Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Był w Chinach, poczuł się źle, w szpitalu w Gdańsku nagrał wideo. Ordynator: Ten pacjent nie miał infekcji wywołanej koronawirusem

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
Przedsiębiorca Maciej Saga z Gdańska o postępowaniu w przypadku podejrzenia zakażenia koronawirusem:  W mojej opinii, procedury żadne w Polsce nie działają.
Przedsiębiorca Maciej Saga z Gdańska o postępowaniu w przypadku podejrzenia zakażenia koronawirusem: W mojej opinii, procedury żadne w Polsce nie działają. Print screen z filmu zamieszczonego na Youtubie/ www.youtube.com/watch?v=BkJblbN6DPQ&feature=youtu.be
- Pacjentów zgłasza się bardzo dużo, ale u żadnego nie stwierdziliśmy dotychczas objawów infekcji koronawirusem - mówi dr Marek Prusakowski, ordynator oddziału chorób zakaźnych Pomorskiego Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy w Gdańsku. - Nie należy wierzyć w informacje, że Polska jest przygotowana na koronawirusa - mówi Maciej Sagal, który zamieścił w internecie relację z wizyt w gdańskich placówkach medycznych. Maciej Sagal był w styczniu w Chinach. Pod koniec lutego poczuł się źle.

Przedsiębiorca Maciej Sagal zamieścił w ubiegłym tygodniu swój reportaż w internecie. Podobnie jak Anna Morawska, pacjentka szpitala w Krotoszynie, w krytyczny sposób oceniał przygotowanie polskich placówek medycznych do walki z infekcjami wywołanymi koronawirusem i stosowanie procedur w polskiej służbie zdrowia.

- W mojej opinii, mimo wielu zapowiedzi, procedury żadne w Polsce nie działają - mówi Maciej Sagal.

Dr Marek Prusakowski, ordynator oddziału chorób zakaźnych Pomorskiego Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy w Gdańsku podkreśla, że placówka jest przygotowana do przyjęć pacjentów z koronawirusem.

- Na szczęście nie było ani jednego pacjenta, który wymagałby diagnostyki w kierunku koronawirusa - mówi dr Marek Prusakowski. - Osób obawiających się o swój stan zdrowia, zgłaszających się do nas jest bardzo dużo, podobnie jak telefonów.
Ordynator dodaje, że większość z owych przypadków była wywołana strachem przed chorobą.

Wideo z wizyty w gdańskich placówkach medycznych

Maciej Sagal to przedsiębiorca, który był w Chinach w interesach, trzy dni w styczniu.

- Leciałem do Chin całkowicie nieświadomy zagrożenia, w naszych mediach jeszcze o koronawirusie się nie mówiło - tłumaczy Maciej Sagal. - Kiedy już byłem w Chinach zaczęły się pojawiać informacje w chorobie, jednak była mowa o mieście Wuhan, czyli ok. tysiąc kilometrów od Szanghaju, gdzie ja przebywałem. Miałem być tam tydzień, ale gdy dowiedziałem się, co się dzieje, przebukowałem lot. Samolot był pełen Chińczyków, którzy udawali się do Włoch, gdzie obecnie panuje epidemia. Miałem obawy, że jeśli nie zaraziłem się w Szanghaju, to mogłem się zarazić w samolocie.

Wideo, które nagrał Maciej Sagal:

Maciej Sagal poczuł się źle w niedzielę 23 lutego (był już wtedy w Gdańsku). Miał suchy, duszący kaszel, gorączkę, bóle mięśniowo-stawowe. Jak sam przyznaje, chciał postępować zgodnie z zaleceniami polskiej służby zdrowia. Zadzwonił do CCHZiG w Gdańsku. Poinformował o objawach, które u niego wystąpiły oraz o swoim pobycie w Chinach. Zalecono mu, by udał się do "zwykłego" lekarza lub zamówił wizytę w domu. Postanowił wówczas zarejestrować swoją wizytę w placówkach medycznych.

- Wszyscy mówią, że trzeba się badać, bo to nie są żarty. Spodziewałem się, że poproszą żebym przyjechał o określonej godzinie, lub kogoś do mnie przyślą. Ja nie chciałem nikogo zarażać - mówi Maciej Sagal.

Koronawirus: aktualizowany raport

Gdańszczanin dotarł do jednej z placówek Nocnej Opieki Chorych w Gdańsku Uberem. Tam został przyjęty. - Wszyscy starali się pomóc, dostałem maseczkę, pielęgniarka przeprowadziła wywiad, lekarz próbował skonsultować mój przypadek z Sanepidem. To wszystko trwało dość długo.

