Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brunatny jest w modzie (zdjęcia, wideo)

Dariusz Chajewski 68 324 88 79 [email protected]
W sobotę we Frankfurcie trudno było oprzeć się wrażeniu, że policja strzeże bezpieczeństwa brunatnych. Zgodnie z prawem w Niemczech zatrzymanie legalnej demonstracji jest karalne, a neonaziści mieli na swoją manifestację zezwolenie. Więcej zdjęć, film i relacja z demonstracji na www.gazetalubuska.pl
W sobotę we Frankfurcie trudno było oprzeć się wrażeniu, że policja strzeże bezpieczeństwa brunatnych. Zgodnie z prawem w Niemczech zatrzymanie legalnej demonstracji jest karalne, a neonaziści mieli na swoją manifestację zezwolenie. Więcej zdjęć, film i relacja z demonstracji na www.gazetalubuska.pl Mariusz Kapała
W sobotę we Frankfurcie nad Odrą niechęć do Polaków i innych "obcych" demonstrowało 300 neonazistów. Niemieccy politycy zapewniają jednak, że wszelkie organizacje neonazistowskie i rewizjonistyczne to tylko margines.
Marsz neonazistów i ich przeciwników we Frankfurcie

Marsz neonazistów i ich przeciwników we Frankfurcie nad Odrą

Pod antyeuropejskimi, antypolskimi i skierowanymi przeciw "obcym" sztandarami przez centrum miasta, pod granicznym mostem, chcieli w sobotę paradować członkowie skrajnie prawicowych organizacji tzw. Kameradschaft. Prym wieść mieli młodzieńcy z północnej Brandenburgii, ale zapowiedzieli się też ich przyjaciele z okolicy. W tym także ci ważni, ucywilizowani, liderzy skrajnie prawicowej NPD. To miała być bitwa o Brandenburgię, a raczej o przyczółek w tym kraju związkowym. Przecież w przyszłym roku wybory, a w Brandenburgii - jedynym ze wschodnich landów RFN - NPD nie ma deputowanych do parlamentu.

Neonaziści pod ochroną

Było gorąco: 300 brunatnych demonstrantów, około tysiąc ich przeciwników, do tego z tysiąc policjantów i gapie "przyprawieni" dziennikarzami i politykami. - Sojusz antyfaszystowski zgłosił trzy manifestacje o różnych programach kulturowych - tłumaczył Kamil Majchrzak. Rzeczywiście spektrum uczestników było szerokie. Na tyle szerokie, że - jak twierdzili bywalcy podobnych konfrontacji - policja zachowywała się znacznie łagodniej niż zazwyczaj. Uczestnicy kontrprotestu nie byli nawet legitymowani. Oczywiście policyjne kamery wszystko rejestrowały, ale... - Frankfurt to specjalne miejsce, na nową myśl, na nowy sposób myślenia o Europie - mówi Janek Lassau, który pracuje jako wolontariusz w Punkcie Doradztwa dla Ofiar Prawicowej Przemocy (BOrG). - Tu nie może być miejsca na antypolskie i antyeuropejskie myślenie. Nie możemy pozwolić nazistom zbliżyć się na metr...

Po tej stronie barykady było rzeczywiście kolorowo. Przyszli ludzie kultury i sztuki, nie brakowało Polaków. Była nawet furażerka I Armii i zaintonowane "Spoza gór i rzek...". Rozłożył się zespół kameralny, a na krawężniku, w dżinsach, przysiedli brandenburscy politycy z pierwszych stron gazet. Sprzeciw manifestowały też władze Frankfurtu, zapowiadając swoją demonstrację przed ratuszem pod wspólnym hasłem "Frankfurt to nie miejsce dla nazizmu". Trudno było oprzeć się wrażeniu, że policja strzeże bezpieczeństwa brunatnych. Zgodnie z prawem w Niemczech zatrzymanie legalnej demonstracji jest karalne, choć dopuszczalne są krótkotrwałe blokady bez użycia przemocy.

Wychodzimy z Unii!

Po drugiej stronie barykady stawiły się rozmaite faszyzujące grupy, które zjechały nie tylko z Brandenburgii. Pojawili się także politycy NPD i jej lider Udo Voigt, który wzywał mieszkańców miasta, by "się obudzili". Namawiał do wyjścia z Unii i zamknięcia granic przed obcymi, wskazując przede wszystkim na Polaków, Czechów i Bułgarów. Chętnie posługiwano się przykładem Grecji, Hiszpanii i Portugalii.

Narodowo-demokratyczna Partia Niemiec - Unia Ludowa (NPD) postuluje m.in. rewizję granic międzypaństwowych i docenienie "socjalnego dorobku III Rzeszy". Dąży do zmiany konstytucji, bezpośrednich wyborów prezydenckich, renegocjacji układów międzynarodowych, referendum w sprawie członkostwa w UE i przywrócenia marki niemieckiej. Wprawdzie nigdy nie miała swojego klubu w Bundestagu, ale coraz bardziej widać ją w wyborach do lokalnych parlamentów, chociażby w Saksonii i Meklemburgii-Pomorza Przedniego. W 2009 r. partia odniosła sukces w wyborach komunalnych do rad miast w Saksonii, Meklemburgii-Pomorzu Przednim, Saksonii-Anhalt, Turyngii, Badenii-Wirtembergii, Nadrenii-Palatynacie i w Kraju Saary. Na tej liście nie ma Brandenburgii. Prawicowi działacze robią wszystko, by to nadrobić. - Brandenburgia leży zbyt blisko Berlina i stan jej gospodarki jest nieco lepszy - mówi Marcin Tujdowski z Instytutu Zachodniego w Poznaniu, który prowadzi badania niemieckiej skrajnej prawicy. - Silniejsza jest tu także lewica i stąd o tym kraju związkowym mówi się... małe NRD.

