniorów. Wcześniej musiał być tylko jeden Polak, teraz niektóre kluby mają nawet po dwóch dobrych zawodników do lat 21. To jest działanie w obronie naszej młodzieży - podkreśla Paluch i przy okazji podpowiada: - Dobrze, by było, gdyby taki punkt regulaminu obowiązywał także w pierwszej i drugiej lidze.

W zakończonym sezonie na całość poszła Unia Leszno, która w każdym spotkaniu miała w składzie aż czterech juniorów. Czy właśnie dzięki przepisom przyjaznym młokosom na szersze wody mógł wypłynąć Tobiasz Musielak? Czy dzięki zmianie regulaminu rozwinął się talent Szymona Woźniaka z Polonii Bydgoszcz, Łukasza Sówki ze Stelmetu Falubazu (w barwach PGE Marmy Rzeszów), Krystiana Pieszczka z Lotosu Wybrzeża Gdańsk? Kto wie...

Jedno jest pewne. W tej sytuacji forsowany przez jakiś czas pomysł, by na pozycji młodzieżowca mógł startować żużlowiec z KSM-em nie wyższym niż cztery, byłby niczym strzał w stopę. Obaj trenerzy lubuskich drużyn nie mają wątpliwości: to propozycja zdecydowanie do odrzucenia. - Absolutnie! - zaznacza Dobrucki. - To nie przejdzie - dodaje Paluch.

A juniorzy zagraniczni? Jeśli naprawdę są warci grzechu, poradzą sobie w rywalizacji z seniorami. Zresztą udowodnił to choćby Michael Jepsen Jensen. Najpierw nieśmiało w Unibaksie Toruń, a teraz już odważnie w Stali. I właśnie Duńczyk jest faworytem do tytułu młodzieżowego mistrza świata. Przed ostatnim turniejem, który zostanie rozegrany w sobotę na torze w Bahia Blanca w Argentynie, ma trzy punkty przewagi nad Janowskim.

Kandydatów do medalu z najcenniejszego kruszcu było oczywiście więcej. Gdyby przed sezonem zapytać Dobruckiego, który z Polaków spisze się najlepiej, wymieniłby... - Trzech z szansami na złoto i trzech kolejnych z szansami na podium - nie ukrywa. Tymczasem trzech wybitnych juniorów w tym roku zakończyło starty poważnymi urazami. Najpierw nogę złamał Zmarzlik, później Pawlicki, na domiar złego potłukł się Dudek, który miał potężnego krwiaka na wątrobie.

Skąd tyle upadków? Zmęczenie wyczerpującym sezonem? - Nie, tłumiki - odpowiada krótko Dobrucki. - Oczywiście nie twierdzę, że to przyczyna wszystkich wypadków. Trudno przyzwyczaić się do sytuacji ekstremalnej, która zdarza się ze cztery razy w roku. Ale gdy już się zdarzy, to zawodnik zamyka gaz, a wtedy, przy nowym tłumiku, silnik przez metr, półtora jeszcze ciągnie.

Na szczęście, młodzi żużlowcy po kontuzjach szybko wracają do zdrowia. Niektórzy już są głodni jazdy. I bardzo dobrze, bo w przyszłym sezonie znów będą mogli cieszyć oko kibica.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska