- Jako patriota, oczywiście bardzo poważnie podszedłem do tematu polskich win. Skonsultowałem się z najlepszymi polskimi sommolierami. Wręcz dokonaliśmy w pałacyku MSZ na Foksal degustacji. No i jakby to powiedzieć... ta degustacja nie zakończyła się pełnym sukcesem - oświadczył minister spraw zagranicznych, Radosław Sikorski.
Polskie wina nie przypadły ministrowi do gustu i dlatego, podczas naszej prezydencji w Unii Europejskiej, Sikorski zamierza promować wina węgierskie. Podczas ostatniej V Konferencji Winiarskiej w Kalsku, polskiego wina nie oszczędzał również prof. Tadeusz Baranowski, współorganizator zjazdu. - Jakie są nasze wina? Kiepskie, drogie i trudno dostępne. Ale z każdym rokiem robimy postępy. I trzeba to docenić.
Taka wypowiedź w ustach znawcy wina, nie jest niczym kontrowersyjnym. Jednak, kiedy o krajowych produktach wypowiada się minister, każde słowo powinno być przemyślane. - Dla polityka występującego na arenie międzynarodowej, mówienie, że produkt krajowy jest gorszy od zagranicznego, zawsze jest wpadką - tłumaczy dr Katarzyna Pisarska z Europejskiej Akademii Dyplomacji. - Minister Sikorski słynie z tego, że często mówi prawdę, ale nie zawsze to, co jest poprawne.
Mimo wszystko Pisarska zaleca pobłażliwość i kontratak na wesoło.
- Wielki kosz z lokalnymi winami dałby więcej efektów niż marudzenie i obrażanie się. Winiarze, lub lokalne władze mogliby wysłać taki podarunek ministrowi - proponuje Pisarska. - Gdyby wokół tego powstał jeszcze szum medialny, to mamy gotową i prawie darmową promocję. Po pierwsze Sikorski dowiedziałby się, że lubuskie wino istnieje, a po drugie, następnym razem zastanowiłby się trzy razy zanim powie coś o polskich trunkach.
Pomysł spodobał się Januszowi Kubickiemu. Prezydent polskiej stolicy wina już szykuje koszt z podarunkiem. - No i jak można było taką głupotę chlapnąć? To naprawdę nie przystoi ministrowi - denerwuje się Kubicki. - Lubuskie trunki, to naprawdę nie są złe wina. Kiedyś złożył nam wizytę ambasador Rosji. Dostał ode mnie w prezencie butelkę. Po dwóch tygodniach zadzwonili z ambasady z pytaniem gdzie takie wino można kupić.
Tak ciężko pracujemy, żeby odbudować tradycję, a tu taki cios w plecy. Nie wiem, z czego to wynika. Może minister ciągle jest zachwycony Zachodem, a może po prostu nie pił naszych win.
Lubuskie wino będzie miało szansę zabłysnąć podczas kolejnych spotkań na szczycie. W biurze prasowym MSZ zapewniono nas, że na światowe stoły wkrótce trafią krajowe trunki: - Podczas innych spotkań, oczywiście będziemy podawać też inne wina europejskie, dobrane do menu, także polskie alkohole - wina, oraz nalewki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?