Znawcy tematu przyznają, że niemieccy neonaziści stają się coraz bardziej agresywni. Działają głównie na prowincji, nie tworzą zwartych struktur, tylko luźne ugrupowania, bractwa towarzyszy. Są trudni do infiltracji. Majchrzak uważa, że są uzbrojeni i mają struktury podziemnych organizacji faszystowskich. Od zjednoczenia Niemiec z ich rąk zginęło aż 180 osób. Dlatego podczas sobotnich starć to właśnie antyfaszyści zasłaniali twarze, by nie trafić na listę brunatnych. Z drugiej strony: na polskich przygranicznych bazarach można kupić płyty rockowych zespołów, które śpiewają o rozprawie z imigrantami, podobnie jak koszulki z napisami "Niech żyje narodowy socjalizm" i "Europa = Jude". Z dumą pokazywali je w sobotę manifestanci.

To hamuje postęp

- Na postawy zwykłych ludzi ostatnie antypolskie wystąpienia na pewno nie wpływają. Mamy już utrwalony stan relacji sąsiedzkich. Ludzie mają i realizują potrzeby kontaktów - mówi Czesław Fiedorowicz, szef polskich gmin wchodzących w skład polsko - niemieckiego Euroregionu Sprewa-Nysa-Bóbr. - Ale skrajnie antypolskie reakcje hamują postęp. Te sygnały wysyłane są przed wyborami w Niemczech i atmosfera robi się z tego powodu bardziej gęsta.

Jak dodaje Fiedorowicz, zachowania ludzi, nie tylko na pograniczu, są pewnym odniesieniem dla walczących o elektorat polityków. Każdy gest na rzecz Polski czy Polaków może ten elektorat zmniejszyć. Niemieccy politycy do odważnych nie należą - zwłaszcza na wschodnich rubieżach RFN, gdzie elektorat jest chwiejny. Tu ludzie odchodzą od partii, coraz liczniejsze grono polityków wywodzi się z rozmaitych komitetów obywatelskich.

Szturm Frankfurtu przez neonazistów to tylko jedna z bitew. Wygraną przez antyfaszystów, podobnie jak demonstracji w Dreźnie, której zabezpieczenie kosztowało ponoć 5 mln euro. Prawicowi ekstremiści zapowiadają kolejne marsze w miastach Brandenburgii. Na celowniku są: Brandenburg, Neuruppin i Cottbus. Liczą tradycyjnie na poparcie NPD. Wszędzie też tzw. antifa, czyli organizacje antyfaszystowskie, zapowiada blokady. I posługuje się hasłem z czasów wojny domowej w Hiszpanii: "No pasaran" (Nie przejdą).

Wypowiedzi

Czesław Fiedorowicz
szef Euroregionu Sprewa Nysa Bóbr
- Oczywiście liczę na otwarcie nowego prezydenta Niemiec, który pierwszą wizytę ma zamiar złożyć w Warszawie. Ale dobrze nie wróży na przykład otwarcie w Niemczech wystawy poświęconej wypędzeniom w Europie, gdzie pokazuje się tylko cierpienie Niemców i Ormian. Żaden polityk nie protestuje. Boję się też reakcji młodych ludzi. Bywają nieobliczalni. Ta granica jest ciągle gorąca, to zarzewie konfliktów, zatem nieustannie musimy inwestować - ne tylko ekonomicznie, także intelektualnie. I potrzebujemy odwagi.

GUBEN: BURMISTRZ CHCIAŁ ZAMKNĄĆ GRANICĘ
Klaus-Dieter Huebner, burmistrz Guben, opowiedział się za przywróceniem wyrywkowych kontroli na granicy z Polską, by ograniczyć przestępczość. Liczył na "efekt psychologiczny", który miał odstraszyć przestępców z drugiej strony granicy.

BERLIN: ZNALEŹLI PODSTAWĘ SWOICH ROSZCZEŃ?
Lars Seidensticker, lider związku właścicieli dóbr na wschodzie, przekonuje, że biegli w prawie właśnie dogrzebali się do przepisów, które pozwolą odzyskać majątki "zrabowane po II wojnie światowej przez Polskę i Czechy" prywatnym osobom.

BERLIN: ATAK ULOTKAMI O "POLSKICH ZBRODNIACH"
Wiosną związek właścicieli dóbr na wschodzie przeprowadzi kampanię informacyjną w sprawie roszczeń. Chce nas zarzucić milionami ulotek dotyczących "polskich zbrodni na niemieckich cywilach" i naruszenia prawa międzynarodowego.

ZWICKAU JUŻ TYLKO KROK OD TERRORYZMU
W ubiegłym roku rozbito neonazistowską organizację w Zwickau. Brunatni terroryści mordowali nie tylko imigrantów i policjantów, ale też planowali zamachy na polityków. Na liście byli m.in. działacze organizacji lewicowych.

BRANDENBURGIA - "WIĘCEJ GAZU" - ŻĄDALI PODCZAS KAMPANII WYBORCZEJ
Akcje plakatowe i ulotkowe NPD, które w niewybredny sposób opisują polskich sąsiadów, to niemal codzienność. NPD podczas kampanii wyborczej rozlepiała nawet plakaty z hasłem "Więcej gazu" i nikt nie zaprzeczał, że w tym przekazie chodzi o skojarzenie z Holocaustem.

Lokalny portal przedsiębiorców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska