Wczoraj dowiedzieliśmy się, że śledztwo w sprawie ataków na kobiety zostało umorzone. Prokurator wylicza trudności, na jakie natykali się śledczy. - Przede wszystkim nie mieliśmy materiału biologicznego, który można było porównać z ewentualnymi podejrzanymi o ataki - wyjaśnia prokurator Grzegorz Szklarz z zielonogórskiej prokuratury okręgowej. Zebrane dowody nie pozwoliły nawet na wytypowanie osób podejrzanych. - Problemem była również pora napadów. Dochodziło do nich wieczorami, z tego powodu nie było żadnych świadków zdarzeń - mówi prokurator Szklarz. Dochodzeniu nie sprzyjał też stres kobiet, które stały się ofiarami dewianta lub dewiantów. - Poszkodowane nie były w stanie podać szczegółowego portretu pamięciowego napastnika - informuje prokurator Szklarz.
Policjanci i śledczy przez kilka miesięcy działali niemal po omacku. Mieli tylko przypuszczenia i domysły. Śledztwo stało w miejscu. W końcu sprawa poszukiwania gwałciciela lub gwałcicieli (pod uwagę brano kilku sprawców) została umorzona. - Powodem takiej decyzji jest brak wykrycia sprawcy bądź sprawców - informuje prokurator Szklarz.
Jedynym faktem w sprawie jest to, że w Zielonej Górze doszło do trzech ataków. - Dwa to gwałty, jeden - usiłowanie zgwałcenia - wyjaśnia prokurator Szklarz. Byłoby jeszcze czwarte śledztwo. Jedna z ofiar nie złożyła jednak wniosku o ściganie. Śledztwo w takim wypadku nie zostało wszczęte.
Dziś cytujemy prokuraturę, bo nie ma nowych faktów w historii gwałciciela, ale wciąż pamiętamy psychozę strachu, która zaczęła się 25 stycznia ub.r. Na redakcyjną pocztę mailową przyszedł suchy policyjny komunikat. Poszukiwani byli sprawcy trzech brutalnych napadów na kobiety. Jednej z ofiar napastnik żyletką pociął twarz. Jako pierwsi dowiedzieliśmy się, że chodzi o gwałty. Policja nie zdradzała żadnych szczegółów, a po mieście już krążyły opowieści o wampirze, mnożyły się relacje z rzekomych napadów, gwałciciel był widziany w kilku miejscach naraz. Codziennie do redakcji docierała masa pytań od mieszkańców i zgłoszeń: "mamy jego zdjęcie", "widziałam go przy swoim domu", "wczoraj zaatakował kobietę w autobusie". W Zielonej Górze wybuchła panika. Kobiety bały się dewianta, przestały wychodzić same po zmroku. Tylko 31 stycznia ub.r. dostaliśmy zawiadomienia o 10 gwałtach i trzech zabójstwach dziewczyn. Zwyrodnialec miał napadać w masce chirurgicznej. Nocami ulice pustoszały. Ludzie sami szukali napastnika. Policjanci obawiali się linczów.
Gwałciciel zaatakował w sumie 10 razy. W różnych miejscowościach woj. lubuskiego... Psychoza sięgnęła zenitu. Policja organizowała blokady na drogach. Kontrolowano większość samochodów. Dewianta szukali najlepsi lubuscy policjanci i specjaliści z Komendy Głównej w Warszawie. Zuchwały i nieuchwytny gwałciciel lub gwałciciele sterroryzowali region.
Pojawiły się portrety pamięciowe, rozwieszane na drzewach, klatkach schodowych, w witrynach sklepów i kiosków. Gwałciciela obawiano się również w Gorzowie Wlkp.
Nagle okazało się, że pięć zgłoszeń to fałszywe alarmy. Napady i gwałty zmyśliły kobiety z Krosna Odrzańskiego, Leśniowa Wielkiego, Gozdnicy, Gubina oraz 16-latka ze Świdnicy. To był kolejny szok. Ludzie pytali - dlaczego? Dorosłe, które zostały oskarżone, chciały się "pokazać". Sprawą 16-latki zajął się sąd dla nieletnich. Tłumaczyła się problemami w szkole...
Dziś sprawy już nie ma. Za to sprawca bądź sprawcy trzech ataków pozostają na wolności.
Dlaczego kobiety wymyślały gwałty? - przeczytasz w sobotnio-niedzielnym ,,Magazynie GL".
Kalendarium: jak gwałciciel paraliżował region
25 stycznia 2010 r.
Zielonogórska policja przysyła do redakcji komunikat o poszukiwaniu sprawcy trzech napadów na kobiety. Jednej z ofiar bandyta żyletką pociął twarz.
26 stycznia 2010 r.
Ustalamy, że chodzi nie tylko o napady, ale o gwałty. Policja nie zdradza jednak żadnych szczegółów. Publikacja w portalu "GL" wywołuje burzę wśród internautów.
27 stycznia 2010 r.
W mieście panika. W różnych miejscach ludzie zaczęli dostrzegać mężczyzn podejrzanych o gwałty. Na ulicach pojawiają się grupki mężczyzn, szukających dewianta.
28 stycznia 2010 r.
