Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były gwałty, ataki i strach, a dziś śledztwo umorzone

Piotr Jędzura 68 324 88 46 [email protected]
Policja pracuje na miejscu napadu gwałciciela na mieszkankę Krośna Odrzańskiego. Potem okazało się, że kobieta wszystko zmyśliła.
Policja pracuje na miejscu napadu gwałciciela na mieszkankę Krośna Odrzańskiego. Potem okazało się, że kobieta wszystko zmyśliła. fot. Mariusz Kapała
Trzy ofiary, pięć fałszywych zgłoszeń, setki policjantów w akcji, blokady na drogach, specjaliści z komendy głównej... Rok temu wszyscy szukali gwałciciela. Teraz umorzono śledztwo w sprawie, o której mówił cały kraj.

Wczoraj dowiedzieliśmy się, że śledztwo w sprawie ataków na kobiety zostało umorzone. Prokurator wylicza trudności, na jakie natykali się śledczy. - Przede wszystkim nie mieliśmy materiału biologicznego, który można było porównać z ewentualnymi podejrzanymi o ataki - wyjaśnia prokurator Grzegorz Szklarz z zielonogórskiej prokuratury okręgowej. Zebrane dowody nie pozwoliły nawet na wytypowanie osób podejrzanych. - Problemem była również pora napadów. Dochodziło do nich wieczorami, z tego powodu nie było żadnych świadków zdarzeń - mówi prokurator Szklarz. Dochodzeniu nie sprzyjał też stres kobiet, które stały się ofiarami dewianta lub dewiantów. - Poszkodowane nie były w stanie podać szczegółowego portretu pamięciowego napastnika - informuje prokurator Szklarz.

Policjanci i śledczy przez kilka miesięcy działali niemal po omacku. Mieli tylko przypuszczenia i domysły. Śledztwo stało w miejscu. W końcu sprawa poszukiwania gwałciciela lub gwałcicieli (pod uwagę brano kilku sprawców) została umorzona. - Powodem takiej decyzji jest brak wykrycia sprawcy bądź sprawców - informuje prokurator Szklarz.

Jedynym faktem w sprawie jest to, że w Zielonej Górze doszło do trzech ataków. - Dwa to gwałty, jeden - usiłowanie zgwałcenia - wyjaśnia prokurator Szklarz. Byłoby jeszcze czwarte śledztwo. Jedna z ofiar nie złożyła jednak wniosku o ściganie. Śledztwo w takim wypadku nie zostało wszczęte.

Dziś cytujemy prokuraturę, bo nie ma nowych faktów w historii gwałciciela, ale wciąż pamiętamy psychozę strachu, która zaczęła się 25 stycznia ub.r. Na redakcyjną pocztę mailową przyszedł suchy policyjny komunikat. Poszukiwani byli sprawcy trzech brutalnych napadów na kobiety. Jednej z ofiar napastnik żyletką pociął twarz. Jako pierwsi dowiedzieliśmy się, że chodzi o gwałty. Policja nie zdradzała żadnych szczegółów, a po mieście już krążyły opowieści o wampirze, mnożyły się relacje z rzekomych napadów, gwałciciel był widziany w kilku miejscach naraz. Codziennie do redakcji docierała masa pytań od mieszkańców i zgłoszeń: "mamy jego zdjęcie", "widziałam go przy swoim domu", "wczoraj zaatakował kobietę w autobusie". W Zielonej Górze wybuchła panika. Kobiety bały się dewianta, przestały wychodzić same po zmroku. Tylko 31 stycznia ub.r. dostaliśmy zawiadomienia o 10 gwałtach i trzech zabójstwach dziewczyn. Zwyrodnialec miał napadać w masce chirurgicznej. Nocami ulice pustoszały. Ludzie sami szukali napastnika. Policjanci obawiali się linczów.

Gwałciciel zaatakował w sumie 10 razy. W różnych miejscowościach woj. lubuskiego... Psychoza sięgnęła zenitu. Policja organizowała blokady na drogach. Kontrolowano większość samochodów. Dewianta szukali najlepsi lubuscy policjanci i specjaliści z Komendy Głównej w Warszawie. Zuchwały i nieuchwytny gwałciciel lub gwałciciele sterroryzowali region.

Pojawiły się portrety pamięciowe, rozwieszane na drzewach, klatkach schodowych, w witrynach sklepów i kiosków. Gwałciciela obawiano się również w Gorzowie Wlkp.
Nagle okazało się, że pięć zgłoszeń to fałszywe alarmy. Napady i gwałty zmyśliły kobiety z Krosna Odrzańskiego, Leśniowa Wielkiego, Gozdnicy, Gubina oraz 16-latka ze Świdnicy. To był kolejny szok. Ludzie pytali - dlaczego? Dorosłe, które zostały oskarżone, chciały się "pokazać". Sprawą 16-latki zajął się sąd dla nieletnich. Tłumaczyła się problemami w szkole...

Dziś sprawy już nie ma. Za to sprawca bądź sprawcy trzech ataków pozostają na wolności.

Dlaczego kobiety wymyślały gwałty? - przeczytasz w sobotnio-niedzielnym ,,Magazynie GL".

Kalendarium: jak gwałciciel paraliżował region

25 stycznia 2010 r.
Zielonogórska policja przysyła do redakcji komunikat o poszukiwaniu sprawcy trzech napadów na kobiety. Jednej z ofiar bandyta żyletką pociął twarz.

26 stycznia 2010 r.
Ustalamy, że chodzi nie tylko o napady, ale o gwałty. Policja nie zdradza jednak żadnych szczegółów. Publikacja w portalu "GL" wywołuje burzę wśród internautów.

27 stycznia 2010 r.
W mieście panika. W różnych miejscach ludzie zaczęli dostrzegać mężczyzn podejrzanych o gwałty. Na ulicach pojawiają się grupki mężczyzn, szukających dewianta.

28 stycznia 2010 r.
Zaczyna się wielka dezinformacja. Pojawiają się plotki o różnych gwałtach oraz jego ofiarach. Jedna z kobiet miała widzieć zboczeńca, który szedł za nią do klatki schodowej. Zielonogórska policja nie zdradza szczegółów sprawy. Policja powołuje specjalny zespół, którego zadaniem było poszukiwanie zboczeńca. W jego skład wchodzą najlepsi policjanci kryminalni.

31 stycznia 2010 r.
Ludzie donieśli już o 10 gwałtach i trzech zabójstwach dziewczyn. Policja informacji nie potwierdza. Plotka goni plotkę. Zwyrodnialec miał napadać w masce chirurgicznej. Nocami ulice pustoszeją. Informacje weryfikujemy w biurze prasowym policji. Nie ma potwierdzenia.
Kobiety boją się same wychodzić z domów. Ze sklepów znika gaz obezwładniający, na szkoleniach z samoobrony robi się wielki ruch. Po zboczeńcu nie ma śladu.

3 lutego 2010 r.
Gwałciciel atakuje w Świdnicy koło Zielonej Góry. Napada na młodą dziewczynę i ucieka. Ofiara jest pocięta. Policja potwierdza zdarzenie. Znowu nie ma konkretnych śladów. Śledczy podejrzewają, że za zdarzeniami stoją różne osoby. Pojawia się teza, że inny zboczeniec wykorzystał sytuację z Zielonej Góry i zaatakował. Nie wyklucza się też jednego sprawcy.
Psychoza sięga zenitu. Rozszerza się na region. Do Zielonej Góry przyjeźdżąją wszystkie ogólnopolskie stacje telewizyjne oraz prasa. Zboczeniec staje się głównym krajowym tematem.

8 lutego 2010 r.
Pojawia się informacja o próbie gwałtu w Lubsku. Po gwałcicielu nadal nie ma śladu. Policja zatrzymuje różnych mężczyzn wskazywanych przez ludzi. Sprawdza wszystkie osoby, które miały na sumieniu przestępstwa seksualne. Pula nagród za informacje pomocne w śledztwie wyni 23 tys. zł. 20 tys. zł przekazał prezydent Zielonej Góry Janusz Kubicki. Na informacje o gwałcicielu czekała firma ochroniarska z Zielonej Góry.

10 lutego 2010 r.
Do poszukiwań zboczeńca włączają się specjaliści z Komendy Głównej Policji w Warszawie.

12 lutego 2010 r.
Dwa nowe napady. Najpierw próba gwałtu w Krośnie Odrzańskim. Po chwili brutalny gwałt w Leśniowie Wielkim. Ofiara widzi dwóch sprawców. Odjeżdżają samochodem osobowym. Zuchwale unikają policyjnej blokady.

13 lutego 2010 r.
Pula nagród za pomoc w złapaniu gwałciciela wynosi już 40 tys. zł. Nagrody wyznaczyli: prezydent Zielonej Góry, firma ochroniarska, zielonogórska policja, wójt Świdnicy Adam Jaksulski, ówczesny burmistrz Krosna Odrz. Andrzej Chinalski, burmistrz Czerwieńska Piotr Iwanus i wójt gminy Zielona Góra Mariusz Zalewski.
Policja ustala DNA sprawcy. Tymczasem do funkcjonariuszy dociera zgłoszenie gwałtu w Gubinie. Zgłaszająca podaje rysopis sprawcy podobny do tego z porterów pamięciowych. Niemal 100 policjantów jedzie szukać gwałciciela.

16 lutego 2010 r. Żagańska policja zostaje wezwana przez 33-latkę z Gozdnicy, która w nocy została napadnięta na ulicy przez nieznanego mężczyznę. Napastnik podobno szarpał ją, pokaleczył twarz i uciekł. Kobieta podała rysopis napastnika podobny do podawanego w mediach. Poinformowała jednocześnie, że w miejscu, gdzie ją napadnięto, widziała zaparkowany mały biały samochód.

17 lutego 2010 r.
Ofiara z Krosna Odrzańskiego przyznaje, że gwałt wymyśliła. Tak samo jak ofiara z Gozdnicy. Policjanci przeprowadzają rozeznanie w terenie. Dzielnicowy z Gozdnicy stwierdza, że ofiara już kiedyś zgłaszała napady, a także ciąże, których nie było.

20 lutego 2010 r.
Gwałtu w Leśniowie Wielkim nie było. Ofiara podawała różne wersje zdarzenia. W końcu wychodzi, że chciała się pokazać... w telewizji.

4 marca 2010 r.
Okazuje się, że 16-latka zaatakowana przez gwałciciela w Świdnicy, również wymyśliła napad. Jako powód podaje problemy osobiste oraz w szkole. Dlatego wymyśliła napad. Sama również się pokaleczyła.

Kolejne miesiące
Kobiety, które złożyły fałszywe zawiadomienia o gwałtach, stanęły za to przed sądami. Sprawa 16-latki trafiła do sądu dla nieletnich.

Styczeń 2011 r.
Sprawa została umorzona z powodu niewykrycia sprawców trzech zdarzeń w Zielonej Górze. Tylko te trzy zgłoszenia były prawdziwe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska