Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Burmistrz Ośna Lubuskiego czeka a sprawa śmierdzi

Redakcja
- Skąd mogę wiedzieć, czy to nie są pomówienia - tłumaczy swoją bezczynność burmistrz Stanisław Kozłowski
- Skąd mogę wiedzieć, czy to nie są pomówienia - tłumaczy swoją bezczynność burmistrz Stanisław Kozłowski Beata Bielecka
Burmistrz nie podjął żadnych kroków w sprawie szefowej Ośrodka Pomocy Społecznej, która mogła obronić kupioną pracę magisterską. Nie zainteresowała się tym także prokuratura.

Chcę poczekać na wyniki kontroli, którą w "Gazecie Lubuskiej" zapowiedział rektor Uniwersytetu Szczecińskiego - tłumaczy burmistrz Stanisław Kozłowski.
Przypomnijmy. W Magazynie "GL" z 18-19 czerwca ujawniliśmy treść internetowej korespondencji między pracownicą OPS w Ośnie a firmą, która zarabia na pisaniu na zamówienie różnych prac. Wynikało z nich, że kobieta mogła kupić magisterkę dla swojej szefowej, bo w załącznikach do maili znaleźliśmy całą pracę, obronioną w ub. roku na Uniwersytecie Szczecińskim przez Marię Palczewską, kierowniczkę OPS w Ośnie.
- Nie wiem, w jaki sposób mogła trafić do skrzynki mailowej mojej pracownicy. Oczywiście, że napisałam ją sama - zapewniała nas Palczewska. Szefową OPS jest od 1999 r. Zaczynała jako zwykły pracownik socjalny. Awansowała, mimo że nie miała wyższego wykształcenia. Przyznała, że gdyby nie skończyła studiów, mogłaby stracić stanowisko.

Zadzwoniliśmy na Uniwersytet Szczeciński z informacją, że mamy maile świadczące o tym, że mogło dojść do złamania prawa. Rektor prof. Waldemar Tarczyński zapowiedział, że uczelnia przeprowadzi postępowanie wyjaśniające.
- W zależności od wyników może zostać podjęta decyzja, o której mowa w artykule 193 ustawy z 27 lipca 2005 Prawo o szkolnictwie wyższym (odebranie tytułu - dop. red.) - powiedział nam rektor. Dodał, że Uniwersytet Szczeciński po raz pierwszy ma do czynienia z takim przypadkiem.

Trzy lata plus trzy lata

O sprawie Palczewskiej nikt na razie nie zawiadomił organów ścigania. Gdyby jednak Temida udowodniła jej winę, konsekwencje mogłyby być poważne.
- Za przywłaszczenie cudzej pracy grozi do trzech lat pozbawienia wolności - tłumaczył nam Dariusz Domarecki, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gorzowie. Dodał, że karze podlega nie tylko osoba, która kupiła pracę, ale też autor. Na tym jednak nie koniec. - Za wyłudzenie poświadczenia nieprawdy (uzyskanie tytułu magistra - dop. red.) przez podstępne wprowadzenie w błąd osoby upoważnionej do wystawienia dokumentu (w tym wypadku uczelni - dop. red.) też grozi do trzech lat pozbawienia wolności - podkreślił.
Janusz Kodź, szef prokuratury w Sulęcinie, o sprawie Palczewskiej pierwszy raz usłyszał od nas w środę. - Nie czytałem tego tekstu. Nie mamy prenumeraty gazet - przyznał. Dodał, że prokuratura wszczęłaby postępowanie wyjaśniające, gdyby ktoś powiadomił ją o tym, i uznałaby, że zarzuty są prawdopodobne.

Poczekamy, zobaczymy

Zdaniem części mieszkańców Ośna powinien to zrobić burmistrz. Tak uważa m.in. Janusz Jabłoński, były wiceprzewodniczący Rady Miejskiej. - Gdybym był na jego miejscu, dążyłbym do wyjaśnienia sprawy. Zawiesiłbym kierowniczkę w obowiązkach i poprosił prokuraturę o pomoc - mówił nam. - Gdyby kierowniczka się obroniła, wróciłaby na stanowisko.
Internauta Rafał widzi to tak: - Mam nadzieję, że takie nieetyczne zachowanie swojej podwładnej zostanie szczególnie "docenione" przez jej pracodawcę. Chyba że nie jest ono naganne w systemie wartości tego człowieka.
A inny, o nicku Lotr, napisał: - Pracodawca nie wie, co to jest prawo? Ta pani, mimo artykułu prasowego, pracuje dalej i bierze czynny udział w sesjach rady miejskiej, a winien ją zawiesić do wyjaśnienia postępowania.

Henryk Łapko, szef rady miejskiej, trzyma stronę burmistrza. - Poczekajmy na to, co ustali uniwersytet. Żyjemy w małym środowisku i nie ma co wydawać za wcześnie sądów - skomentował. Dodał, że sprawą magisterski szefowej OPS zajmowały się komisje rady zaraz po publikacji artykułu. Na spotkanie zaprosili Palczewską. Powtórzyła to samo, co nam - że pracę napisała sama. Radni przyjęli to do wiadomości. I też postanowili poczekać na wynik uniwersyteckiego śledztwa.
- Dla mnie to śmierdząca sprawa i radni nie powinni być bezczynni - przekonywał Jabłoński.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska