Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bunt wyrzuconych

KRZYSZTOF ZAWICKI 0 76 833 33 34 [email protected]
Po raz piąty nie doszło do rozprawy przeciwko 10 osobom zamieszanym w fałszowanie związkowych dokumentów. Nie odbyła się, gdyż główny oskarżony zakwestionował swoją poczytalność.

- W związku z tym, że oskarżony Jan M. przed rozprawą złożył oświadczenie o swoim złym stanie psychicznym, muszę dowiedzieć się, czy ma zdolność rozpoznania zarzucanych mu czynów - stwierdził prowadzący sprawę sędzia.
- Kolejne posiedzenie sądu wyznaczam na 21 kwietnia.
Do tego czasu na temat stanu zdrowia psychicznego Jana M. mają wypowiedzieć się biegli. Rozprawa nie mogłaby odbyć się także ze względu na nieobecność adwokatki oskarżonych Mirosławy Szczęśniak, która nagle zachorowała.

Bunt wyrzuconych

Przypomnijmy, że 10 osób odpowiada za fałszowanie w 2004 r. dokumentacji związkowej. Zdaniem prokuratury, Jan M., który jest przewodniczącym Krajowego Związku Zawodowego Pracowników Dołowych wraz z innymi, niezgodnie z prawem usunął z zarządu związku kilku jego członków działających przy Zakładach Górniczych Rudna. Ci, nie wahając się długo, skierowali sprawę do prokuratury.
Do tej pory nie odbyła się jednak żadna z pięciu planowanych już rozpraw. Powody zmian terminów były różne. Raz nie stawili się oskarżeni, innym razem zachorował sędzia, a teraz adwokatka. Wczoraj do sądu Jan M. został przywieziony w kajdankach. Przebywa on w areszcie w związku z innymi oskarżeniami, związanymi z malwersacjami związkowych pieniędzy.

Śmieszny wniosek

Z odroczenia sprawy nie byli zadowoleni związkowcy, skarżący Jana M..
- Zależy nam na tym, aby ta sprawa została wyjaśniona - stwierdził przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Dołowych ZG Rudna Piotr Trempała. - W tym przypadku przestępstwo jest ewidentne i wszyscy o tym wiedzą. Chcą zeznawać osoby, których podpisy znalazły się na sfałszowanych dokumentach wyborczych. Natomiast wniosek Jana M., który zażądał badań psychiatrycznych, jest śmieszny. Są to typowe wybiegi. Czy oznacza to, że przez kilka lat, w których kierował związkiem, był niepoczytalny?
Mniej stanowczy w wypowiedziach był adwokat związkowców z Rudnej Andrzej Pruszyński. - Jan M. miał prawo do takiego odroczenia i z niego skorzystał - stwierdził.
Jego zdaniem, sam proces, jeżeli ruszy, nie powinien być skomplikowany. - Przypuszczam, że wszyscy oskarżeni będą chcieli poddać się karze, a wszystko zależeć będzie od tego, na jakich warunkach - dodał A. Pruszyński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska