Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Był bar i przychodnia

TATIANA MIKUŁKO [email protected]
Niektórzy twierdzą że gdyby dostosować pory odjazdów pociągów do potrzeb pasażerów, znaleźliby się chętni na podróże koleją
Niektórzy twierdzą że gdyby dostosować pory odjazdów pociągów do potrzeb pasażerów, znaleźliby się chętni na podróże koleją TOMASZ GAWAŁKIEWICZ
Samorząd wojewódzki dał 26 mln zł dla przewozów regionalnych. Wystarczy, by do końca roku utrzymać w Lubuskiem 151 pociągów. Gdyby tak się nie stało, mieszkańcy Żar i Żagania musieliby zrezygnować z podróży koleją. Od maja z rozkładu jazdy znikłyby wszystkie połączenia przechodzące przez te miasta.

- To nie są dochodowe linie. Mało podróżnych z nich korzysta. Poza tym jeżdżą tam lokomotywy spalinowe, które w utrzymaniu są znacznie droższe niż elektryczne - przekonuje Grzegorz Dwojak, zastępca dyrektora Lubuskiego Zakładu Przewozów Regionalnych w Zielonej Górze.

Był bar i przychodnia

Historia kolejnictwa w Żarach i Żaganiu liczy sobie ponad 150 lat. Pierwsza linia kolejowa, która połączyła te dwa miasta powstała w 1871 r. Przed I wojną światową kilka razy dziennie z żagańskiej stacji odjeżdżały pociągi pospieszne do Wrocławia, Berlina, Drezna, Legnicy i Zgorzelca. Dziś, jak twierdzą podróżni, ciężko jest się z obu miast wydostać. Chyba że samochodem lub autobusem.
- Pamiętam czasy, gdy dworzec tętnił życiem - wspomina kasjerka z Żar. - Jak zaczynałam pracę 14 lat temu był tu bar, przychodnia kolejowa, ogrzewana poczekalnia, przechowywalnia bagażu, pomieszczenie do nadawania przesyłek ekspresowych. Sześć kasjerek pracowało w kasie i sześć w bagażówce. Po dworcu kręcili się magazynierzy, sokiści. A teraz? Jesteśmy cztery w kasie i dyżurny ruchu. Smutno, a w nocy niebezpiecznie, bo menele tu lubią przesiadywać.
Nie lepiej jest na dworcu kolejowym w Żaganiu. Oprócz kas biletowych, działa tam sklepik spożywczy otwierany w godzinach odjazdów pociągów czyli między 5.00 a 6.00 oraz 15.00 a 18.00.

Pracują w nerwach

Z dworca w Żaganiu i Żarach pojechać można do Berlina, Forst, Hamburga, Krakowa, Legnicy, Poczdamu, Wrocławia, Tuplic i Zielonej Góry. Najwięcej połączeń jest na trasie z jednego miasta do drugiego - osiem. Po cztery są do Forst i Legnicy, dwa do Zielonej Góry. Najwięcej pasażerów korzysta z rannych pociągów. Jadą do szkół i do pracy.
- Pamiętam wspaniałe połączenie bezpośrednie z Żar do Warszawy - wspomina żaranin Piotr Zielaskowski. - To był luksus. Dziś muszę dojechać samochodem do Zielonej Góry i wsiąść tam w poranny ekspres do stolicy. Gdyby z Żar było więcej pociągów, choćby do Zielonej, chętnie bym z nich skorzystał.
Kasjerki na obu dworcach przyznają, że bardzo często wysłuchują narzekań podróżnych na marne połączenia.
- Nic na to nie możemy poradzić - mówią. - Same pracujemy w nerwach, bo mniej pociągów oznacza mniej pracy dla nas. A do emerytury pozostało nam ładnych kilka lat.
G. Dwojak twierdzi, że jeszcze za wcześnie, by mówić o losie pracowników, dla których mogłoby zabraknąć pracy, gdyby zlikwidowano pociągi w południowej części województwa. Kilka lat temu, w takich wypadkach, kolejarze godzili się na odprawy i dobrowolną rezygnację z posady lub przeniesienia do innych sekcji.

Kup pan dworzec

W przypadku likwidacji pociągów oba miasta musiałyby rozwiązać problem budynków, w których mieszczą się dworce. Dziś należą one do agencji nieruchomości w Poznaniu. Od niej dzierżawią je przewozy regionalne.
- W takich wypadkach agencja sprzedaje budynek lub oddaje gminom - tłumaczy G. Dwojak.
Z klientami na dworce mógłby być kłopot. W obu miastach są to ogromne budynki, dawno nieremontowane. Czy miasta stać byłoby na przyjęcie takiego podarunku?
- Na pewno mielibyśmy kłopoty z pozyskaniem pieniędzy na zagospodarowanie dworca - przyznaje Sławomir Kowal, burmistrz Żagania. - Pomysłów mamy wiele. Można by tam zrobić mieszkania, biura organizacji pożytku publicznego, świetlice. Nie chciałbym jednak, by kolej w Żaganiu przestała istnieć. Jeżeli ktoś mówi, że do Zielonej Góry o 4.00 jadą tylko trzy osoby, to ja powiem, że są to aż trzy osoby.
Z zagospodarowaniem dworca problem miałby też Roman Pogorzelec, burmistrz Żar. Nie ukrywa jednak, ze taki pomysł chodził mu kiedyś po głowie.
- Wystąpiłem z propozycją, by zrobić tam jakieś muzeum lub dom handlowy - zdradza burmistrz. - Mam jednak nadzieję, ze pociągi w Żarach pozostaną. Kolej strzeliłaby sobie samobója, gdyby je zlikwidowała. Powinna rozwijać połączenia w stronę Wrocławia, Jeleniej Góry, bo sporo naszej młodzieży wyjeżdża w Sudety.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska