Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Była szefowa MCK: - Mogłam postąpić inaczej. Słono za to zapłaciłam

Wojciech Wyszogrodzki, 95 722 53 62, [email protected]
Dorota Janczewska kierowała MCK nieco ponad dwa lata. Wróciła na swoje dawne stanowisko w magistracie.
Dorota Janczewska kierowała MCK nieco ponad dwa lata. Wróciła na swoje dawne stanowisko w magistracie. www.gorzow.pl
Finansami Miejskiego Centrum Kultury radni zajmowali się aż 9 miesięcy. W wydanym niedawno na świat stanowisku krytykują magistrat za brak nadzoru i domagają się głów. - Sprawa jest zamknięta - mówią urzędnicy.

Dorota Janczewska nie jest świeżo upieczonym urzędnikiem. Przez kilka miesięcy 1995 r. kierowała miejskim wydziałem sportu, kultury i sztuki - po śmierci Janusza Słowika a przed nadejściem Lidii Przybyłowicz. Do Miejskiego Centrum Kultury oddelegowano ją z magistratu 17 lutego 2011 r. Zajęła miejsce Ewy Hornik, która dyrektorowała tam od 17 lat. Od 4 marca tego roku szefową MCK jest Sylwia Beech. Dorota Janczewska zrezygnowała po dwóch latach i wróciła do wydziału kultury. - Zniechęcona i zmęczona - mówi wiceprezydent Alina Nowak.

Sama Janczewska przyznaje, że trudno było przekonać do siebie załogę, która 17 lat pracowała pod inną dyrekcją. Ewę Hornik pracownicy zaprosili nawet na spotkanie wigilijne. Do MCK. Wokół nowej dyrektor atmosfera gęstniała coraz bardziej. Do mediów trafiały oskarżenia o łamanie przepisów i brak współpracy ze środowiskiem artystycznym. Od pracowników protestujących w obronie Magnata miała nawet dostawać MMSy z pogróżkami. Gdy w 2012 r. do prezydenta trafiły dwie skargi na szefową MCK, wysłał tam urzędników wydziału kontroli i audytu. Później zarzuty wobec dyr. Janczewskiej sprawdzał też rzecznik dyscypliny finansów publicznych. Ostatecznie sprawę umorzył.

Nie oznacza to, że wszystko było w porządku. W październiku 2012 r. pracownicy dostali wypłatę z opóźnieniem. Dorota Janczewska tłumaczy to niekorzystnym zapisem w regulaminie wynagradzania: - Słyszałam od pracowników, że wcześniej takie sytuacje zdarzały się częściej. Pojawiły się też nieprzewidziane koszty związane z konserwacją drewna egzotycznego czy utrzymaniem wyciągarek. Zaproponowałam, by przesunąć termin wypłaty na początek miesiąca. W okresie przejściowym wypłacilibyśmy wynagrodzenie w dwóch ratach.
Pracownicy zgłosili problem Państwowej Inspekcji Pracy i dyr. Janczewska z własnej kieszeni zapłaciła mandat oraz odsetki za opóźnienie w przelaniu wynagrodzenia.

Kolejnym punktem zapalnym był klub Magnat. Nie przedłużyła umowy na prowadzenie baru z pracownikiem MCK, bo uznała, że osoba odpowiedzialna za działalność artystyczną nie może w tym miejscu zarabiać na piwie. Poza tym kontrola straży pożarnej wykazała tam zagrożenie zdrowia i życia. - Moją winą jest to, że oficjalnie mówiłam o stanie technicznym klubu Magnat i nie bałam się podjąć decyzji. Odpowiadałam za bezpieczeństwo artystów i widzów. Nie rozumiem, dlaczego z racji braku remontów w poprzednich latach miałabym pójść do więzienia - mówi. Dyrektor zamknęła lokal, a zespoły, które zazwyczaj grały w klubie, mogły ćwiczyć w środy piętro wyżej, na dużej scenie MCK. - Muzycy w drodze na środowe próby mówili mi na schodach "dzień dobry", a potem na facebooku pisali "spalić czarownicę" - wspomina. MCK utworzono w 1994 r. (na bazie Zakładowego Domu Kultury Chemik). W pierwszej dotacji instytucja dostała pieniądze na wymianę parkietu dużej sali. Później pieniędzy starczało jedynie na drobne prace. Zdaniem Doroty Janczewskiej, budynek nie był remontowany nawet od 50 lat. Dziś na ten cel należałoby wydać 12 mln zł.

Przez dziewięć miesięcy tego roku sytuacji finansowej MCK (w latach 2010-12) przyglądali się radni z komisji rewizyjnej. Na sesji 27 listopada Marek Surmacz stanął w obronie - jak napisano w stanowisku komisji - księgowej zwolnionej za zawiadomienie miasta o nieprawidłowościach. - To nie była księgowa, a jedynie pracownica księgowości. Po powrocie z kilkumiesięcznego zwolnienia lekarskiego trafiła do kadr. Główny księgowy wcześniej na piśmie zwrócił się do mnie, by ją zwolnić z powodu zaniedbań. To było kilka stron uchybień! No i naruszenie tajemnicy służbowej, upublicznienie dokumentów z danymi osobowymi. Gdzie tu zemsta? - pyta mnie dziś była dyrektor. Mówi, że kilkakrotnie starała się skontaktować z szefem komisji rewizyjnej, by go zaprosić do MCK, by mógł oficjalnie zapoznać się z dokumentami. Ani razu nie odebrał telefonu. Dodaje, że zwolnioną pracownicę księgowości przywrócono do pracy, bo w sądzie dostarczyła dokument, że jest chroniona: - Wcześniej takiego nie miała. Nie jestem głupia, by zwalniać osobę chronioną.

Jak się okazuje, to nie był jedyny problem kadrowy, nad jakim pochylili się radni. - Sądzę, że warto zatrudnić w MCK na etacie akustyka, bo to zmniejszyłoby koszty funkcjonowania instytucji - zaproponował radny Roman Sondej. Tak wynika ze stanowiska komisji. Z tymi danymi nie zgadza się była dyrektor: - Wyliczenia dotyczące kosztu obsługi imprez są kłamliwe, gdyż nie podano wszystkich liczb. Koszt obsługi technicznej imprez to koszt usługi nagłośnienia, którą kupowałam w całości, lub koszty pracownika na etacie, kilku zleceń dla technicznych pracowników obsługi, transportu i dopożyczeń sprzętu. Ten drugi wariant zawsze był droższy niż sama usługa, w którą wkalkulowałam te wszystkie elementy.

Gdy Roman Sondej na sesji domagał się głów osób odpowiedzialnych za sytuację w MCK, magistrat milczał. - Nie ma takiej praktyki, by urząd odpowiadał na stanowisko radnych. Nie był to też czas składania interpelacji czy zapytań. Prezydent czuwał nad sytuacją i zlecił kontrolę. Dyr. Pawlak i ja rozmawiałyśmy o atmosferze w MCK zarówno z panią Janczewską, jak i jej pracownikami. Próbowałyśmy doprowadzić do porozumienia, także w sprawie programu artystycznego - tłumaczy mi dziś wiceprezydent Nowak. Na sesji dostało się też ciężarnej Ewie Pawlak, dyrektor wydziału kultury, za "zignorowanie zaproszenia komisji". - Miałam umówioną wizytę lekarską, zadzwoniłam do przewodniczącego Surmacza i mu to powiedziałam. Zgłosiłam gotowość do współpracy w innym terminie - mówiła. Na sesji usłyszała, że kłamie i prezydent powinien ją ukarać. I za to, i za nadzór nad instytucją. Dyr. Pawlak mówi: - Instytucje kultury mają odrębną osobowość prawną, zarządzają nimi dyrektorzy i za wszystko sami odpowiadają. W wydziale powstają projekty statutów, opiniowane są regulaminy organizacyjne instytucji kultury, projektowane są wysokości dotacji - nadzorujemy merytorycznie działalność statutową i wykorzystanie pieniędzy z budżetu. A kontrole przeprowadzać może jedynie wydział kontroli i audytu. Prezydent skierował sprawę do rzecznika dyscypliny finansów publicznych. Ten nie dopatrzył się naruszenia przepisów i wydał decyzję o umorzeniu. Tak więc sprawę należy uznać za wyjaśnioną i zamkniętą.

A czy osoba, która nadzorowała instytucje kultury, a potem w niesławie musiała odejść z jednej z nich, powinna wrócić do urzędu? - Ewentualne konsekwencje wyciąga się tam, gdzie pełniono funkcję. W urzędzie pani Janczewska nie zajmuje się instytucjami kultury, ma zupełnie inny zakres obowiązków. Pracuje dobrze i nie mam do niej zastrzeżeń. Jest świetnie przygotowana do wykonywania powierzonych zadań - mówi dr Pawlak.

Dorota Janczewska nie miała dotychczas okazji zaprezentować swojej wersji zdarzeń. Dla nas robi wyjątek. Widać, że sprawa jej ciąży. Warto było iść do MCK? - A zbudował pan kiedyś coś? Kiedy przyszłam, amfiteatr był zamarzniętą dziurą. Nic nie było jeszcze zbudowane. Ogłaszałam przetarg nieograniczony na siedziska. Warto przeżyć taką inwestycję, współpracować z fantastycznymi ludźmi na budowie, tworzyć coś niesamowitego - mówi. Kolejny raz widzę wzruszenie. Podkreśla, że w pierwszym sezonie w amfiteatrze było aż 9 imprez, a obiekt po remoncie otwarto dopiero 29 lipca. W 2012 r. m.in. z biletów i wynajmu do kasy MCK wpadło 600 tys. zł, no i entuzjastyczne recenzje zebrały obchody 755-lecia miasta oraz koncerty, jakie za jej dyrekcji odbyły się w amfiteatrze...

Czy dziś coś by zmieniła? - Wielokrotnie analizowałam tę sytuację i wyrzucałam sobie, że mogłam postąpić inaczej. Słono za to zapłaciłam - przyznaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska