Marcin Siwek jest właścicielem warsztatu samochodowego. W nocy z niedzieli na poniedziałek (26 na 27 grudnia), złodzieje włamali się do jego warsztatu i wynieśli sprzęt wart 10 tys. zł. Policja pojawiła się na miejscu nazajutrz.
- Złodzieje nie zdołali wynieść wszystkiego. Jedna maszyna okazała się zbyt ciężka. Porzucili ją przed wejściem. Musiały być na niej odciski palców. Policjanci stwierdzili jednak, że powierzchnia jest zapylona i nie da się ich zdjąć - irytuje się pan Siwek. - Zostawiliśmy halę i poszliśmy po śladach za bramę. Tam znaleźliśmy kolejną porzuconą rzecz, butlę gazową. Pomyślałem od razu o psie, ale powiedzieli mi, że pies nie pójdzie po śniegu.
W środę, 29 grudnia pan Marcin dostał pismo od policji. Przeczytał w nim, że postępowanie zostało umorzone już we wtorek, 28 grudnia, z powodu niewykrycia sprawcy. Ten sam dokument poinformował pana Siwka o możliwości złożenia skargi, z czego niezwłocznie skorzystał. Kilka dni temu upłynął termin na odpowiedź ze strony policji. Cierpliwość pana Marcina się wyczerpała.
- Nie dość, że mnie zignorowali, to jeszcze nie przepytali sąsiadów i nie zabezpieczyli terenu. Nie potrafiłem wskazać im palcem sprawcy, to zamknęli postępowanie, które toczyło się kilkanaście godzin. Co można zrobić przez ten czas?
Według policji można zrobić dużo. - Policjanci natychmiast przeprowadzili oględziny miejsca zdarzenia. Tego samego dnia funkcjonariusze zespołu kryminalnego przeprowadzili rozpoznanie w tej sprawie. O zdarzeniu został również poinformowany dzielnicowy z tego rejonu - wylicza Lidia Kowalska, rzeczniczka zielonogórskiej policji.
Po wykonaniu wymienionych czynności, zgodnie z przepisami kodeksu postępowania karnego, policjanci umorzyli postępowanie wpisując je do rejestru przestępstw. Takie umorzenie nie kończy jednak czynności wykrywczych prowadzonych przez policję. Informacja o tym zdarzeniu zostaje przekazana do policjantów z pionu karnego, którzy prowadzą działania operacyjne. Jeśli tylko policjanci uzyskają informacje pozwalające na wykrycie sprawcy, zostanie wydane postanowienie o podjęciu na nowo dochodzenia - zapewnia rzeczniczka.
- W takim trybie umarza się sprawy, które nie rokują nadziei na wykrycie. Trudno po jednym dniu stwierdzić, czy sprawa jest do rozwiązania, czy nie - tłumaczy były policjant, który woli pozostać anonimowy. - Poza tym, w tak krótkim czasie nie da się wyczerpać wszystkich możliwości. Prowadząc taką sprawę trzeba objechać komisy, serwisy, przepytać sąsiadów. To wszystko trzeba robić od razu, żeby zabezpieczyć ślady. Wtedy leżał śnieg, w dodatku złodziej lub złodzieje zostawili ślady. Użycie psa było nawet wskazane.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?