Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bułki z pieczarkami smakiem Gorzowa?

Tatiana Mikułko
Katarzyna Górczak z Gorzowa uwielbia bułki z pieczarkami. Próbowała zrobić je w domu, ale nie smakowały tak, jak te z budki przy ul. Sikorskiego.
Katarzyna Górczak z Gorzowa uwielbia bułki z pieczarkami. Próbowała zrobić je w domu, ale nie smakowały tak, jak te z budki przy ul. Sikorskiego. Tatiana Mikułko
- Nie można wszystkiego, co powstało w komunie przekreślać. A że fast food? No to co? Przecież biegamy na hamburgery - tak radny PO Marcin Gucia tłumaczy, dlaczego bułka z pieczarkami miałaby promować miasto na imprezach.

Gdy na ostatniej sesji Rady Miasta radny spontanicznie rzucił, że to, czym zajadamy się od kilkudziesięciu lat, powinno stać się kulinarną marką Gorzowa, nie sądził, że rozpęta burzliwą dyskusję. - W sumie to się cieszę. Gorzów musi szukać tożsamości. Kogo nie zapytam o miasto, każdemu kojarzy się właśnie z bułką z pieczarkami. To naturalne. Nie powinniśmy zastanawiać się, czy ma być symbolem, bo już jest. Chodzi raczej o to, by obok piwa z Witnicy i szarlotki z renety landsberskiej pojawiła się na miejskich imprezach - wyjaśnia Gucia.

Kto jeszcze nie próbował przysmaku z budki przy Sikorskiego - choć trudno w to uwierzyć - trafi tam po zapachu. Ostry, przesiąknięty słodkawą cebulą wabi z kilkudziesięciu metrów. Aż nos ukręca! Buła jest pszenna, podłużna, z wydrążoną w środku dziurką, jak na hot dogi sprzedawane na stacjach paliw. Nadziewa się ją farszem i podgrzewa. Receptura jest bardziej tajna niż posypka z KFC. Panie, które zwinnie bułki przyrządzają, za żadne skarby nie chcą jej zdradzić.

W ogóle niewiele mówią. Może dlatego, że przed budką kolejka zdaje się nie mieć końca. Trzeba odstać swoje, by w końcu delektować się smakiem. Wielu było takich, którzy próbowali odtworzyć go w zaciszu domowej kuchni. Radny Gucia też. - Przepis znalazłem w internecie. Pieczarki, cebulka, sól, pieprz. W odpowiednich proporcjach. Wyszły całkiem dobre, choć nie takie jak kupne - zdradza. Na te bułki prowadzał go ojciec. Stąd może sentyment. Tysiące gorzowian ma podobne wspomnienia, bo to "coś" na ząb powstało jeszcze w czasach PRL-u.

- Moją mamę pamiętają! - mówi Dominika Woźniak, w ręku foliówka, a w niej cztery buły zawinięte w biały papier. - Dla rodziny. Aktualnie mieszkam w Skwierzynie, ale gdy jestem w Gorzowie, tutaj zachodzę - dodaje z uśmiechem.

Pan Marian z Międzyrzecza z dwiema bułami w dłoniach biegnie do auta zaparkowanego na parkingu obok budki. Zgrabnym skokiem pokonuje kałuże, uważając, by nie upuścić rarytasów. - Nigdzie takich nie ma! - rzuca w przelocie.

Gorzowianki Katarzyna Górczak i Agata Kucharczyk posilają się kulinarnym symbolem między obiadem a zakupami. Niby nic, zwykła buła. - Raczej niezwykła. Bardzo nam smakuje - mówią.
Są też tacy, którzy charakterystyczną budkę omijają szerokim łukiem. - Potem dwa dni je czuję na żołądku. Tłuste, ciężkostrawne, okropne - wylicza pani Kamila.

Zjadacze chleba bułką z pieczarkami się zajadają. A zawodowi kucharze? - Kilkakrotnie jadłem. Ale żeby od razu uznawać je za naszą dumę kulinarną? - pyta Łukasz Konik, najmłodszy członek elitarnej Fundacji Klubu Szefów Kuchni, który gotuje molekularnie.

W liście do redakcji napisał, że pomysł radnego Guci jest absurdalny: "Znajdujemy się w erze fast foodów, powinniśmy szukać czegoś wyjątkowego. Czegoś, co jest inne i niepowtarzalne. Może powinniśmy postawić na zdrowe jedzenie? A przecież bułka z pieczarkami to jedno z dań znajdujących się w menu fast foodów." - No to co? Przecież biegamy na hamburgery - ripostuje radny PO.

Paweł Salamon, szef kuchni w Restauracji Don Vittorio nie podważa pozycji bułki z pieczarkami. - Ta bułka i miejsce wrosło w kulturę Gorzowa. Tak jak naleśniki z barszczem. Wszyscy wiemy, gdzie są - rzuca niby tajemniczo. I dodaje, że od kilku lat w tzw. środowisku mówi się o potrzebie stworzenia potrawy, która miałaby podstawy w tradycji regionu i mogłaby zaistnieć na kulinarnej mapie Polski. - Pracujmy wspólnie, by powstała potrawa w oparciu o renetę landsberską. To jest nasze kulinarne dziedzictwo - podkreśla Salamon.

Podobnego zdania jest Łukasz Konik. "Strasznie się ucieszyłem, kiedy reaktywowano renetę. Miałem okazję z niej coś wyczarować. Świetnie nadaje się do szarlotki, ale wciąż trudno ją dostać" napisał w liście do redakcji.
I
nternauci w roli symbolu Gorzowa widzieliby, obok bułki z pieczarkami, także pizzę z ul. Chrobrego. Z groszkiem, na grubym cieście, z dużą ilością ketchupu, bez związku z oryginalną potrawą włoską. Pisaliśmy o tym w "Głosie Gorzowa", gdy MM-kowiczka alexandra szukała receptury. Lokal, w którym sprzedawano pizzę już nie istnieje, a jej twórca Jerzy Karymow nie planuje powrotu na kulinarny rynek.

Znawcy tematu sugerują, by w poszukiwaniach marki Gorzowa pójść w kierunku dziczyzny, runa leśnego, kaczek, gęsi, miodu, ryb. - To jest to, co nas wyróżnia w świecie - mówią. - A bułka z pieczarkami niech dalej będzie, jaka jest - dodaje szef Don Vittorio.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska