Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były górnik przyszedł z pomocą tonącym dosłownie w ostatniej chwili

Tomasz Krzymiński
- Podpłynąłem łodzią i znalazłem jednego z tych mężczyzn, wciągnąłem go na pokład i przewiozłem na brzeg - opowiada Marian Szarkowski.
- Podpłynąłem łodzią i znalazłem jednego z tych mężczyzn, wciągnąłem go na pokład i przewiozłem na brzeg - opowiada Marian Szarkowski. fot. Tomasz Krzymiński
Była już noc, gdy Marian Szarkowski wskoczył do łódki, by ratować tonących. Jednego dociągnął na swojej łódce do brzegu. Drugiego niestety nie znalazł.

Głogowianin wypoczywa nad Jeziorem Tarnowskim Dużym. Ma 51 - lat, od niedawna jest na zasłużonej górniczej emeryturze. Wolny czas najchętniej spędza w kempingu w Jodłowie. Teraz jest tam uznawany za bohatera.

Wszystko wydarzyło się późnym wieczorem. M. Szarkowski odpoczywał w przy swoim kempingu i szykował się na ryby na następny dzień. Wtedy usłyszał nawoływania.

- Myślałem, że to z szuwarów nieopodal brzegu. Wziąłem latarkę, wsiadłem do łodzi i zacząłem szukać - opowiada głogowianin.

Popłynęli w nocy

Wieczorem z pobliskiego Jodłowa trzech mężczyzn wypłynęło łódką. Około 22.00 wracali z drugiego końca jeziora, ale już tylko dwaj. Trzeci wolał przejść kilka kilometrów na piechotę. Szczególnie, że uczestnicy rejsu trochę wypili. Byli już około 300 metrów od brzegu, gdy wydarzyła się tragedia.

- Z naszych ustaleń wynika, że gdy wracali, jeden z nich wstał, zachwiał się i wpadł do wody - relacjonuje Tomasz Szuda, rzecznik wschowskiej policji. - Kolega usiłował przyjść mu z pomocą. Podał rękę i próbował wciągnąć na pokład. Wtedy łódka się wywróciła i obaj wpadli do wody.

Łodzią płynęli mieszkańcy Jodłowa w wieku 59 i 50 lat.

- Słyszałem ich przez cały czas, słyszałem jak rozmawiali - opowiada M. Szarkowski. - Zaniepokoiło mnie, gdy ucichli.

Dlatego wtedy baczniej zaczął przysłuchiwać się dźwiękom dobiegającym z jeziora. - Gdy pływałem i szukałem po szuwarach, znów dobiegło mnie wołanie - mówi głogowianin. - On już ostatkiem sił unosił się na wodzie. Trzymał się trapu, który wypadł z łodzi.

Kolejny uratowany

Głogowianin wciągnął go na pokład swojej łódki. Gdy 50 - latek był bezpieczny, wrócił szukać jego dziewięć lat starszego kolegi. Wtedy przyjechali strażacy i ratownicy. Drugiego mężczyzny nie udało się uratować. Dzień później jego ciało wyłowili nurkowie.

M. Szarkowski, który uratował życie 50 - latkowi, nie czuje, że zrobił coś wyjątkowego. - Po prostu trzeba było pomóc człowiekowi - wyjaśnia.

Nie bał się, bo gdy pracował pod ziemią, miał do czynienia z bardzo dramatycznymi sytuacjami. - To drugi człowiek, któremu uratowałem życie w wodzie - mówi mężczyzna. - Jako młody chłopak wyciągnąłem ze stawu w Nowej Soli chłopaka - wspomina. - Wtedy nie umiałem pływać, ale skoczyłem, bo się topił.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska