Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Burmistrz Nowogrodu Bobrzańskiego: wyrok mnie cieszy

Eugeniusz Kurzawa 68 324 88 54 [email protected]
Andrzej Bawłowicz, mieszkaniec wsi Kaczenice, absolwent uczelni zielonogórskich, żona Jolanta (nauczycielka), córka Katarzyna (dziennikarka)
Andrzej Bawłowicz, mieszkaniec wsi Kaczenice, absolwent uczelni zielonogórskich, żona Jolanta (nauczycielka), córka Katarzyna (dziennikarka) Mariusz Kapała
- Wiedziałem, że muszę pozbyć się 10 proc. udziałów w grupie producentów drobiu. Ale nie miałem komu ich zbyć. I sąd podzielił argumenty, które przedstawiłem - mówi burmistrz Andrzej Bawłowicz.

- Jak się czuje "skazaniec", gdy wyrok jest uniewinniający?
- Znakomicie! To było dla mnie bardzo budujące! Naczelny Sąd Administracyjny w Warszawie uchylił zarządzenie zastępcze wojewody lubuskiego, odwołujące mnie ze stanowiska burmistrza Nowogrodu i taki sam wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gorzowie Wlkp. Sąd podzielił w 100 procentach argumenty, które przedstawiłem.

- Uzyskał pan potwierdzenie słuszności swoich kroków. Ale czuł pan niepokój przed ogłoszeniem wyroku 16 maja?
- Jeśli staje się przed takim gremium jak NSA, to zawsze jest niepokój. Orzekał skład trzyosobowy. Co ciekawe, w sądzie pojawiło się Stowarzyszenie Interesu Społecznego Wyzwolenie z Warszawy. Ci ludzie dowiedzieli się o precedensowej w skali sądownictwa administracyjnego rozprawie i byli bardzo zainteresowani wyrokiem.

- No i doczekali się. Przypomnijmy w kilku zdaniach, o co poszło.
- Jako burmistrz zostałem zaprzysiężony 10 grudnia 2010 r. Wcześniej byłem producentem rolnym, prowadziłem fermę drobiu. Wiedziałem, że zgodnie z ustawą antykorupcyjną z 1997 r. o ograniczeniu działalności gospodarczej wójtów i burmistrzów muszę w ciągu trzech miesięcy pozbyć się 10 proc. udziałów w grupie producentów drobiu. Notabene sam ją zakładałem. Tworzyliśmy ją w pięć osób, każdy rolnik miał równo po 20 proc. udziałów. Kłopot w tym, że nie miałem komu zbyć swoich udziałów. Dlaczego? Bo ustawa o grupach producentów z roku 2000 mówi, że "jeden rolnik nie może mieć więcej niż 20 proc. udziałów w grupie". W województwie są 44 grupy producenckie, z tego 16-18 drobiowych. Gdyby któryś z kolegów "od drobiu" z innej grupy kupił ode mnie te 10 proc. udziałów, to od razu złamałby prawo i przekroczył dozwolone 20 proc. udziałów.

- Pat. Wygląda na to, że Sejm spłodził dwie sprzeczne ustawy. I nikt tego nie zauważył?
- Nie! A moja sytuacja, burmistrza i producenta rolnego, okazała się pierwsza i precedensowa w kraju. Dlatego cieszę się, że sąd najwyższego szczebla podszedł do tego ze zrozumieniem. W czasie odczytywania uzasadnienia wyroku padło zdanie, że nie wolno w sposób mechaniczny patrzeć na zapisy ustaw. Fascynujące było to, że sąd przywołał zbliżoną sprawę pani prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz rozpatrywaną przez Trybunał Konstytucyjny.

- Proszę powiedzieć, jak pan w końcu rozwiązał problem ze zbyciem udziałów w grupie hodowców drobiu.
- Kłopot ów rozwiązywałem aż do lipca 2011 r. W końcu, przy ogromnych łamańcach prawno-biurokratycznych, udało się zbyć owe 10 proc. Ale musiałem stworzyć producenta...

- Jak to "stworzyć"?
- Powiedziałem córce, córuś, trudno, ale jesteś już dorosła, więc muszę z ciebie zrobić producenta drobiu...

- Dziecko pomogło tatusiowi. Co teraz?
- Wyzwań nie brakuje. Cały czas trzeba wyciągać gminę z długów. Z 11,3 mln zł zeszliśmy już do 6,5 mln zł długu. Wreszcie zaczynamy inwestować. Ale to już oddzielny temat.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska