Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były ksiądz chciał zabić księdza. "Jednego pedofila mniej"

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Zygmunt W. zdaniem prokuratury pchnął nożem księdza
Zygmunt W. zdaniem prokuratury pchnął nożem księdza Pawel Relikowski / Polska Press
Były katolicki duchowny rzucił się z nożem na księdza, w czerwcu ubiegłego roku, w przedsionku kościoła na wrocławskiej Wyspie Piaskowej. Dziś stanął przed sądem oskarżony o usiłowanie zabójstwa. W śledztwie Zygmunt W. najpierw przyznał się do winy potem zmienił wyjaśnienia stwierdzając, że to nie on. W sądzie najpierw potwierdził, że zadał cios nożem a potem podtrzymał wyjaśnienia ze śledztwa, że tego nie zrobił. Podczas przesłuchań w prokuraturze opowiadał jak to się stało, że został kapłanem a potem znienawidził katolickie duchowieństwo.

Przy okazji wyszło na jaw, że sam nie był w porządku wobec zasad, jakie obowiązują katolickich duchownych. Sąd zapytał go dziś na procesie czy miał partnerkę jeszcze jako ksiądz czy już po wystąpieniu z kapłaństwa. - Należałem do tej większości kleru, które miały partnerkę a nie partnera – odpowiedział Zygmunt W. W śledztwie mówił, że spotykał się z nią od czasu seminarium.

Dlaczego odszedł z kościoła? „Doszedłem do wniosku, że nie muszę już być dłużej w największej mafii świata i im się wysługiwać. Nie wiem ile bym jeszcze wytrzymał”. Do zakonu wstąpił w połowie lat 80-tych. Wyświęcony został na początku lat 90 tych. Jako nastolatek widział jakim szacunkiem ludzie obdarzają księży. Też chciał być tak szanowany i pomagać ludziom. Dlatego wstąpił do franciszkanów.

Jako kleryk spotkał się z pedofilią w kościele. Opowiadał o głośniej – jak twierdził – sprawie duchownego, który skrzywdził 14 latka. Ksiądz miał po dwóch dniach wyjść z aresztu. Sprawa miała być tuszowana przy zaangażowaniu biskupa. W seminarium usłyszał, że oskarżany o pedofilię ksiądz naprawdę jest winny ale trzeba go bronić bo „nie będzie motłoch rządził w kościele”.

Przypomnijmy, że w czerwcu ubiegłego roku, zaraz po ataku na księdza Ireneusza B., Zygmunt W. został zatrzymany z nożem, na miejscu zdarzenia, przez przypadkowego przechodnia. „Jednego pedofila mniej” - powiedział mężczyźnie. Potem w śledztwie tłumaczył, że nic nie wie o „jakichś niedozwolonych czynach księdza Ireneusza”. Ale – na podstawie własnych doświadczeń - stwierdził, że każdy kto jest duchownym dłużej niż 10 lat musiał się zetknąć z przypadkiem pedofilii.

„Ja będąc młody łudziłem się, że zrobię karierę w zakonie ojców franciszkanów i kościele i, że te błędy, jakie popełnia kościół, z kolegami z czasem naprawimy. Ale po kilku latach przemyślałem i wystąpiłem. Stwierdziłem, że hierarchia kościoła jest niereformowalna i nie do naprawienia. Uznałem, że encyklopedysta francuski z czarów Rewolucji Francuskiej Denis Diderot miał rację mówiąc, że „człowiek nie będzie wolny dopóki ostatniego despoty nie powieszą na wnętrznościach ostatniego klechy”. Osobiście uważam, ze takie sprawy należy załatwiać bardziej w sposób pokojowy niż eliminować fizycznie księży”.

Na jednym z przesłuchań prokurator zapytał Zygmunta W. wprost o stosunek do Kościoła. „Uważam, że kler, reprezentanci kościoła katolickiego, robią krzywdę ludziom, ucząc ich kreacjonizmu i wpajając im katolickie dogmaty, oparte na tradycjach.” Dodał, że to nauczanie jest „hamulcem dla rozwoju ludzkości” i że to co robi kościół jest złe.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Były ksiądz chciał zabić księdza. "Jednego pedofila mniej" - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska