Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Byli mistrzowie. Dziś, niestety tylko królowie niemocy

Andrzej Flügel
Andrzej Flügel
Moim zdaniem
Moim zdaniem Tomasz Gawałkiewicz
No i stało się jak można było przypuszczać. Piast został mistrzem Polski. Jako wieloletni kibic Legii gratuluję zespołowi z Gliwic, bo zwyczajnie zasłużył na ten tytuł.

Najbardziej ubawił mnie właściciel Legii przed ostatnią kolejką apelując do piłkarzy poznańskiego Lecha żeby na poważnie zagrali w ostatnim meczu w Gliwicach. Powinien wcześniej zaapelować do swoich piłkarzy żeby wreszcie wygrali swój mecz! To jak najmocniejsza drużyna w kraju, mająca największy budżet, oddała ten tytuł jest wręcz majstersztykiem niemocy. Już mocniej tego spieprzyć się nie dało. Zespół nie potrafił wygrać w czterech ostatnich spotkaniach, zawodnicy wyglądali naprawdę żałośnie, wręcz oddając rywalowi tytuł na tacy. Pomyśleć, że jeszcze niedawno Legia potrafiła zremisować z galaktycznym Realem w Lidze Mistrzów, a dziś daje się ogrywać, przy całym szacunku, Piastowi. Skoro w jednym sezonie trzy razy zmienia się trener, każdy ma inną koncepcję i każdy sprowadza zestaw swoich zawodników, to nie ma się co dziwić, że w klubie są nawet nieźli piłkarze, ale nie ma drużyny... Będę oczywiście kibicował Piastowi w eliminacjach Ligi Mistrzów, ale czarno to widzę. Zresztą nasze pozostałe ekipy w europejskich pucharach, niestety, też.

Kiedy w 1992 roku powoływano w miejsce Pucharu Europy Ligę Mistrzów nie przypuszczałem, że przez następne 27 lat nasze zespoły tylko trzy razy zagrają w fazie grupowej. Wydawało mi się, że może nie co roku, ale co pewien czas nasz najlepszy zespół tam się pojawi. A przecież wówczas byliśmy w porównaniu z Europą zaledwie ubogim krewnym. Stadiony większości zespołów ówczesnej pierwszej ligi nie miały oświetlenia, podgrzewane murawy wydawały się instalacją z innego świata. Smutne, wielkie stadiony ze zgniłymi ławkami i bieżniami lekkoatletycznymi dookoła boiska były czymś zupełnie innym niż obiekty na zachodzie. Pamiętam pierwszy wyjazd na mecz Ligi Mistrzów. Było to w grudniu 1993 roku kiedy samochodem marki polonez udaliśmy się na mecz Ligi Mistrzów do Turynu na mecz AC Milan - FC Porto. To był szok. Biuro prasowe na stadionie w niczym nie przypominało przaśnych pomieszczeń na naszych obiektach, na trybunę wjeżdżaliśmy windą. Miałem świetne miejsce, hostessy roznosiły napoje, dane na temat widzów, składów, obsady sędziowskiej leżały na pulpicie. Po meczu dostałem wydruk ze składami, zmianami i wszystkimi potrzebnymi danymi. Kiedy tak usiadłem na San Siro przypominałem sobie polskie kluby gdzie czasem trudno było czegokolwiek się dowiedzieć, wejścia na trybunę bronił pan Władek, który wpuszczał na nią ,,po uważaniu”, a skład trzeba było odpisać ze... szkolnej tablicy wiszącej na korytarzu. Pomyślałem sobie: kiedy u nas będzie podobnie...

I co? Jest. Niestety tylko pod względem organizacyjnym. Tu rzeczywiście nie mamy się czego wstydzić. Jeśli chodzi o poziom gry, walkę i pozycję naszych drużyn w Europie zostaliśmy daleko w tyle i wyprzedziły nas kraje, których kluby, jak się zdawało, są nawet słabsze od naszych. Nie potrafię zrozumieć dlaczego.

od 7 lat
Wideo

Pensja minimalna 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska