Położone bezpośrednio nad Odrą niewielkie Stany, wiele razy broniły się przed wysoką wodą w rzece. Zwykle walka z żywiołem kończyła się powodzeniem. Jednak dwie powodzie szczególnie utkwiły w pamięci tutejszych mieszkańców. Przede wszystkim ta największa z 1997 r., kiedy zalana została cała wioska. Jednak i w 2010 r. rzeka wdarła się do miejscowości. Tymczasem w Stanach naliczyliśmy pięć budowanych właśnie domów.
- W tym miejscu był nawet taki lekki dołek, dlatego przywiozłem dużo ziemi i piasku - opowiada Rafał Ligucki, jeden z inwestorów. - Teren wyrównałem, a potem dowiozłem jeszcze więcej ziemi. Teraz chałupa stoi na małej górce. Betonu na dole jest wylane na pół metra głęboko i na pół szeroko. Na to przyszły betonowe bloczki.
Zbrojenie i podstawa są tak solidne, że może stać na tym nawet dwupiętrowa willa.
- Dlaczego zdecydowałem się tu wybudować? Bo jestem stąd i kocham moje Stany! - mówi z przekonaniem Rafał, który rozmawia ze mną opierając się o ceglane ściany swojego wymarzonego domu.
- Moi rodzice przeprowadzili się tu po wojnie - dodaje stojący obok ojciec Rafała. - Przecież, jeśli Niemcy wybudowali tu domy, mieszkali tyle lat i nie mieli żadnych problemów, to coś chyba znaczy? Problem zaistniał dopiero w naszych czasach. Jak przestaliśmy dbać o Odrę,
regulować i pogłębiać koryto. Podobnie jak jej dopływów. Dzięki temu, że Niemcy wybudowali wały, to ciągle jeszcze w Stanach istnieje Polska!
Jednak czy sama chęć i decyzja inwestora wystarczy do rozpoczęcia prac na terenie zalewowym?
- Nasz urząd nie wydaje decyzji o pozwoleniu na budowę - wyjaśnia Jerzy Malicki, kierownik Lubuskiego Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Nowej Soli. - Decyzje o warunkach zabudowy wydaje urząd gminy. A samo pozwolenie starostwo powiatowe. LZMiUW jedynie opiniuje projekty takich decyzji. Sprawdzamy czy są one zgodne z ustawą prawo wodne oraz rozporządzeniami wydanymi na jej podstawie.
Jak tłumaczy Malicki w przypadku inwestycji na terenach zalewowych sprawdza się jedynie czy działka znajduje się na takim obszarze. Podstawą do określenia są mapy.
- Jeżeli chodzi o grunty położone nad Odrą to od roku posiadamy takie mapy opracowane przez wrocławski zarząd gospodarki wodnej - tłumaczy J. Malicki. - Proszę jednak pamiętać, że nie istnieje żadne prawo zabraniające budownictwa na terenach zalewowych.
Na drugim brzegu Odry, w dolnej części Bobrownik, pełną parą idzie budowa pięknego domu. Oczywiście na obszarze, który w ostatnich latach kilka razy znalazł się pod wodą.
- W tym przypadku, inwestor dobrze wiedział, że chce postawić dom na terenie zalewowym - mówi Tomasz Twardowski, z urzędu gminy Otyń. - Naszą decyzję konsultowaliśmy na szczeblu wojewódzkim. Uzyskała pozytywne uzgodnienie w zakresie melioracji. Wojewoda lubuski w uzasadnieniu napisała, że teren przeznaczony pod zabudowę, położony jest w strefie bezpośredniego zagrożenia powodziowego. Osoba, która się tam buduje nie zgłaszała sprzeciwu do tego postanowienia. W związku z tym wójt nie miał podstaw do tego by odmówić mu ustalenia warunków zabudowy.
Dodajmy jeszcze, że urzędnicy zabezpieczają się dodatkowo, gdy wydają decyzję o warunkach zabudowy na terenie zalewowym.
- W takich konkretnych przypadkach, w dokumencie zawsze zapisujemy zdanie, że inwestor nie będzie rościł praw z tytułu uszkodzenia przez powódź samej budowy, czy też później stojącego już domu - kończy T. Twardowski.
Tymczasem sąsiedzi kręcą głowami. I uważają, że ludzie budujący się na terenach zalewowych kierują się niższą cena gruntów.
- I później będą latali i płakali przed kamerami - mówi prosząca o anonimowość mieszkanka Bobrownik. - Odszkodowania, pomoc, ubezpieczenia... Za wszystko my będziemy płacili. Wezmą to z naszych podatków. Niech na palach budują.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?