- Otrzymałem od lekarza, do którego trafił ten pacjent telefon z informacją, że ma prawdopodobnie infekcję wirusową. Potwierdziłem, że nie gorączkuje. Zaleciłem, by został odesłany do domu, z zastosowaniem standardowej terapii lekami przeciwwirusowymi, z zastrzeżeniem, że gdyby wystąpiły objawy niewydolności krążeniowej bądź oddechowej, czyli wysoka gorączka, duszności i silny kaszel, ma się zwrócić do pogotowia, które przywiezie go do nas - mówi dr Marek Prusakowski.

W NOCH-u, zdecydowano jednak o przewiezieniu pacjenta ambulansem do PCCHZiG od razu, z zastosowaniem tzw. reżimu bezpieczeństwa (ratownicy medyczni byli ubrani w pełen strój ochronny a pan Maciej otrzymał kolejną maseczkę i okulary).

- Nie było wskazań do badań diagnostycznych w kierunku koronawirusa u tego pacjenta - tłumaczy jednak Marek Prusakowski. - By dochować wszelkiej staranności zatrzymaliśmy go u nas na obserwacji. Wszystkie wyniki badań były w normie, w związku z tym pacjent ten został wypisany do domu, po kilku dniach (przebywał w izolatce).

Procedury w kierunku rozpoznania infekcji wywołanej koronawirusem

Marek Prusakowski tłumaczy, jak wyglądają procedury w kierunku rozpoznania infekcji wywołanej koronawirusem.

- Istnieją trzy podstawowe: u pacjenta musi występować wysoka gorączka, ok. 39 st. C. Musi mieć on cechy ostrej niewydolności oddechowej, czyli silną duszność oddechową z potwornym kaszlem, lub cechy niewydolności krążeniowej - bladość, poty, bóle za mostkiem, stan przedzapaściowy. Kolejnym jest powrót z tzw. podejrzanych miejsc - podkreśla ordynator. - Ten pacjent meldował, że wrócił z Chin, ale miało to miejsce miesiąc wcześniej. Ten okres wskazywał, że nie mamy do czynienia z podejrzeniem koronawirusa. Pozostałych objawów u niego nie było. Kaszel był, ale lekki.

Po internetowej relacji Anny Morawskiej ze szpitala w Krotoszynie (wróciła niedawno z Włoch i USA) kontrolę realizacji procedur w placówkach medycznych zapowiedziało ministerstwo zdrowia. Maciej Sagal, tydzień od nagrania, mimo że nadal kaszle, zaczyna czuć poprawę samopoczucia.

- Nie jestem youtuberem, ale uznałem, że tę sprawę warto pokazać. Nie uderzam w żadną opcję polityczną, choć wszyscy wiemy, jaki rząd obecnie jest u władzy, który odpowiada za służbę zdrowia - mówi Maciej Sagal. - Bez względu na to czy rządzi PiS, PO, Lewica czy Konfederacja, procedury w przypadku takim jak epidemia, powinny być przestrzegane. Uważam, że procedur nikt nie przestrzega.

Co powinien zrobić pacjent, który podejrzewa zarażenie koronawirusem?

Ordynator Marek Prusakowski podkreśla, że w ciągu minionego tygodnia do szpitala zgłosiło się bardzo wielu pacjentów - u żadnego nie stwierdzono objawów wskazujących na infekcję koronawirusem. Telefonów od pełnych obaw mieszkańców również jest bardzo dużo.

- Każdy pacjent, który ma obiektywnie i naprawdę, objawy wskazujące na infekcję koronawirusem, powinien powiadomić pogotowie, które przywiezie go na izbę przyjęć naszego szpitala, gdzie przejdzie stosowną diagnostykę - podkreśla Marek Prusakowski. - Jesteśmy w pełni przygotowani na przyjęcie takich pacjentów.

Od dziś placówki medyczne, w których rozpoznawane są i leczone choroby zakaźne, mają zostać wyposażone w testy w kierunku koronawirusa. Do tej pory próbki były przesyłane do laboratorium w Warszawie, co w opinii Marka Prusakowskiego było mankamentem (Anna Morawska czekała na wynik badania 88 godzin).

W ub. piątek stan podwyższonej gotowości w Pomorskim Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy oraz Uniwersyteckim Centrum Medycyny Morskiej i Tropikalnej zarządził wojewoda Dariusz Drelich. Oznacza to m.in. "gotowości do oddelegowania personelu medycznego" do CCHZiG oraz UCMMiT z czterech innych szpitali.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska