Gdy na ostatniej sesji Rady Miasta radny spontanicznie rzucił, że to, czym zajadamy się od kilkudziesięciu lat, powinno stać się kulinarną marką Gorzowa, nie sądził, że rozpęta burzliwą dyskusję. - W sumie to się cieszę. Gorzów musi szukać tożsamości. Kogo nie zapytam o miasto, każdemu kojarzy się właśnie z bułką z pieczarkami. To naturalne. Nie powinniśmy zastanawiać się, czy ma być symbolem, bo już jest. Chodzi raczej o to, by obok piwa z Witnicy i szarlotki z renety landsberskiej pojawiła się na miejskich imprezach - wyjaśnia Gucia.
Kto jeszcze nie próbował przysmaku z budki przy Sikorskiego - choć trudno w to uwierzyć - trafi tam po zapachu. Ostry, przesiąknięty słodkawą cebulą wabi z kilkudziesięciu metrów. Aż nos ukręca! Buła jest pszenna, podłużna, z wydrążoną w środku dziurką, jak na hot dogi sprzedawane na stacjach paliw. Nadziewa się ją farszem i podgrzewa. Receptura jest bardziej tajna niż posypka z KFC. Panie, które zwinnie bułki przyrządzają, za żadne skarby nie chcą jej zdradzić.
W ogóle niewiele mówią. Może dlatego, że przed budką kolejka zdaje się nie mieć końca. Trzeba odstać swoje, by w końcu delektować się smakiem. Wielu było takich, którzy próbowali odtworzyć go w zaciszu domowej kuchni. Radny Gucia też. - Przepis znalazłem w internecie. Pieczarki, cebulka, sól, pieprz. W odpowiednich proporcjach. Wyszły całkiem dobre, choć nie takie jak kupne - zdradza. Na te bułki prowadzał go ojciec. Stąd może sentyment. Tysiące gorzowian ma podobne wspomnienia, bo to "coś" na ząb powstało jeszcze w czasach PRL-u.
- Moją mamę pamiętają! - mówi Dominika Woźniak, w ręku foliówka, a w niej cztery buły zawinięte w biały papier. - Dla rodziny. Aktualnie mieszkam w Skwierzynie, ale gdy jestem w Gorzowie, tutaj zachodzę - dodaje z uśmiechem.
Pan Marian z Międzyrzecza z dwiema bułami w dłoniach biegnie do auta zaparkowanego na parkingu obok budki. Zgrabnym skokiem pokonuje kałuże, uważając, by nie upuścić rarytasów. - Nigdzie takich nie ma! - rzuca w przelocie.
Gorzowianki Katarzyna Górczak i Agata Kucharczyk posilają się kulinarnym symbolem między obiadem a zakupami. Niby nic, zwykła buła. - Raczej niezwykła. Bardzo nam smakuje - mówią.
Są też tacy, którzy charakterystyczną budkę omijają szerokim łukiem. - Potem dwa dni je czuję na żołądku. Tłuste, ciężkostrawne, okropne - wylicza pani Kamila.
Zjadacze chleba bułką z pieczarkami się zajadają. A zawodowi kucharze? - Kilkakrotnie jadłem. Ale żeby od razu uznawać je za naszą dumę kulinarną? - pyta Łukasz Konik, najmłodszy członek elitarnej Fundacji Klubu Szefów Kuchni, który gotuje molekularnie.
W liście do redakcji napisał, że pomysł radnego Guci jest absurdalny: "Znajdujemy się w erze fast foodów, powinniśmy szukać czegoś wyjątkowego. Czegoś, co jest inne i niepowtarzalne. Może powinniśmy postawić na zdrowe jedzenie? A przecież bułka z pieczarkami to jedno z dań znajdujących się w menu fast foodów." - No to co? Przecież biegamy na hamburgery - ripostuje radny PO.
Paweł Salamon, szef kuchni w Restauracji Don Vittorio nie podważa pozycji bułki z pieczarkami. - Ta bułka i miejsce wrosło w kulturę Gorzowa. Tak jak naleśniki z barszczem. Wszyscy wiemy, gdzie są - rzuca niby tajemniczo. I dodaje, że od kilku lat w tzw. środowisku mówi się o potrzebie stworzenia potrawy, która miałaby podstawy w tradycji regionu i mogłaby zaistnieć na kulinarnej mapie Polski. - Pracujmy wspólnie, by powstała potrawa w oparciu o renetę landsberską. To jest nasze kulinarne dziedzictwo - podkreśla Salamon.
Podobnego zdania jest Łukasz Konik. "Strasznie się ucieszyłem, kiedy reaktywowano renetę. Miałem okazję z niej coś wyczarować. Świetnie nadaje się do szarlotki, ale wciąż trudno ją dostać" napisał w liście do redakcji.
I
nternauci w roli symbolu Gorzowa widzieliby, obok bułki z pieczarkami, także pizzę z ul. Chrobrego. Z groszkiem, na grubym cieście, z dużą ilością ketchupu, bez związku z oryginalną potrawą włoską. Pisaliśmy o tym w "Głosie Gorzowa", gdy MM-kowiczka alexandra szukała receptury. Lokal, w którym sprzedawano pizzę już nie istnieje, a jej twórca Jerzy Karymow nie planuje powrotu na kulinarny rynek.
Znawcy tematu sugerują, by w poszukiwaniach marki Gorzowa pójść w kierunku dziczyzny, runa leśnego, kaczek, gęsi, miodu, ryb. - To jest to, co nas wyróżnia w świecie - mówią. - A bułka z pieczarkami niech dalej będzie, jaka jest - dodaje szef Don Vittorio.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?