- Produkcja w Romeo jest wygaszona, a firma w stanie likwidacji, lecz to trochę trwa, gdyż trzeba czekać na wykreślenie w Krajowym Rejestrze Sądowym - informuje Paweł Michlik, ostatni prezes zakładu, potem likwidator. - Majątek jest wyprzedawany, ale na ten temat nie wypowiadam się. Bez zmian działa na terenie Romeo stolarnia i drukarnia, które wcześniej dzierżawiły tu pomieszczenia.
Co ważne przynajmniej dla kilkudziesięciu pracownic, P. Michlik wraz z Aldoną Hoffman, byłą szefową produkcji w Romeo, za zgodą niemieckiego właściciela, powołał spółkę cywilną AlPa, która zatrudniła ok. 50 szwaczek. - Nadal szyjemy, gdyż ważne jest, żeby wykorzystać potencjał pracowniczy i bazę sprzętową - stwierdza Michlik. - Chcemy utrzymać się na rynku krajowym i próbować zdobyć zagraniczny.
Niemcy zamknęli - W spółce pracuje się bardzo dobrze, roboty jest dużo - stwierdza Małgorzata Matula, pracownica Romeo, która została zatrudniona w nowym-starym miejscu. I tutaj też znalazła się największa grupa romeowskich szwaczek.
Mniejsza grupa zatrudniła się w firmie szyjącej odzież ochronną, część pań poszukała pracy indywidualnie. Generalnie jednak w mieście zauważalnie wzrosło bezrobocie. - To widać choćby podczas zakupów - mówi kobieta nie związana z Romeo.
- Zarejestrowanych jako bezrobotne jest 180 osób, z czego 20 ma prawo do świadczeń przedemerytalnych - mówi Maria Hryniak, kierowniczka Powiatowego Urzędu pracy w Nowym Tomyślu.
Przypomnijmy, iż o zamknięciu przedsiębiorstwa 13 listopada ub. r. zdecydowało walne zgromadzenie właścicieli, czyli niemiecki koncern Ahlers A.G.
- Większość załogi, dotyczy to około 90 proc. pracowników, otrzyma wypowiedzenia trzymiesięczne - przewidywał jesienią P. Michlik i deklarował: - Pracownicy dostaną odprawy.
Próbowali pomóc Były jeszcze próby pomocy zatrudnionym w Romeo ze strony samorządu. Burmistrz Leszek Leśny zaprosił załogę do centrum kultury. Przyszła połowa licząc na oferty (nielicznych) pracodawców.
- Jesteśmy w szoku - powiedziały nam wtedy kobiety. - Mam prawie 35 lat pracy w zakładzie i nie myślę już o nowej robocie, tylko żeby się załapać na pomostówkę - rzuciła wtedy Małgorzata Grychta. Dziś z powodu choroby jest na zwolnieniu lekarskim. Twierdzi, iż większość jej koleżanek „siedzi i czeka na pracę”.
Na portierni Romeo wiszą oferty pracy: „Dam szycie lekkie - chałupniczo, tel. ...” - brzmi jedna z nich. „Zatrudnię pracownika do krojenia pieczywa” - mówi druga. Jest też propozycja ze Szwalni Antpol w Zbąszyniu, producenta pokryć meblowych. Niewiele.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?