Zaczyna się wielka dezinformacja. Pojawiają się plotki o różnych gwałtach oraz jego ofiarach. Jedna z kobiet miała widzieć zboczeńca, który szedł za nią do klatki schodowej. Zielonogórska policja nie zdradza szczegółów sprawy. Policja powołuje specjalny zespół, którego zadaniem było poszukiwanie zboczeńca. W jego skład wchodzą najlepsi policjanci kryminalni.
31 stycznia 2010 r.
Ludzie donieśli już o 10 gwałtach i trzech zabójstwach dziewczyn. Policja informacji nie potwierdza. Plotka goni plotkę. Zwyrodnialec miał napadać w masce chirurgicznej. Nocami ulice pustoszeją. Informacje weryfikujemy w biurze prasowym policji. Nie ma potwierdzenia.
Kobiety boją się same wychodzić z domów. Ze sklepów znika gaz obezwładniający, na szkoleniach z samoobrony robi się wielki ruch. Po zboczeńcu nie ma śladu.
3 lutego 2010 r.
Gwałciciel atakuje w Świdnicy koło Zielonej Góry. Napada na młodą dziewczynę i ucieka. Ofiara jest pocięta. Policja potwierdza zdarzenie. Znowu nie ma konkretnych śladów. Śledczy podejrzewają, że za zdarzeniami stoją różne osoby. Pojawia się teza, że inny zboczeniec wykorzystał sytuację z Zielonej Góry i zaatakował. Nie wyklucza się też jednego sprawcy.
Psychoza sięga zenitu. Rozszerza się na region. Do Zielonej Góry przyjeźdżąją wszystkie ogólnopolskie stacje telewizyjne oraz prasa. Zboczeniec staje się głównym krajowym tematem.
8 lutego 2010 r.
Pojawia się informacja o próbie gwałtu w Lubsku. Po gwałcicielu nadal nie ma śladu. Policja zatrzymuje różnych mężczyzn wskazywanych przez ludzi. Sprawdza wszystkie osoby, które miały na sumieniu przestępstwa seksualne. Pula nagród za informacje pomocne w śledztwie wyni 23 tys. zł. 20 tys. zł przekazał prezydent Zielonej Góry Janusz Kubicki. Na informacje o gwałcicielu czekała firma ochroniarska z Zielonej Góry.
10 lutego 2010 r.
Do poszukiwań zboczeńca włączają się specjaliści z Komendy Głównej Policji w Warszawie.
12 lutego 2010 r.
Dwa nowe napady. Najpierw próba gwałtu w Krośnie Odrzańskim. Po chwili brutalny gwałt w Leśniowie Wielkim. Ofiara widzi dwóch sprawców. Odjeżdżają samochodem osobowym. Zuchwale unikają policyjnej blokady.
13 lutego 2010 r.
Pula nagród za pomoc w złapaniu gwałciciela wynosi już 40 tys. zł. Nagrody wyznaczyli: prezydent Zielonej Góry, firma ochroniarska, zielonogórska policja, wójt Świdnicy Adam Jaksulski, ówczesny burmistrz Krosna Odrz. Andrzej Chinalski, burmistrz Czerwieńska Piotr Iwanus i wójt gminy Zielona Góra Mariusz Zalewski.
Policja ustala DNA sprawcy. Tymczasem do funkcjonariuszy dociera zgłoszenie gwałtu w Gubinie. Zgłaszająca podaje rysopis sprawcy podobny do tego z porterów pamięciowych. Niemal 100 policjantów jedzie szukać gwałciciela.
16 lutego 2010 r. Żagańska policja zostaje wezwana przez 33-latkę z Gozdnicy, która w nocy została napadnięta na ulicy przez nieznanego mężczyznę. Napastnik podobno szarpał ją, pokaleczył twarz i uciekł. Kobieta podała rysopis napastnika podobny do podawanego w mediach. Poinformowała jednocześnie, że w miejscu, gdzie ją napadnięto, widziała zaparkowany mały biały samochód.
17 lutego 2010 r.
Ofiara z Krosna Odrzańskiego przyznaje, że gwałt wymyśliła. Tak samo jak ofiara z Gozdnicy. Policjanci przeprowadzają rozeznanie w terenie. Dzielnicowy z Gozdnicy stwierdza, że ofiara już kiedyś zgłaszała napady, a także ciąże, których nie było.
20 lutego 2010 r.
Gwałtu w Leśniowie Wielkim nie było. Ofiara podawała różne wersje zdarzenia. W końcu wychodzi, że chciała się pokazać... w telewizji.
4 marca 2010 r.
Okazuje się, że 16-latka zaatakowana przez gwałciciela w Świdnicy, również wymyśliła napad. Jako powód podaje problemy osobiste oraz w szkole. Dlatego wymyśliła napad. Sama również się pokaleczyła.
Kolejne miesiące
Kobiety, które złożyły fałszywe zawiadomienia o gwałtach, stanęły za to przed sądami. Sprawa 16-latki trafiła do sądu dla nieletnich.
Styczeń 2011 r.
Sprawa została umorzona z powodu niewykrycia sprawców trzech zdarzeń w Zielonej Górze. Tylko te trzy zgłoszenia były prawdziwe.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?