Sebastian Ciemnoczołowski od ubiegłego miesiąca rozszerzył ekipę doradców Janusza Kubickiego. Zarabia 6 tys. zł brutto. Jego główne zadanie to poprawa relacji prezydenta z rozmaitymi środowiskami i grupami społecznymi. Zatrudnienie byłego burmistrza Kargowej, a ostatnio szefa domu kultury w Sławie wzbudza wśród zielonogórzan wiele emocji. Ludzie są podzieleni.
- Prezydent sam powinien zadbać o kontakty z mieszkańcami, przecież od tego jest. To myśmy go wybrali - uważa Janusz Wybrański. Inni wskazują na fakt, że pensja, którą zaproponował Ciemnoczołowskiemu jest zdecydowania za wysoka. - Dla mnie to kolejna wtopa pana prezydenta. Co to znaczy, "doradca"? W czym ma doradzać? Jest PR - owcem z profesjonalnej firmy? Nie, jest kolegą pana prezydenta - pisze na forum "Gazety Lubuskiej" internauta.
Zobacz też: Pierwszy ślub poza urzędem. Pobrali się przed Zamkiem w Kożuchowie (zdjęcia)
Ale sporo głosów broni decyzji Kubickiego. - Sześć tysięcy złotych? To wcale nie jest tak dużo. A prezydent ma prawo zatrudniać doradców, żeby tylko rządzenie szło jak najsprawniej - uważa Bartosz Kręgiel. Roman Krępa przypomina, że Ciemnoczołowski ma, mimo młodego wieku, olbrzymie doświadczenie w samorządzie. I na pewno pomoże w rozwoju miasta. - Był wicemarszałkiem, ma kontakty z politykami z Warszawy, rządził w Kargowej. Myślę, że na pewno się przyda - uważa.
Etat dla Ciemnoczołowskiego dziwi opozycję. - Prezydent ma prawo zatrudniać doradców, ale nie spodziewałem się, że jednym z nich zostanie akurat Sebastian. To ewidentne zbliżenie się Janusza Kubickiego do PO, które umożliwi dalsze zatrudnianie ludzi z tej partii w magistracie - komentuje radny PiS Jacek Budziński.
Nieco inaczej do sprawy podchodzi Tomasz Nesterowicz. Radny SLD przez wiele lat był doradcą i najbliższym współpracownikiem prezydenta. Ostatnio jednak drogi obu panów się rozeszły. - Patrząc na to, jak wystartowała trzecia kadencja, to można odnieść wrażenie, że powstał duży bałagan. Prezydent chyba nie do końca sobie radzi z rządzeniem. Dlatego zatrudnienie Sebastiana Ciemnoczołowskiego, którego znam i cenię, uważam za dobre posunięcie. Może rzeczywiście pora, żeby do magistratu przyszedł ktoś kompetentny - zauważa Nesterowicz. - Choć wolałbym, aby w gronie doradców Janusza Kubickiego znalazł się Wadim Tyszkiewicz. Może wtedy zielonogórzanie szukaliby pracy na miejscu, a nie w Londynie.
Jak sprawę komentuje Ciemnoczołowski? Czy w Sławie mogą się czuć oszukani, po tym, jak zostawił dom kultury? - Z tamtejszym burmistrzem rozstałem się w bardzo dobrych relacjach. Pozostawiłem przygotowaną koncepcję rozwoju ośrodka, opracowałem plan działania na sezon wakacyjny. Wszystko dopięliśmy na ostatni guzik i przez ten okres nie będzie szybkiej potrzeby znalezienia zastępcy na moje miejsce - odpowiada Ciemnoczołowski. I dodaje, że z Kubickim zna się od dawna. - Od czasów, kiedy jeszcze byłem wicemarszałkiem. Razem projektowaliśmy budowę strefy w Nowym Kisielinie. To ja zleciłem powstanie tamtejszej obwodnicy. Potem Janusz przyjeżdżał do mnie do Kargowej, widział, co robię. Rozumiem, że docenia moją pracę i to on mnie zatrudnia, a nie żadna partia - odpiera zarzuty.
Według Ciemnoczołowskiego doradcy są potrzebni prezydentowi. - Miasto, szczególnie po połączeniu, jest bardzo duże. A rządzący tylko jeden. Często nie jest w stanie fizycznie odpowiedzieć na wszystkie pytania. Poza tym już niedługo ruszymy z procesem konsultacji społecznych związanych z największymi pieniędzmi, jakie niedługo trafią do Zielonej Góry. Ważne, żeby mieszkańcy współdecydowali o tym, gdzie trafią. A ja będę koordynatorem tych konsultacji - podsumowuje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?